sobota, 19 marca 2011

Wzleciał Mały(sz) – ląduje Olbrzym(sz)


Zmartwiła mnie trochę wiadomość, że Adam Małysz kończy karierę. Miałem nadzieję, że po tak udanym sezonie zechce jeszcze poskakać. Jednak wysłuchawszy kilku z nim wywiadów decyzję pana Adaśko (jak nazywa go moja żona) uznałem za w pełni uzasadnioną. Po pierwsze w tym wieku (34) utrzymywanie się na topie – miejsca poniżej 10-tki w grę nie wchodzą – wymaga pracy katorżniczej, w dodatku bez gwarancji powodzenia. Po drugie obserwowanie powolnej sportowej agonii tak wybitnego sportowca, zwłaszcza rodaka, to czynność wielce niekomfortowa dla obu stron. Bardzo przeciętne starty długowiecznych Japończyków tylko tę opinię potwierdzają. A upadek 39-letniego Kasai w kwalifikacjach w Planicy udowadnia, że może to być także niebezpieczne dla zdrowia – skończyło się na szczęście tylko potłuczeniami.
*
Jak można zdefiniować talent? Np. przyjąć, że składa się z dwóch czynników: predyspozycji, czyli unikalnej, wrodzonej umiejętności w jakiejś dziedzinie i poświęcenia, czyli zdolność całkowitego podporządkowania swego życia (u sportowca tylko jego części) na pielęgnowanie i rozwijanie owych fenomenalnych zdolności. Pełną symbiozę obu tych elementów kariera Adama Małysza znakomicie ilustruje.
*
Los nadzwyczajnymi umiejętnościami obdarza niewielu. W dodatku są oni nie tylko szczęściarzami unikalnymi: niezwykły ten skarb otrzymują też za darmo. Czy tak obdarowani mają wobec kogokolwiek jakiś, choćby moralny, dług do spłacenia? – oczywiście nie. Ale sportowcy, mogą zrobić coś, co taką rekompensatą będzie: szanując talent, zadziwiając klasą na światowych arenach dadzą nam, skazanym na przeciętność „szaraczkom”, możność kibicowania i wspólnego przeżywania tych sukcesów. Dzięki Adamowi Małyszowi i jego zwycięstwom taką satysfakcję przez wiele lat mieliśmy. Za to dziękujemy!
Żegnaj Adaśko. Strasznie nam smutno!

Brak komentarzy:

Obserwatorzy

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy