Robert Radwański to nie tylko ojciec tenisistki Agnieszki, ale także jej trener, nieustannie swój zawodowy warsztat rozwijający. Niedawno zdecydował, że w trwającym właśnie wielkoszlemowym Australian Open jego córka wystartuje nie tylko w singlu, ale także w grze podwójnej. Jakże mądra i wizjonerska to była decyzja.
Jak wiadomo pani Agnieszka w październiku zeszłego roku przeszła operację nogi. Zabieg, a potem rehabilitacja spowodowały długą przerwę w startach – turniej o którym mowa był pierwszym po zabiegu. Stało się więc jasne, że brak jej będzie ogrania, przetarcia, czucia kortu, piłki etc. Remedium na takie sportowe dolegliwości jest proste – jak najwięcej grać! Stąd decyzja o dodatkowym starcie w deblu.
Jakiś gamoń-ignorant mógłby naturalnie mieć dylemat, czy aby poddana niedawnemu zabiegowi stopa wytrzyma dodatkowe obciążenia. Takie głupawe obiekcje rozwiało samo życie. Radwańska wygrała cztery spotkania i odpadła dopiero w ćwierćfinale. Wniosek: deblowe przetarcie zaprocentowało, a stopa wytrzymała. No, prawie. Pojawiła się bowiem na niej opuchlizna, z którą pani Agnieszka kilka spotkań rozegrać jednak musiała. Było trochę kłopotu, bo noga się w but nie mieściła. Ale w końcu co to za niedogodność – nieduże wycięcie, by obrzęk znalazł ujście, jakiś tam śladowy ból – nie ma o czym mówić.
Tym bardziej, że przewidywalność trenera przyniosła dodatkową korzyść. Stopa przecież nie stęchnie na ładne oczy, ani za darmochę. Dlatego pieniądze, które córka zarobiła za wygranie gier deblowych, mogą być przeznaczone na leczenie opuchlizny. Zatem znana powszechnie krakowska roztropność w zarządzaniu finansami i tu w pełni się potwierdziła.
Warto jeszcze dodać, że Tatuś duży nacisk kładzie także na moralną stronę swojej profesji. Zwykle tenisiści mają jakiegoś sponsora – jego córka dotąd nie ma. Były naturalnie firmy, które oferowały swoje usługi… ale, niestety, przez pośrednika. Prawy i sprawiedliwy ojciec Robert mówi jednak... nie! Bo co z tego, że można zarobić choćby i milion, skoro pośrednikowi trzeba będzie odpalić dolę… I taki darmozjad zarobi np. 100.000 tys. za nic. To rażąca granda i niesprawiedliwość. Dla purytanina Radwańskiego nie do przyjęcia.
Życząc dalszych sukcesów szlachetnemu trenerowi, należy wyrazić nadzieję, że wkrótce córka z obrzękiem skutecznie się upora. Bez komplikacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz