środa, 24 lutego 2010

Barek z dobieraniem!



Z początku byłem pełen nadziei. I, broń Boże, smutny. Myśłem: z Igrzysk Zimowych w Kanadzie obejrzę w Eurosporcie relację z biathlonu Krzysztofa Wyrzykowskiego i Tomasza Jarońskiego. Nasze Panie podobno z szansami na medal w sztafecie. Tak pisali fachowcy. A ja im uwierzyłem, m.in. dlatego mi smutno. Wkrótce ostudzili mnie – markotni już od startu – panowie Krzysztof i Tomasz: byli bardzo sceptyczni co do szans Polek. Mieli nosa, którym celnie wykrakali, bez dobierania. Dlatego mi smutno.
Pani Krystyna Pałka na pierwszej zmianie najpierw biegła, potem strzelała, potem pudłowała, dobierała i znów strzelała i jak strzała dobierała, bo ciągle nie trafiała. Chyba źle posmarowała, bo dobieraniem sobie nie pomagała – do piątego krążka dobrała się dopiero za trzecim razem. Oj, ugodziła pani Krystyna w moją nadzieję całą sobą jak obuchem. I to od razu celnie bez dobierania. Dlatego mi smutno. Ale jej było pewnie jeszcze smutniej. Dlatego mi jej żal.
Na drugiej zmianie Magdalena Gwizdoń popełniła błąd na strzelnicy. Powinna poprosić, żeby jej dobrali inną tarczę, bo do tej i naboje i dobieranie nie pasowały. Były za małe i za lekkie. Trafiana takimi pociskami-lotkami – piąta tarcza zwłaszcza – opadać nie chciała za nic. A jak się wyczerpało dobieranie, to zacisnęła się pani Magdalenie pętla i nie puszczała. Puściła dopiero jak ją pani Madzia przebiegła. Taki smutny regulamin. Szczęśliwie do pętli dobierać nie trzeba, bo tam nie ma strzelnicy, dlatego można biec. Mimo wszystko smutno mi.
A propos pomyłek Polek na strzelnicy. Pan Krzysztof chcąc telewidzów trochę pocieszyć opowiedział historię sapera, który znalazł jakiś niewypał i też się pomylił: zamiast niewybuch rozbroić i wyrzucić, to go schował do kieszeni, a wyrzucił zapałki. Potem chciał „zapalić", potarł… i skutek wiadomy: strachu się najadł, kieszeń szlak trafił, spodnie do wyrzucenia. Autentyk, bo z Internetu. Trochę telewidzów rozbawił. Ale smutno jednak nie ustępowało. Mnie trzyma dotąd.
Radowały się Rosjanki. Konkurencję rozbiły w proch, a Pyliewa nawet w pył. Inna – Slepcowa – nie trafiła na trasie w żadne drzewo, a na strzelnicy trafiła we wszystkie krążki. Taka GPSka! Ale to smutku nie rozwiało.

Szczęśliwie dobrały się dwie pozostałe PolkiWeronika Nowakowska i Agnieszka Cyl strzelały prawie bezbłędnie i polska sztafeta zajęła ostatecznie 12 miejsce. A po I zmianie była 17. Taki postęp, a mnie wciąż smutno. Miało być pudło a były pudła.
Obaj komentatorzy choć też przygnębieni, klasę trzymali. To mi pewnie wybaczą kiepski tytuł w poprzednim o nich blogu (skorygowany... przez dobranie). Trochę mi lżej, ale wciąż smutno.
Otworzyłem barek. Trasa nieźle przygotowana. Co tu wybrać na pierwsze strzelanie? Chopin w żadnym wypadku. Dostałem buteleczkę z jakiejś okazji. Ale mnie tego tknąć się nie godzi. Fałszuję nawet jak chrapię. Wybrałem Gorbaczowa. Lufa do góry i... za pierestrojkę samopoczucia! Nabój precyzyjnie w tarczy! Nawet po pięciu celnych chyba dobiorę.
Teraz już mi tylko „smutnawo". Ale muszę kończyć – zbliża się drugie strzelanie.

Brak komentarzy:

Obserwatorzy

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy