czwartek, 11 marca 2010

Jak „rżnąć głupa" dla dobra telewidza?

Polsat Sport Extra i Polsat
Mecze Ligi Mistrzów Manchester United – Milan 5:0 (na żywo) i Real Madryd – Lyon 0:1 (skrót). Komentował Bożydar Iwanow.
Pracę p. Bożydara ocenię terminologią piłkarską.
1. Dość chaotyczny – zbyt często „odpuszczał” poprawną relację, wikłając się w pogwarki i banalne bajdurzenie. Dlatego jego przekaz jest czasem nieskoordynowany, rwany, ma za dużo „strat” (gubi akcje). Słowem – musi okrzepnąć. Proponuję więcej koncentracji.
2. Niepotrzebne zagrania do tyłu – podawanie informacji przeszłych, w czasie meczu na żywo całkowicie zbędnych. Zapytam np: po co w czasie skrótu Real–Lyon przypomina się zeszłoroczną potyczkę tych drużyn, podaje wynik, itp.? Do czego się przydała ekshumacja tego njusa? Trzeba go było wyszukać i zapisać, czyli przygotować. A jest to praca nikomu do niczego niepotrzebna! Natomiast w odbiorze męcząca: bo jedno widać, a drugie słychać. W dodatku jakaś boiskowa akcja zostaje przez często niezauważona.
3. Gra pod publiczkę – popisywanie się znajomością taktyki (najczęściej są to ogólniki i frazesy), wchodzenie w kompetencje trenerów, „wymuszanie” na nich zmian personalnych, wytykanie im nieuctwa (trzykrotne drwiące uwagi o trenerze Milanu Leonardo w kontekście pozycji na boisku Beckhama). Przydałoby się tu więcej rozwagi, powściągliwości, umiaru – czyli skromności.
I jeszcze: dlaczego dla red. Iwanowa Beckham to Becks. Tani to greps. Po co spoufalać się w stylu dziennikarzyny z „brukowca”. Ligę Mistrzów Pan komentuje!
Reasumując pkt. 1, 2, 3. Powie ktoś, że przesadzam, że się czepiam, zdejmuję piankę z... itd. A ja zapytam dlaczego zamiast lepiej, porządniej, staranniej, mądrzej – ma być gorzej i dokuczliwiej dla telewidza? Takiego powodu nie widzę. Żadnego!
I jeszcze jedno. Sprawy taktyki i kilkanaście innych kwestii wyczerpująco omawiali przez prawie godzinę czterej eksperci w studio. Tym bardziej komentator powinien zająć się (oprócz sytuacji szczególnych) prawie wyłącznie wydarzeniami boiskowymi. Czy to też jest „czepianie się”?
Reasumując: ocena komentatora (w skali 1:5) – 3+. To za mało jak na Ligę Mistrzów. Ale to i tak dużo więcej, niż w LM zaprezentował Milan.

Studio Ligi Mistrzów: prowadził Mateusz Borek; goście programu: Roman Kołtoń, Roman Kosecki i Wojciech Kowalczyk.
Opiszę kontekst. Przed emisją skrótu meczu Real–Lyon rozmówcy dokonują oceny obu drużyn i prognozują ich szanse na awans. Wynik, oczywiście, już znają. Ale wyniku (słusznie), zdradzić nie chcą. Widać więc, że są spięci, muszą warzyć słowa, żeby się nie wygadać, „waląc głupa” wspomagają się nieszczerymi uśmiechami, męczą się wyraźnie, tym bardziej że mistyfikują sporą sensację. Dodatkowo mieli świadomość, że są zdemaskowani, że my (telewidzowie) widzimy ich udawanie, nieszczerość, rodzaj manipulacji nawet. Ale paradoksalnie pretensji do nich mieć nie powinniśmy. Powiem więcej. Dziś kiedy to piszę współczuję im. Zmuszeni zostali do takich zachowań kiepskim ułożeniem programu. Zapewne materiał nie był jeszcze gotów do emisji i Mateusz Borek zaczął uszczelnianie programu watą techniczną.
Jak tego w przyszłości uniknąć? Nie moja kompetencja. Ale to zmienić trzeba koniecznie! Bo sztuczności sytuacji, dyskomfort, dokuczliwość i zażenowanie dla ludzi z obu stron kamer ewidentne!

Brak komentarzy:

Obserwatorzy

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy