Canal+Sport. Niedziela 25.X.2009, program Liga+ Extra, a w nim „reportażyk” Cezarego Olbrychta Dogrywka. Autor spotkał się w japońskiej restauracji Nihonto w Bytomiu z kapitanami Polonii Bytom – Jackiem Trzeciakiem i Ruchu Chorzów – Wojciechem Grzybem. Wyróżnił ich, bo te dwie śląskie drużyny to rewelacje jesiennych rozgrywek Ekstraklasy S.A. Trójka panów siedzi zatem przy stoliku. Pan Cezary wyjaśnia dlaczego się spotkali właśnie tu. Ano dlatego, że architektura tego lokalu pasuje do okolicznych familoków, jak pięść do oka. Ale co to ma do rzeczy? Ma. Otóż podobnie razi pozycja tych drużyn w górze tabeli. Wniosek: „pasujecie w tej czołówce, drodzy kapitanowie, jak pięść do oka!” – dał do zrozumienia pan Czarek. Obaj panowie-piłkarze milczeli. Żeby to było na boisku, być może pan redaktor doczekałby się odpowiedzi.
Po tym eleganckim wstępie red. Olbrycht rozpoczął konsumpcję. Goście o tej godzinie (był b. późny wieczór), jako czynni sportowcy jeść już, niestety, nie mogli. Pana Olbrychta to nie deprymowało. Piłkarze popijali więc tylko jakieś soczki. I, co dla nich pouczające, mogli obserwować jak pan Cezary je sushi pałeczkami. A ten, jak jaki skośnoki Yaya Mikiwa, pobrał zręcznie porcję potrawy, przekręcając zgrabnie łebek (zbliżenie – „malina!”), ulokował strawę w otworze gębowym, wykonał jeden zgryz, zręcznym ruchem języka przesunął nadgryzioną zawartość „w boczne sektory” jamy, po czym, z pełnymi ustami, zadał (wyraźnie, żaden bełkot!) długie pytanie. Skończył je i słuchał odpowiedzi, leniwie mieląc na drobno zawartość. Można było odetchnąć z ulgą! Nie uronił grama jadła, nie „strzelił”, broń Boże, nawet najmniejszą pecynką w siedzącego najbliżej Jacka Trzeciaka, nie zakrztusił się, nie prychnął, nie czknął nawet, pałeczki nie urzeźbił. Technika użytkowa artykulacji – perfekcyjna, koordynacja takoż! I jaki spryciarz. Piłkarze, odpowiadając na pytanie, nie mogli słyszeć jak je!
Dalsza część była już mniej ciekawa. Zwłaszcza dla gości. Restauracja, prawie noc, głodni, bez grama alkoholu i jeszcze trzeba łykać ślinę, bo przyjemniaczek przy stole się obżera. Masakra!
Dwa tygodnie wcześniej Cezary Olbrycht rozmawiał na stadionie we Wronkach z Ryszardem Czerwcem (b. piłkarzem). Komentując niestosowne (to prawda) wypowiedzi medialne Patryka Małeckiego (Wisła) stwierdził: Coś mi tu brzydko pachnie wodą sodową. Panie Cezary, jak woda sodowa brzydko pachnie, nie należy jej pić. Bo znowu Pan poniesie klęskę, strzelając „samobója” – w Dogrywce.
Po tym eleganckim wstępie red. Olbrycht rozpoczął konsumpcję. Goście o tej godzinie (był b. późny wieczór), jako czynni sportowcy jeść już, niestety, nie mogli. Pana Olbrychta to nie deprymowało. Piłkarze popijali więc tylko jakieś soczki. I, co dla nich pouczające, mogli obserwować jak pan Cezary je sushi pałeczkami. A ten, jak jaki skośnoki Yaya Mikiwa, pobrał zręcznie porcję potrawy, przekręcając zgrabnie łebek (zbliżenie – „malina!”), ulokował strawę w otworze gębowym, wykonał jeden zgryz, zręcznym ruchem języka przesunął nadgryzioną zawartość „w boczne sektory” jamy, po czym, z pełnymi ustami, zadał (wyraźnie, żaden bełkot!) długie pytanie. Skończył je i słuchał odpowiedzi, leniwie mieląc na drobno zawartość. Można było odetchnąć z ulgą! Nie uronił grama jadła, nie „strzelił”, broń Boże, nawet najmniejszą pecynką w siedzącego najbliżej Jacka Trzeciaka, nie zakrztusił się, nie prychnął, nie czknął nawet, pałeczki nie urzeźbił. Technika użytkowa artykulacji – perfekcyjna, koordynacja takoż! I jaki spryciarz. Piłkarze, odpowiadając na pytanie, nie mogli słyszeć jak je!
Dalsza część była już mniej ciekawa. Zwłaszcza dla gości. Restauracja, prawie noc, głodni, bez grama alkoholu i jeszcze trzeba łykać ślinę, bo przyjemniaczek przy stole się obżera. Masakra!
Dwa tygodnie wcześniej Cezary Olbrycht rozmawiał na stadionie we Wronkach z Ryszardem Czerwcem (b. piłkarzem). Komentując niestosowne (to prawda) wypowiedzi medialne Patryka Małeckiego (Wisła) stwierdził: Coś mi tu brzydko pachnie wodą sodową. Panie Cezary, jak woda sodowa brzydko pachnie, nie należy jej pić. Bo znowu Pan poniesie klęskę, strzelając „samobója” – w Dogrywce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz