26.XI.2009. Polsat Sport Extra. Londyn. Tenis ATP: Andy Murray (Anglia) – Fernando Verdasco (Hiszpania) (2:1). Komentują: Wojciech Fibak (była tenisowa znakomitość), Tomasz Tomaszewski (syn).
Podział ról zarysowany wyraziście. Od początku wiadomo kto tu pasterz, a kto się w cieniu pasie. W czasie relacji panowie zwracają się prawie wyłącznie do siebie. Obowiązuje pełna galanteria: zauważyłeś Wojtku, zwróciłeś uwagę Tomku. Wszystko w oparach kurtuazyjnych smrodków, obficie wzajem serwowanych. Wersal w Londynie. Oto ważniejsze fragmenty meczu*.
Pan Wojciech: Widziałeś, Tomku, ten forhend Verdasco? Gdzie patrzył pan Tomasz – nie wiadomo. Ale musiał się zagapić, więc został taktownie upomniany.
Słyszałem, Wojtku, że byłeś wczoraj w konkurencyjnej stacji u Rymanowskiego. Czy Polański teraz wyjdzie?
Pada odpowiedź: Myślę, że tak! Jak Rymanowski i Fibak postanowili, to Polański może odetchnąć!
Pewnie, he, he, Wojtku, wybierzecie się razem na narty?
Możliwe. Elektronicznie zaobrączkowani! – pogodnie zażartował pan Wojciech.
Co do Polańskiego – wiadomo. Ale dlaczego ma być zaobrączkowany Wojciech Fibak. Przecież on, jako wzorowy mąż i ojciec, swoje skłonności skierował ku pełnoletniej i prawnie je zalegalizował.
Pan Tomasz podgaduje: Podobno Verdasco niedawno interesował się Martą Domachowską – i wyobraź sobie, ona wtedy zaczęła grać gorzej. Potem interesował się Aną Ivanović…
Wcale mu się, Tomku, nie dziwię.
…ale ona też, Wojtku, wówczas zaczęła grać gorzej.
Uważaj, Tomku, bo Verdasco cały czas interesuje się Lopezem, i ten także gra słabo!
Teraz nie dziwi, dlaczego biseks Verdasco transmitowane spotkanie przegrał.
Potem pan Tomasz uruchomił kadzielnicę: Pamiętny, Wojtku, Masters w 1976 roku (Madryt) i finał singla z Orantesem – wyfrunął wonny obłoczek kadzidła – Niewiele brakowało… 2:1 w setach i 4:1 w IV secie… Pan Wojciech melancholijnie wspomniał coś o zmęczeniu po ciężkim półfinale z Villasem.
Następnie pan Tomasz rozsmarował na dłoni stosowną porcję stężonej wazeliny: Byłeś kiedyś najlepszym tenisistą świata – rozpoczął energiczną wcierkę przygotowanego preparatu – oczywiście jako deblista – skorygował, po delikatnych protestach kolegi.
I tak to mniej więcej wyglądało. Trzeba przyznać, że Andy Murray i Fernando Verdasco nie zawiedli. Byli doskonałym tłem dla dwóch wzorowo pracujących komentatorów.
Podział ról zarysowany wyraziście. Od początku wiadomo kto tu pasterz, a kto się w cieniu pasie. W czasie relacji panowie zwracają się prawie wyłącznie do siebie. Obowiązuje pełna galanteria: zauważyłeś Wojtku, zwróciłeś uwagę Tomku. Wszystko w oparach kurtuazyjnych smrodków, obficie wzajem serwowanych. Wersal w Londynie. Oto ważniejsze fragmenty meczu*.
Pan Wojciech: Widziałeś, Tomku, ten forhend Verdasco? Gdzie patrzył pan Tomasz – nie wiadomo. Ale musiał się zagapić, więc został taktownie upomniany.
Słyszałem, Wojtku, że byłeś wczoraj w konkurencyjnej stacji u Rymanowskiego. Czy Polański teraz wyjdzie?
Pada odpowiedź: Myślę, że tak! Jak Rymanowski i Fibak postanowili, to Polański może odetchnąć!
Pewnie, he, he, Wojtku, wybierzecie się razem na narty?
Możliwe. Elektronicznie zaobrączkowani! – pogodnie zażartował pan Wojciech.
Co do Polańskiego – wiadomo. Ale dlaczego ma być zaobrączkowany Wojciech Fibak. Przecież on, jako wzorowy mąż i ojciec, swoje skłonności skierował ku pełnoletniej i prawnie je zalegalizował.
Pan Tomasz podgaduje: Podobno Verdasco niedawno interesował się Martą Domachowską – i wyobraź sobie, ona wtedy zaczęła grać gorzej. Potem interesował się Aną Ivanović…
Wcale mu się, Tomku, nie dziwię.
…ale ona też, Wojtku, wówczas zaczęła grać gorzej.
Uważaj, Tomku, bo Verdasco cały czas interesuje się Lopezem, i ten także gra słabo!
Teraz nie dziwi, dlaczego biseks Verdasco transmitowane spotkanie przegrał.
Potem pan Tomasz uruchomił kadzielnicę: Pamiętny, Wojtku, Masters w 1976 roku (Madryt) i finał singla z Orantesem – wyfrunął wonny obłoczek kadzidła – Niewiele brakowało… 2:1 w setach i 4:1 w IV secie… Pan Wojciech melancholijnie wspomniał coś o zmęczeniu po ciężkim półfinale z Villasem.
Następnie pan Tomasz rozsmarował na dłoni stosowną porcję stężonej wazeliny: Byłeś kiedyś najlepszym tenisistą świata – rozpoczął energiczną wcierkę przygotowanego preparatu – oczywiście jako deblista – skorygował, po delikatnych protestach kolegi.
I tak to mniej więcej wyglądało. Trzeba przyznać, że Andy Murray i Fernando Verdasco nie zawiedli. Byli doskonałym tłem dla dwóch wzorowo pracujących komentatorów.
* To nie cytaty. Raczej opisy dialogu.
Mikst(ura) przeterminowana
Tego samego dnia w Londynie mecz deblowy Kubot (Polska), Marach (Austria) – Cermak (Czechy), Mertinak (Słowacja) [4:6, 4:6]. Komentowali dla Polsatu Sport Extra: Katarzyna Nowak (tenisowa Nelly) i Bohdan Tomaszewski (nestor). Był to dziwny mecz tenisowy. Do dwóch znakomitych par deblowych dołączono egzotycznego miksta. Po co?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz