poniedziałek, 5 października 2009

Faul taktyczny

Po ostatniej przegranej Legii w Ekstraklasie (z Jagiellonią) trener Jan Urban stwierdził: „nie potrafimy (Legia) grać ostro, na pograniczu brutalności". A gra bez defensywnego pomocnika, kardynalne błędy w obronie? Czy nie to głównie zdecydowało?
Wszystkie najlepsze drużyny grają klasą, a nie brutalnością! Legia ma zbyt wielu klasowych zawodników był musiała w polskiej lidze grać faul. Natomiast przepisy (głównie za tzw. faul taktyczny) są zbyt liberalne. Dlatego słaba drużyna skopie czasami lepszą i wygra. Dlatego m.in. grająca faul Polonia Warszawa zdobyła w 2000 r. mistrzostwo Polski. Dlatego przed bodaj dwoma laty w meczu Real-Barcelona na początku spotkania Messi został 5 albo 6 razy brutalnie sfaulowany. I za każdym razem czynił to inny zawodnik Realu. Wszystkich sędzia ukarał żółtą kartką. Oto miara liberalności przepisów dotyczących tego elementu gry. Bo faul taktyczny opłaca się prawie zawsze. Ma go „w taktyce" każdy prawie trener. Wybitny i mierny. Dlatego żółte i czerwone kartki za to przewinienie to już anachronizm.
Dziennikarze sportowi problemu nie dostrzegają. Szkoda. Bo to oni, jako rzecznicy sportowej opinii publicznej, powinni takie sprawy zauważać. Jak więc można by zaostrzyć karę za faul taktyczny? Po pokazaniu żółtej kartki za FAUL (podkr. moje) poza polem karnym – rzut karny z 16 m (nazwijmy go roboczo duży karny). Byłby on wykonywany na zasadach obowiązujących podczas jedenastek po dogrywce. Zawodnik wykonujący d. karnego mógłby ustawić sobie piłkę na linii okalającej pole karne w dowolnym miejscu tej linii (na wprost , z lewej strony, z prawej, byle na linii). Efekt rzutu byłby dwojaki, TYLKO dwojaki: albo jest bramka i zaczyna się gra od środka, albo gola nie ma i i gra jest wznawiana z tzw. piątki. Na gwizdek sędziego! Oczywiście żadnych dobitek nie ma! Na boisku nie musi pojawiać się żadna nowa linia. Nawet nowy punkt.
Za próbę wymuszenia żółtej kartki dla przeciwnika – kara, naturalnie, identyczna.
Za faul szczególnie brutalny, d. karny i czerwona kartka.
Czy przy takim zaostrzeniu we wspomnianym wyżej meczu Messi byłby tyle razy faulowany i Barcelona wykonywałaby 6 rzutów karnych? Z pewnością nie. A prymitywny i chamski element taktyczny „piłka może przejść – zawodnik nie" miałby zawsze zastosowanie? A czy przez to gra nie byłaby mniej brutalna, bardziej widowiskowa?
I można byłoby wyrzucić do lamusa bezsensowną buchalterię i biurokrację kartkową!
Wtedy mielibyśmy także gwarancję (pomijając względy losowe), że gdyby w finale Ligi Mistrzów grała np. Barcelona z Realem, to na boisku na pewno zobaczylibyśmy Ronaldo, Kakę, Messiego i Xaviego. Teraz takiej gwarancji nie ma! I to też jest ważny argument!
O modyfikacji przepisu o spalonym – wkrótce.
I jeszcze informacja. Niektóre teksty miałem przygotowane wcześniej. Stąd tak częste wpisy.

Brak komentarzy:

Obserwatorzy

Archiwum bloga

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy