sobota, 19 grudnia 2009

Panie redaktorze Iwańczyk: Panu wolno mniej!


16.12.2009. Polsat Sport. Siatkówka. Liga Mistrzów: VFB Friedrichshafen – Jastrzębski Węgiel (3:1). Komentowali: Przemysław Iwańczyk i Tomasz Wójtowicz.
Z formalnego punktu widzenia:
a. zatrudniono pana jako komentatora a nie kibica;
kibicować więc Pan nie powinien.
poza tym: po co?:
b. telewidzowie nie mają wątpliwości, komu pan kibicuje,
c. polskim drużynom Pana doping nie pomaga, bo go nie słyszą.

Oto dowody na faworyzowanie w relacji Polaków (prawie cytaty):
1. Pogubili się Niemcy na całe szczęście.
2. Szkoda, szkoda – serw Polaków w aut.
3. Więcej błędów popełniają Niemcy i to jest najlepsza wiadomość.
4. Niestety, Hardy (J.W.) dostaje blok pod nogi.
5. Żeby się Groezer (VFB) nie rozhulał!
6. Na całe szczęście w taśmę (przeciwnicy Jastrzębia, naturalnie).
7. Boję się, że to właśnie Polacy wykreowali go na bohatera, i żeby ta rola trwała bardzo krótko (o coraz lepszej grze Groezera).
9. Dwa punkty Niemcy odrobili, oby nie więcej (w tym miejscu T. Wójtowicz: była nadzieja , że zepsują).
10. Na całe szczęście niedokładnie dograł, niestety Groezer jednak skończył.
11. Całe szczęście, że gospodarze podcinają sobie skrzydła.
12. Boję się, że Niemcy wyciągają tego colta.
13. Psują serw na całe szczęście.
Na koniec groteska: przy stanie 23:15 dla Niemców popełnili oni błąd. A Pan (swoje sakramentalne).: na całe szczęście punkt dla Jastrzębia! Rzeczywiście, cudowne zrządzenie losu! Zamiast 24:15 dla VFB zrobiło się 23:16. Końcowy wynik decydującego seta 25:17.
Dodajmy: i, na całe szczęście, bo sprawozdawca nie musiał już bać się niemieckiego colta.
To tylko nieliczne przykłady z jednego seta. Było takich fraz znacznie więcej, przez cztery sety. Gdyby Pan siedział na widowni i tak odczuwał, myślał, komentował z kolegą np.: było by to w miarę normalne. Ale za pośrednictwem mikrofonu mówi Pan do wielu tysięcy ludzi. Czy dostrzega Pan tę różnicę!
Prawie wszyscy chcemy zwycięstw Polaków. Ale przecież istotną częścią sportowej rywalizacji jest także to, co się dzieje na sportowej arenie ZANIM owa rywalizacja zostanie rozstrzygnięta. Bo sport to również widowisko, spektakl (nota bene ostatnio w polskiej siatkówce na bardzo wysokim poziomie). Komentator dowolnie może rozkładać akcenty, różne stosować kryteria. Czy aby na pewno Pana wybory są trafne?
Pana koledzy redakcyjni z Gazety Wyborczej dość zdecydowanie potępiają stadionowych kiboli. Tych, dla których najważniejsze jest by wygrali „nasi”. Czy dla Pana też?
I jeszcze jedno. Sławnych i zasłużonych siatkarzy, z którymi komentuje Pan siatkówkę można zrozumieć; choć usprawiedliwić – już nie! Oni mentalnie są wciąż na parkiecie. Dla nich niepolski przeciwnik, to ktoś kogo trzeba pokonać. I tylko to się liczy. Kto ma im podpowiedzieć, że muszą zmienić tekst, bo w tym przedstawieniu grają po latach inną rolę. Nie beztroskiego amanta już, ale jego statecznego ojca! Powinien im to uzmysłowić jakiś inteligentny dziennikarz. Z Gazety Wyborczej na przykład.
A poza tym: patrz punkty a, b, c. z początku wpisu.

Brak komentarzy:

Obserwatorzy

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy