środa, 18 maja 2011

Pytanie-wyzwanie skierowane do piłkarskich komentatorów

Zamknięcie kilku stadionów (przeze mnie nazwane już wcześniej  – nieco pochopnie – absurdem) po kolejnych burdach dzikusów wymierne efekty już jednak przyniosło. Przede wszystkim patologia została publicznie wyeksponowana, co dało impuls do rozpoczęcia debaty – a także, co istotne, represyjnych wobec bandziorów działań. Dziś już np. czytam, że umieszczono na internetowej stronie policji facjaty kiboli, którzy w kominiarkach demolowali stadion po finałowym meczu pucharu Polski. Grupa fachowców, wykorzystując posiadane monitoringi,  kaptury im z łbów pozdejmowała i gęby pokazała, prosząc internautów o identyfikację. Kilku już namierzono.

*
Takie i podobne represje wobec kiboli powinny znaleźć znaczące wsparcie w mediach – zwłaszcza  relacjonujących futbol. Tak się, niestety, nie dzieje. Dlatego m.in., że w żadnej telewizji nie ma programu tropiącego anomalie w świecie sportu – futbolu w szczególności właśnie. Stąd, być może, mafijna struktura Wiara Lecha, choć zapuszczała korzenie, umacniała się i krzepła od 2000 roku, tj. przez 11 lat – znaczącej reakcji tego medium nie wywołała. Autorzy innych sportowych programów bowiem – choć dewiacja wzrastała w obrębie dyscypliny sportu, której pokazywanie i komentowanie stanowi istotę ich pracy – udawali ślepych i głuchych, skutecznych działań zaniechali.
*
Jak wiadomo przed wspomnianym wyżej pucharowym finałem w Bydgoszczy policyjny szef do spraw bezpieczeństwa zwrócił się do władz PZPN z prośbą, by centrala pozwoliła obejrzeć ten mecz, mającemu zakaz stadionowy, hersztowi kiboli Legii, tzw. Staruchowi. Prośbę spełniono! I po meczu uniósł on triumfalnie puchar zwycięskiej – JEGO – drużyny.
Nasuwa się proste pytanie: dlaczego PZPN cofnął zakaz?  Dlaczego kategorycznie prośbie nie odmówił, dlaczego nie powiadomił jednocześnie komendanta głównego policji o kuriozalnym działaniu podwładnego, i dlaczego wreszcie jego rzecznik nie przekazał tego newsa do PAP oraz stacji telewizyjnych?
Nie słyszałem by sportowi, zwłaszcza piłkarscy, komentatorzy telewizyjni zainteresowali się sprawą. Faryzejskie „wyjaśnienie” PZPN: zgodziliśmy się, bo nas poproszono pozostawili bez reakcji. Nikt nie ruszył d…, nie wziął kamery i nie pojechał pytać Laty i jego kolesiów dlaczego? Także od Komendy Policji i Ministerstwa Sportu, komentarza się nie domagano. Żadna stacja nie pochwaliła się, że wysłała, choćby e-maila z zapytaniem. Poza bezczynnością lub co najwyżej, studyjnym frazesem, pustosłowiem czy hipokryzją – bardziej zdecydowanych reakcji nie zauważyliśmy.
*
Niektórym się nie chce – wolą kasę i święty spokój, inni – że użyję ich języka – nie są przygotowani mentalnie albo problem tkwi w ich głowach. Dostrzegają na swoim podwórku jedynie zieloną murawę, gdzie piłkarze szukają nogi, a także usytuowane na tym trawniku bramki, w których inteligentnie rozróżniają 2 różne słupki: długi i krótki. Dlaczego zatem podparta nimi poprzeczka mimo to zachowuje poziom? Na to pytanie jeszcze nie odpowiedzieli. Powinni spróbować. Może  chociaz to nie będzie dla nich zbyt trudne? Tym bardziej, że pora stosowna: na pustych stadionach łatwiej dokonać przydatnych pomiarów i obliczeń!

Brak komentarzy:

Obserwatorzy

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy