czwartek, 15 października 2009

Łokciem w byczka!

Atak łokciem to faul coraz częściej obecny na piłkarskich boiskach. I wyjątkowo niebezpieczny! Na tyle, że należałoby ogłosić alarm! Przecież nietrudno sobie wyobrazić sytuację, w której będący w wyskoku z wysoko uniesionymi łokciami zawodnik, celnie trafi przeciwnika w ciemię. Tak można nawet zabić! Panie i panowie dziennikarze radiowi, prasowi i telewizyjni zacznijcie działać. Być może zapobiegniecie ewentualnej tragedii. Potraktujcie to jako element misji (dziennikarz sportowy też powinien ją mieć).

Na „krajowym podwórku” z takiego zagrania najbardziej znany jest obrońca Wojciech Szala (Legia Warszawa). W landrynkowym programie „Jeden na jednego”, (Canal+ Sport) jego autor Marcin Rosłoń, rozmawia w plenerze z ludźmi futbolu. W jednym z programów jego gościem był Wojciech Szala właśnie. O kwestię „łokcia” pan Marcin pytał delikatnie i nieśmiało, jakby jednocześnie chciał za to pytanie serdecznie przeprosić. Pytany gość coś tam, niechętnie, odpowiedział i obaj pobiegli „w parku głusz”. Autora programu można zrozumieć, był w trudnej sytuacji, bo Szala to jego niedawny kolega z boiska. No, to może w tej sytuacji, do programu lekkiego, łatwego i przyjemnego, niekiedy zabawnego, lepiej było go nie zapraszać?
Natomiast Wojciech Szala, w ramach pokuty, powinien być przesłuchany przez takie asy wywiadu, jak śledcze: Justyna Pochanke albo Monika Olejnik. Ciekawe, ile czasu byczek Szala przetrwałby tę corridę? Należy sądzić, że niedługo. Raniony od początku dzidami pytań-sztyletów, sam sobie rzuciłby w końcu biały ręcznik ratunku, błagając: „Kończ, choćby i z łokcia, waćpanna, udręki oszczędź”.
I wtedy dopiero, odkupiwszy winy na własnej skórze, po rekonwalescencji i rehabilitacji, mógłby oczyszczony, powrócić na piłkarskie łono.
Co daj wszechobecna TVN24, amen!

Brak komentarzy:

Obserwatorzy

Archiwum bloga

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy