21.07.2010. Polsat (otwarty) i Polsat Futbol. Liga Mistrzów. Lech–Inter (Baku) 0:1, karne 9:8, awans Lecha do III rundy eliminacji LM.
Co było okrasą tego meczu: dogrywka i tasiemcowa seria rzutów karnych, to że Kotorowski obronił 3 karne, a Lomai 2? Eee tam! W Polsacie Futbol pokazano Studio LM. Mogą żałować widzowie Polsatu otwartego bo oni widzieli tylko mecz i reklamy emitowane przed, w przerwie i po spotkaniu – tym razem trwały krócej niż sam mecz ale tylko dlatego, że ten był z dogrywką i karnymi!
Nie widzieli natomiast Studia. Dużo stracili. Prowadził je bowiem Bożydar Iwanow, największa atrakcja tego programu i jego niewątpliwy Gwóźdź. Tym razem gośćmi Studia byli Mariusz Wróblewski i Czesław Michniewicz, znany trener, specjalność bezrobotny – i spisali się wzorowo: sylwetki niezgarbione, skoncentrowani, ich pełen szacunku, myślący wzrok wbity w Gwóździa promieniał podziwem – jednym słowem zamienili się w słuch. Niezwykle adekwatnie do kontekstu zresztą, bo program pana Bożydara wypełniały głównie pytania. I trzeba przyznać, że Gwóźdź-Iwanow zadawać je umie! Każde składa się z dwóch podstawowych części: krótkie pytanie-wprowadzenie i, po partykule bo – długa, pełna znajomości rzeczy i elokwencji odpowiedź. Gwóźdź-Bożydar, człowiek wyrozumiały, wie że zaproszeni to najczęściej byli piłkarze lub trenerzy i w przeszłości nie mieli czasu pobrać stosownych nauk. Dlatego zwalnia ich, de faktycznie (jak mawia mój znajomy gospodarz domu), od odpowiedzi. Mogliby się plątać, dukać, mylić… A tak, słuchając pełnych finezji i elokwencji fraz monologującego Gwoździa nie tylko doznają głębokich doznań estetycznych, lecz także mogą podnieść poziom ogólny i poszerzyć wiedzę o piłce nożnej, nauczyć się „czytać grę” i analizować ją, poznać uwarunkowania psychologiczne i kulturowe dyscypliny. I jeszcze dostaną działkę za udział w programie – same korzyści!
Ale potem atmosfera w Studio zostało lekko zakłócona, bo przyszedł piłkarz Wichniarek (jeden z najlepszych w tym spotkaniu). Kilkanaście lat grał w Niemczech gdzie uzyskał ksywkę Król Artur. Niedawno monarcha abdykował, wrócił do Polski i podpisał kontrakt z Lechem. Gwóźdź rozpoczął w swoim stylu ale… Władca mu wkrótce przerwał, jakby chciał przywołać do porządku, przywrócić właściwą hierarchię. Wysłał Gwoździowi czytelny sygnał: nie po to raczyłem się zniżyć, aby zaszczycić, i z renomowanej Bundesligi wróciłem do zgrzebnej Ekstraklasy, żeby mnie tu pouczał jakiś przeciętny medialny robotnik. Król mówił nonszalancko, tak trochę od niechcenia. Ale jedną rzecz usłyszeliśmy ciekawą. Zapytany o niewykorzystaną sytuację (poprzeczka) odparł, że w sytuacji „sam na sam” to się nie myśli tylko strzela. Lata gry w Bundeslidze czegoś go nauczyły!
Po wizycie Jego Wysokości klimat w Studio znacznie się pogorszył a Bożydar Iwanow już do końca programu był wyraźnie zdeprymowany. Wydaje się, że dwa Gwoździe w Studio to za dużo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz