Przypomnijmy obowiązujące prawo: na mecze międzypaństwowe rozgrywane w terminach FIFA zawodników do reprezentacji kluby zwolnić muszą. Na spotkania w pozostałych terminach takiego obowiązku nie mają.
Teraz fakty. Trener Franciszek Smuda powołał do reprezentacji 4 zawodników z Polonii Warszawa: na mecz z Mołdawią – Jodłowca i Sobiecha i na spotkanie z Norwegią Mierzejewskiego i Sadloka. Ponieważ mecz z Mołdawią miał być rozegrany poza terminem FIFA, Józef Wojciechowski, właściciel Polonii, na udział swoich piłkarzy w tym meczu zgody nie wyraził. Ale po mediacji PZPN – na to przystał. Tyle, że wbrew wcześniejszym ustaleniom, zwolnił piłkarzy jeden dzień za późno. No to urażony Smuda wycofał powołania dla całej czwórki!
Komentarz.
Smuda się obraził i ukarał reprezentację oraz chcących grać w niej piłkarzy. Przekonanie, że rzekoma obrona własnej czci to podstawowe kryterium, którym powinien kierować się selekcjoner, jest fałszywa. Od wyimaginowanych prywatnych fobii ważniejsze jest dobro drużyny. Dlatego Smuda powinien zaaprobować spóźniony przyjazd dwójki piłkarzy na Mołdawię i mieć dwóch kolejnych na mecz z Norwegią. A tak popełnił błąd. Tym większy, że z naddatkiem zrealizował pierwotny zamysł Wojciechowskiego (bo ten dwóch zwolnić musiał, a nie zwolnił żadnego!). Niestety, selekcjoner jest człowiekiem prostym – zbyt prostym jak na to stanowisko. Stąd chwiejność, niekonsekwencja, mylenie priorytetów i bezrozumna nadwrażliwość. PZPN mu nie pomoże. Siermiężny Prezes ma mentalność równie nieskomplikowaną.
Jak elementy budowanych przez swoje firmy mieszkań Józef Wojciechowski traktuje zatrudnianych w Polonii trenerów i piłkarzy. Gdy mu nie pasują to nie tylko ich bezceremonialnie wyrzuca, ale często w mediach poniża i wręcz, gnoi, ostentacyjnie depcząc ich godność. Z Wojciechowskim więc żadnych umów zawierać nie można. Selekcjoner powinien zatem w przyszłości korzystać z piłkarzy Polonii tylko w meczach rozgrywanych pod egidą FIFA. Bo wtedy – mocą prawa – nieokrzesanie i podłość zostaną okiełznane.
Wydawało mi się, że to najlepsze cywilizowane rozwiązanie. Mateusz Borek z Polsatu Sport znalazł inne. W autorskim Café Futbol ogłosił, że to piłkarze Polonii powinni okazać nieposłuszeństwo pracodawcy i „na kadrę” jechać mimo jego sprzeciwu. Dzielnie wtórował mu zaproszony do studia były kopacz Kosecki, który ogłosił mianowicie, że powolani gracze Polonii nie mają jaj, czyli są nieudacznikami i pierdołami. Bo kiedyś, to ho, ho... Taki Tomasz Kłos np. to miał jądra jak balony i wyposażony w takie dwa środki lokomocji powietrznej, mimo zakazu, zwiewał na zgrupowania do kraju nawet z zagranicy.
Nawoływanie do łamania prawa i anarchizowania relacji między klubami a reprezentacją i to w telewizji o ogólnopolskim zasięgu, jest medialnym bęcwalstwem. A ubliżanie przy okazji Bogu ducha winnym ludziom od mięczaków i tchórzy – publicznym oszczerstwem. Borek powinien ich przeprosić za siebie i Koseckiego. I to już w najbliższym Café Futbol.
A przy okazji panie Borek. oprócz opisanego tu ekscesu, plecie Pan bzdury także w relacjach „na żywo” (patrz ostatni wpis). Z pozycji doceniającego Pana zdolności i predyspozycje telewidza, czyli nie wroga, wygląda to na smutną zawodową degrengoladę. Wielki talent może stać się niedługo jeszcze większą, trywialną klapą. Zjeżdżasz Mateuszu Borku po ostrej równi pochyłej. Czas najwyższy na autorefleksję. Póki rozrastający się w Tobie narcyz całkowicie Ci to uniemożliwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz