piątek, 9 lipca 2010

Tour sięga bruku

Polsat. SiatkówkaLiga światowa. Komentarz: Tomasz Swędrowski i Wojciech Drzyzga.
To dobrze, że są tacy sprawozdawcy. Ma się gwarancję, że nie zepsują widowiska, nie przegadają i nie przegapią rozgrywanych akcji, a znakomita znajomość dyscypliny pozwala im fachowo skomentować bieżące wydarzenia i wyjaśnić telewidzom wszelkie kontrowersje, a także rozszyfrować powody decyzji sędziów, czy regulaminowe niuanse.
A teraz zdumienie. Jak to się dzieje, że w tej samej stacji (Polsat) dwójka innych komentatorów siatkówki – Witold Wanio i Damian Dacewicz – relacje knoci dokumentnie. Szanuję pana dyr. Kmitę – choćby za inteligentne uwagi o siatkówce pisane dla GW – ale dlaczego dopuszcza on do takiej fuszerki na własnym profesjonalnym podwórku. Sprawozdawcy Witold i Damian z meczu „na żywo” czynią magazyn albo telewizyjne studio. Mamuci narcyz i zarozumiałość Wani zaś powoduje dodatkowo, że każdy program z jego udziałem, to są wariacje na temat własny. Panie dyr. Kmita proszę użyć kompetencji, bo tandeta pleni się na Pana poletku!
*
Eurosport. Kolarstwo – relacje z Tour de France. Komentarz: Tomasz Jaroński i Krzysztof Wyrzykowski.
Ruszył sławny Tour. Mamy więc znów przyjemność obcowania z dwójką inteligentnych ludzi, którzy z dystansem i dyskretnym humorem snują rozważania o kolarstwie, zawodnikach, przytaczają anegdotki i ciekawostki, a telewidzowie mogą jednocześnie oglądać niepowtarzalną Francję z jej urzekającymi pejzażami, zamkami, malowniczymi miastami i miasteczkami. Laurka wręczona, więc ad rem.
W trzecim etapie organizatorzy wprowadzili kilka odcinków z nawierzchnią brukową. Dlaczego? Żeby urozmaicić nudę płaskich etapów. Rzeczywiście nudno nie było. Mnie cierpła skóra gdy widziałem jak niektórzy zawodnicy, chcąc uniknąć bruku, mknęli z szybkością 50 km/godz. wąziutkimi, kilkunastocentymetrowymi ścieżynkami oddzielającymi owe „kocie łby” od pobocza. Najmniejszy błąd mógł skończyć się tragiczną wywrotką. To igranie z życiem zawodników. I nie ma w tym przesady, bo odcinki „brukowe” przysporzyły wielu kolarzom dramatycznych kłopotów. Uczestniczyli w kraksach, łapali defekty, kontuzje, ponosili straty czasowe (Armstrong) a jeden z faworytów – Luksemburczyk Frank Schleck – przewrócił się na nierównej nawierzchni i złamał w 3-ch miejscach obojczyk, który mu złożono za pomocą 8 śrub. Zwolennikiem brukowego „urozmaicenia” był najwyraźniej Krzysztof Wyrzykowski. Czy ciągle Pan jest? Że wypadek zawsze może się zdarzyć? Oczywiście. Ale organizatorzy sportowej rywalizacji nie mogą takich zdarzeń aranżować a dziennikarze sportowi tego abrobować!
Panie Krzysztofie, to tylko mały kamyczek do Pana ogródka – żaden, broń Boże, brukowiec!

Brak komentarzy:

Obserwatorzy

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy