poniedziałek, 26 października 2009

Canal+ Sport zatrudnia krojczego!

25.X.2009 Canal+ Sport wyemitował kolejną edycję programu („na żywo”)
Duperele i pierdoły z baru piwnego,
czyli – magazyn Rafała Nahornego

(Brawo za nazwę. Pikanteria i swojska rubaszność tytułu to chytry zabieg szczwanego „pijarowca”. Przyciągnie rzesze, porwie tłumy!)
Formuła programu jest taka: luźna rozmowa dwóch znajomych o angielskim futbolu z jakimś meczem w tle – w tym przypadku był to mecz Liverpool–Manchester Utd (2:0). Rozmówców (Autora i Marcina Rosłonia) nie widzimy. Słyszymy tylko ich głosy. I jest to bardzo nieszczęśliwy pomysł.
Pokazuje się 20 biegających i dwóch, którzy przeważnie stoją i się gapią, jednego, co biega i gwizdkiem zakłóca program, a także dwóch z chorągiewkami, którymi tak nachalnie czasem machają, że nie słychać rozmowy prowadzących. Żaden z tych boiskowych osobników do nas się nie odzywa, a jak się odezwie, to go nie słychać. Gdy czasem zauważy się co mówią, to się okazuje, że wulgarnie klną. I TAKICH się pokazuje! A ludzi, którzy do nas mówią nie widać. Przecież to nonsens!
Tego popołudnia, pan Rafał i jego kolega Marcin przekazali ponad 150(!) fascynujących informacji, wartych uwagi, namysłu, zadumy, choćby krótkiej analizy, źdźbła refleksji. A tu w tle migają jakieś przebierańce. Przeszkadzają słuchać i kontemplować! Informuje pan Rafał np. (bodaj 65-ty wtręt), ile razy z rzędu przegrała jedna z drużyn 56 lat temu. Chciałem ustalić rok, ale jak tu policzyć, gdy w tle jakiś partacz i nieudacznik Giggs, krzywonogi, postrzelony Rooney lub inny kaleka boiskowy i fajtłapa Torres (czy jak mu tam), odwracają uwagę. Trudno się skupić. Lepiej już było po tej informacji pokazać w tle liczydła, albo choćby kalkulator.
Oczywiście mógłbym obrazu się pozbyć, siadając tyłem do odbiornika. Wtedy nawet lepiej bym słyszał, bo tak jestem zbudowany, że jak usiądę tyłem do telewizora, to uszy mam bliżej ekranu. Niestety nie mogę siedzieć tyłem do meczu. To u mnie kanon nieusuwalny!
Czasem migawki w tle zauważał pan Marcin. Raz pochwalił strzelającego: odległość skrojona była w sam raz na strzał, innym razem podającego: piłka skrojona była w sam raz dla El Nino. Można powiedzieć, że „doskroił” się pan Rosłoń w sam raz do tego programu.
Proponuję, żeby jednak jego formułę zmienić (programu nie Rosłonia). Skończyć z głupawymi meczami w tle. Chcemy oglądać ten duet konferansjerów! A wynik meczu (gdyby jakiś akurat „dawali”) można byłoby aktualizować na pasku u dołu ekranu.
Panie Jacku Okieńczyc, jak Pan poprosi Rafała Nahornego – na pewno się zgodzi na te zmiany. Tylko niech się Pan mu nie stawia! Bo jego upór osła-bić może Pana szanse. To nie jest czas na osobiste ambicje. Tu chodzi o załatwienie ważnej sprawy! Może chociaż to się Panu uda?

Brak komentarzy:

Obserwatorzy

Archiwum bloga

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy