wtorek, 11 stycznia 2011

Zone Banialuka

Zgodnie z obietnicą wracam do tematu. Przypominam Milan–Udinese (4:4). I parę „kwiatków”. Sadzi Cezary Olbrycht.
14 min     Wspomniałem jednym słowem o pierwszym dzisiejszym spotkaniu rozegranym w Genui. Sampdoria podejmowała Romę. Dla piłkarzy ze stolicy Włoch to miał być wielki rewanż za tytuł, jak mówi się w Rzymie, ukradziony im przez Sampdorię (to oczywiście tak w cudzysłowiu*). Ale jeżeli Państwo pamiętają cudowną serię ekipy Claudio Ranieriego wiosną, kiedy długo gonili Inter i kiedy już go dopadli i mogli zostać liderem – przegrali u siebie na Stadio Olympico właśnie z Sampdorią, a dwie bramki wówczas strzelił Paolo Paccini. Dziś Pacciniego nie było, ale gospodarze i tak wygrali to spotkanie dwa do jednego. Bardzo nerwowy mecz. Rozpoczęło się dość szybko od bramki Mirco Vucinića, ale później nieszczęśliwa interwencja Julio Sergio po wielkim błędzie Juana: podające piłkę do bramkarza zrobił to tak lekko, że musiał faulować napastnika Sampdorii Julio Sergio. Rzut karny, bramka Nicoli Pocciego na 1:1 i później jeszcze w osłabieniu dołożył Guberti. Wprawdzie w końcówce gracze Sampdorii otrzymali dwa czerwone kartoniki Lucchini i Gastaldello, ale Roma strat już nie odrobiła. Więc w pierwszym meczu dziewiętnastej kolejki Sampdoria–Roma 2:1.

W czasie meczu „na żywo” opowiadać takim „barokiem” o innym spotkaniu to pomysł gołowąsa, początkującego stażysty. I Cezary Olbrycht dobrze o tym wie. Co przeważyło? Chęć popisania się, zademonstrowania piłkarskiej erudycji: posłuchajcie i podziwiajcie, jak rozległą mam wiedzę! Cel osiągnął: nastolatki go podziwiają! A dorośli  pomyślą swoje.

32 min    Jak na razie w tym sezonie sędzia bardzo szczęśliwy dla AC Milan. Trzy drużyny, trzy mecze prowadził czerwono-czarnym, wszystkie na tym obiekcie na San Siro i wszystkie te mecze zakończyły się zwycięstwem drużyny Massimiliano Allegriego. Mniej szczęścia do pana Paolo Valeriego mają gracze Udinese, bo im sędziował cztery razy i, uwaga, za każdym razem Udinese dzieliło się punktami z rywalami. Cztery mecze – cztery remisy. A więc dzisiaj któraś z pass musi zostać zatrzymana. Pytanie tylko która?

Trudno zgadnąć kogo, oprócz komentatora, pasjonują takie statystyki i wynikające z nich pytania? Zapewne nikogo. Nie było Lipińskiego i Milki – można było uniknąć opowiadania bzdetów. Szkoda że nie zawsxze Cezary Olbrycht z tego korzystał.
77 min    …no i proszę, ma teraz pretensje były dwukrotny mistrz Brazylii w barwach Santosu (Robinho). Tam stworzyli taki fantastyczny duet razem z Diego, który próbował swego szczęścia na półwyspie Apenińskim w barwach Juventusu, teraz wrócił do Bundesligi. (ryczy) UWAGA! Strasser! Kapitalne uderzenie. Mógł być zasłonięty Semir Handanowić. Dobra interwencja Słoweńca. No, człowiek (Strasser), który w ciągu trzech lat gry w Prima Vera w drużynie juniorów strzelił jedną bramkę… (tym razem ni to pisko ni to krzyk) Aaaaaaach! A tutaj mamy gola. Wścieka się Samir Handanović, a kto się cieszy? – Thiago Silva. No, mamy tutaj sporo chaosu w tym meczu. Znów jakaś, jakiś dziwny gol. Znów sfrustrowany piłkarz Udinese Maurizio Isla. Popatrzmy jeszcze raz. Do tej pory Thiago Silva nie zapędzał się w te rejony. No to był Mehdi Betania, reprezentant Maroka. No, on podrzucił tę piłkę tak wysoko, że leciała ona poza zasięgiem rąk Handanovića. No, głupia bramka tak można by powiedzieć. No, ale wszystko co wpada do sieci liczy się podobnie. Jak to mówiłem, jaki to wynik był przed rokiem na San Siro? Milan ograł Udinese 3:2. Tym razem mamy 2:3. Pytanie, czy na tym strzelanie na Giuseppe Meazza już się skończyło?
Podobno chaos był w tym meczu – sądzę, że nieuprawniona to opinia. Znacznie ciekawsze natomiast byłoby dociec, co działo się z komentatorem w 77 minucie? Używając jego poetyki: zapędził się w takie rejony zbędnych dywagacji, że jakakolwiek myśl była poza jego zasięgiem. No, głupia relacja tak można by powiedzieć. Na szczęście nie wszystko, co wpada do ucha telewidza liczy się tak samo. Mamy zdolności selekcji. To nasza, oprócz pilota, jedyna niekiedy obrona. Pytanie, czy na tym kalekie popisy na antenie Canal+Sport już się skończyły? Oj, boleśnie retoryczne to jest pytanie.

86 min (3:3) …i tak już troszeczkę zrezygnowany reprezentant Chile (Sanchez). A teraz trzeba właśnie wzmocnić uwagę, jeżeli chce się wyjechać z San Siro przynajmniej z jednym oczkiem.

Gdyby Sanchez usłyszał komentatora! Ale nie usłyszał. Niczego więc sobie nie wzmocnił i wkrótce został zmieniony. Zawiodła komunikacja na linii Olbrycht–Sanchez. A może następnym razem spróbować łączenia bez pośrednictwa telewidzów?

93 min   (3:4) A wspomniany Ronaldinho najprawdopodobniej wyląduje we Flamengo, chociaż wszystko wskazywało na to, że zostanie graczem Gremio Porto Allegre. W związku ze zmianą planów doszło do incydentu w jednym z barów Florianopolis w Brazylii, gdzie kibice, mówiąc delikatnie, wyprosili Ronaldinho z jednego z nocnych klubów, w związku z tym, że zdradził ich zespół. No, ale teraz to nieważne. W związku z tym, że mamy tutaj 120 minut (tak w oryginale) szczęścia i nadziei czerwono-czawnych na strzelenie czwartego gola. Kto by pomyślał, że czwarty gol strzelony na San Siro może dać jeden punkt, a trzy bramki nie dadzą żadnego. Cassano kapitalnie, Ibrahimović, no i jest gol.

Przedostatnia minuta meczu, czas doliczony, Milan zajciekle atakuje, bo przegrywa. A komentator snuje opowieść niczym z wyświechtanego szmatławca. Jest niebywała dramaturgia, napięcie, emocje – pożądana kulminacja sportowego, piłkarskiego, telewizyjnego – każdego widowiska. A Cezary Olbrycht nafajdał na to obficie i zadowolony zakończył relację. Towarzysz klasyk się przypomina!
Mimo tych kilku opisanych tu wtop pracę komentatora oceniam pozytywnie. Oglądałem także II połowę meczu Napoli–Juventus (3:0). Tu już, niestety, doszlusował Tomasz Lipiński. Poziom relacji spadł od razu o 50%. Na szczęście nie było Grzegorza Milki, bo ten ma zawsze głęboko w d… mecz, zawodników, telewidzów, znakomitą realizację wizji – olewator totalny. Jego interesuje tylko pogaducha z koleżką Tomusiem. Natomiast pan Cezary przez większość meczu boisko dostrzega, akcji nie przegapia (tu muszę dodać: na ogół), jednym słowem częściej spogląda w monitor służbowy, niż przyniesiony ze sobą. Dzięki temu po paru latach zacząłem ponownie oglądać ligę włoską. Natomiast, gdyby wróciła para Milko–Lipński – piloooot! I Zone Romantica, bo mądrzejsze dialogi!
* Błąd, powinno być cudzysłowie. Gdzie indziej usłyszeliśmy silno zamiast poprawnego silnie.
Człowiek powinien pracować nad sobą nieustannie – nie przechodząc na emeryturę. Zwłaszcza wcześniejszą!



Brak komentarzy:

Obserwatorzy

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy