niedziela, 4 października 2009

Dlaczego blog o komentatorach?

Z bardzo prozaicznej przyczyny. To grupa ludzi, których praca nie jest oceniana nigdzie. Urządzili się sprytnie. Ci pracujący w telewizji zapraszają kolegów z prasy do swoich programów, ci „prasowi" zaś użyczają im łamów swoich gazet. I z oczywistych względów jedni o drugich źle nie powiedzą, ani nie napiszą. „Kasa, Misiu, kasa!" Polemika, spory, rzeczywiste dyskusje o sporcie (a o ich pracy zwłaszcza) nie istnieją. Jeśli w przestrzeni społecznej utworzy się struktura wyjęta spod jakiejkolwiek oceny, to zaczyna ona funkcjonować na zasadach, które już dawno rozpoznano. Tak jest i w tym przypadku. To jest medialna struktura paramafijna. O komentatorach pisałem już do kilku warszawskich gazet, do stacji telewizyjnych. Reakcji nie było żadnej. OMERTA* całkowita! Nowy szef Cyfry+ nie raczył nawet polecić sekretarce, by ta odpowiedziała, że się nie zgadza z ocenami zawartymi w moim liście do niego. A może jest Pan odcięty od informacji niekorzystnych dla swoich podwładnych? Warto to sprawdzić!
Jakie są efekty działania tego układu? W pracy komentatorów nie obowiązują żadne reguły. Każdy mówi co chce, kiedy chce i jak chce. Nie mają świadomości że, choć tylko werbalnie, są gośćmi u (nierzadko) setek tysięcy ludzi. I niesposób przerwać ich wizyty pilotem. Bo można ostatecznie nie oglądać magazynu Sport+ Extra (Canal+ Sport), gdyż nam się nie podoba męska lalka Barbie, która ten program prowadzi, ale jeśli jest relacja z meczu Real–Barcelona, to pana Rafała Wolskiego zaakceptować musimy! I musimy zaakceptować jego światły komentarz na poziomie umysłowym dziecka z zerówki. Na podobnym „poziomie" są dywagacje Jacka Laskowskiego – jak straszliwie się pan zdegradował intelektualnie w ciągu kilku lat – to „he, he" po własnych żałosnych dowcipach), Edwarda Durdy, czy Grzegorza Milki – polecam podręcznik, gdzie mógłby pan przeczytać o nienagannych manierach i dobrym wychowaniu (Canal+ Sport), Dariusza Szpakowskiego (TVP), Andrzeja Janisza (Eurosport).
Albo czy można użyć pilota gdy „leci" transmisja z meczu Chelsea-Liverpool? Ale cenę zapłacimy słoną! Będziemy musieli wytrzymać napad histerii, który nawiedzi sprawozdawcę Twarowskiegpo. Od pierwszej minuty, aż do doliczonego czasu gry. Jego akurat wtedy, w naszych domach to dopada Normalnie wezwalibyśmy pogotowie. Ale tu jesteśmy bezradni!
On tak chce i już. Struktura w jakiej tkwi czyni go nietykalnym.
A słuchał ktoś relacji Marcina Gabora z meczu piłkarskiego Sport Klub? To niech uważa. Bo ten tak wyje w sytuacjach podbramkowych, jakby doświadczał skalpu jąder bez znieczulenia. Nieźle wydziera się takze wspomniany sprawozdawca Wolski. Ale Gabor jest jedyny w swoim rodzaju!
O innych przypadłościach medialnych mafioso w następnych wpisach.


* Z jez. włoskiego: zmowa milczenia obowiązująca członków sycylijskiej mafii.

Brak komentarzy:

Obserwatorzy

Archiwum bloga

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy