czwartek, 10 lutego 2011

Wet za wet

Mnie więcej tydzień temu w rozgrywkach LM siatkarze Skry Bełchatów przegrali na wyjeździe z belgijskim Roeselare 1:3. Komentator Polsat Sport Krzysztof Wanio stwierdził Skra skompromitowała się. Tak sobie leciutko werbalnie pierdnął, nabrzmiało mu to sobie puścił śmierdziela w eter. W przelocie, mimochodem, przy okazji relacji z zupełnie innego meczu. Grzecznie, elegancko, wytwornie, smaczniutko napluł publicznie na grupę utytułowanych sportowców i ich trenera.
Uzasadnienia naturalnie żadnego. Nie zauważył, że to pierwszy mecz, że dopiero rewanż w Polsce zdecyduje o awansie  jednej z drużyn. Że belgijska drużyna to niewygodny, groźny, zwłaszcza u siebie przeciwnik, że gra siatkówkę bardzo zespołową, kombinacyjną, że ma znakomitego rozgrywającego (Depestele)*. Prześlepił, że Skra gra bardzo dużo spotkań, w pucharach, w kraju i za granicą, w różnych strefach czasowych a idiotyczny tasiemiec krajowej Ekstraligi dopełnia reszty. Nie ma czasu ani na odpoczynek, ani  na trening! Wreszcie nie dostrzegł, że to jest sport, że nie zawsze faworyt musi wygrać, że nawet najwybitniejsi mają chwilę słabości (w przeciwieństwie do niektórych medialnych nieudaczników, którzy są słabością wyłącznie). Tego wszystkiego pan Wanio nie zauważył.
Od siebie dodam, że w składzie Skry są mistrzowie Europy, wielokrotni mistrzowie Polski, kilku czołowych graczy świata. Ich dokonania wobec telewizyjnego partactwa Wani to jak niebo i ziemia, ocean i kropelka, jak kultura i pewien Krzysio. Z pod krytyki naturalnie wyjęci nie są. Ale wyrażanie najbardziej nawet negatywnych ocen i opinii nie należy mylić z insynuacją i opluwaniem ocenianego, panie Wanio! To abc, każdego dobrze wychowanego człowieka, zwłaszcza funkcjonującego w przestrzeni publicznej!
Skra rewanż wygrała i awansowała! To teraz medialny wydmuszku – na kolana i przeproś! Za bezmyślne klektanie dziobem,, za pychę, za zarozumiałość.  I proś o przebaczenie.
Na co dzień staram się nikogo nie obrażać, ale to na co pozwalają sobie niektórzy telewizyjni gęgacze –  nie tylko sportowi zresztą – przechodzi ludzkie pojęcie. Ileż w nich pychy, zarozumiałości, bezczelności, tupetu. Dlatego  ktoś musi, przynajmniej niektórym, odpłacić pięknym za nadobne.  I trzeba to zrobić w ich stylu. Inaczej nie zrozumieją!
 
   * Opis druzyny na podstawie opinii Wojciecha Drzyzgi, którą naturalnie podzielam.

Brak komentarzy:

Obserwatorzy

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy