Trwają alpejskie MŚ. Zjazd mężczyzn „robił” w Eurosporcie Witold Domański. Gdy minął metę mistrz supergiganta Włoch (nomen omen) Innerhofer W.D. tak się rozpływał nad jego klasą, że przeoczył prawie połowę przejazdu następnego zawodnika. Wreszcie się ocknął i rzuciwszy okiem stwierdził, że ten to jedzie słabiej. Nie dodał tylko od kogo, bo za chwilę pokazano międzyczas „słabszego”: był lepszy od poprzednika o 0,41 sek!. No, no rzucił treściwie pan Witold. Ten słabszy w końcu okazał się lepszy i zdobył MŚ. Był to Kanadyjczyk Guay (czyt. Ge).
Witold Domański zaprosił do współkomentowania Marcina Szafrańskiego. Ze wszech miar zasadnie. Dzięki byłemu alpejczykowi dowiedzieliśmy się, np. że jedna z zawodniczek zawisła na udzie wewnętrznej narty. Gdzie narta ma udo pan Marcin jednak nie ujawnił. Będą jeszcze slalomy kobiet i mężczyzn. Jest więc szansa, że dowiemy się czegoś więcej o anatomii nart a może nawet doczekamy się wykładu Z czego zbudowana jest narta zewnętrzna?
Zjazd kobiet zachciało mi się oglądać „w komforcie”, więc przełączyłem na TVP HD. Pani komentatorka podała nazwisko pierwszej zawodniczki i rozpoczęła opowieści dziwnej treści. Szusująca alpejka nie interesowała jej kompletnie. Przypomniała natomiast, że zjazd mężczyzn wygrał Kanadyjczyk gej. Czyli zamiast nazwiska ujawniła jego orientację seksualną. I bardzo słusznie. Nazwisko mistrza świata zna każdy w miarę rozgarnięty kibic, a tylko nieliczni wtajemniczeni jaką preferuje płeć. Dzięki pani komentatorce teraz już liczni.
*
W TVP Sport mecz Niemcy–Włochy w piłce nożnej komentował Jacek Jońca. Tzn. komentował to za mało powiedziane. On tak niemiłosiernie piep…ył, że Jońca to jest już nie tylko nazwisko, to wręcz jakaś nowa werbalna orientacja seksualna (WOS). I taką przypadłością nie jest tknięty tylko on. Podobne upodobania mają także papużki nierozłączki, istni bracia syjamscy z Canal+Sport: Grzegorz Milko i Tomasz Lipiński. Zrośnięci są tą samą mową-trawą, werbalnym badziewiem, gadką-szmatką, niewyobrażalnym truciem i bełkotem. Czyli, pod pretekstem komentowania ligi włoskiej, lecą Jońcem wzbogacając orientację zupełnie nowymi figurami stylistycznymi. A sądząc po słownej potencji – niejednym nas jeszcze zaskoczą.
Szukajmy dalej admiratorów tej orientacji.
*
Piłkarz argentyński Javier Mascherano (Barcelona) przyjechał do Gijon na mecz miejscowego Sportingu z Barceloną (1:1). Oglądający pilnie spotkanie komentator Leszek Orłowski ujawnił, że piłkarz ma w tym mieście babcię od strony matki (niezwykle istotna informacja!). Przyjechała z Argentyny przed laty i tu osiadła. Dalszymi gałęziami tego drzewa genealogicznego Javiera M. w Hiszpanii są nieznani mu dwaj kuzyni, zajmujący się w Gijon handlem alkoholem. Tu L.O. wymienił nazwę trunku. To rodzaj jabcoka – wyjaśnił kolega Orłowskiego – Jacek Laskowski, który słusznie zamiast zawracać sobie d… relacją, na ogół słucha pilnie tego, co mówi kolega Leszek. Wracajmy jednak do naszych genealogicznych konarów, czyli kuzynów. Otóż postanowili oni podarować Mascherano flaszkę tego towaru, którym z zyskiem obracają. I tu smutek… Orłowski nie wiedział, czy do wręczenia upominku doszło. Taka wpadka! Laskowski wyraził przypuszczenie, że Mascherano zapewne wolałby dostać prezent bez konieczności spotykania z rodziną. He, He, He. Kolega Leszek nie zaprzeczył.
No, i co? Czy nie znaleźliśmy dwóch dalszych, znaczących członków WOS.
Nasuwa się tylko pytanie: po co Canal+Sport emituje w tym czasie wspomniany wyżej mecz? Jakiś kurdupel, nieudacznik Messi, czy inny kaleka Xavi pałętają się po ekranie i nie można spokojnie słuchać pasjonujących opowieści inteligentnych komentatorów. A przecież telewidz z przyjemnością obejrzałby obu panów bezpośrednio na wizji. Z możliwością telefonicznego kontaktu na żywo. Ja np. zapytałbym o losy babki Mascherano od strony ojca. I z czego żyją ewentualni kuzyni w Argentynie. Może wyjaśnią to następne relacje z ligi hiszpańskiej w Canal+Sport.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz