Canal+Sport. Liga hiszpańska. Getafe–Real Madryd (2:3). Komentowali: Jacek Laskowski i Leszek Orłowski.
Właściwie można byłoby powtórzyć poprzedni wpis, tylko zmienić nazwiska – ta para prawie tak samo knoci każdą relację, jak jej poprzednicy. Różnica jest tylko taka, że Nahorny ma fioła na punkcie statystyk (im głupsze tym dla niego ciekawsze), a Orłowski lubuje się w wiadomościach z poziomu bazaru albo magla. Ich partnerzy natomiast są bliźniaczo podobni, zarówno Dębiński jak i Laskowski nie mają koncepcji żadnej – gadają, co im ślina na język przyniesie. W taki sposób w Canal+Sport paskudzonych jest co tydzień kilka meczów z najlepszych bodaj lig na świecie: hiszpańskiej i angielskiej. Smutne.
Wracam do meczu. W pierwszej połowie ewidentnie pociągnięty za koszulkę zawodnik Realu DiMaria przewrócił się na polu karnym i sędzia podyktował jedenastkę. Sprawozdawcy zastanawiali się, czy szarpnięcie za garderobę było aż tak silne, by mogło przewrócić Argentyńczyka (sugestia: odstawił symulkę). Potem Orłowski postawił kropkę nad „i" nazywając tę restrykcję (cytuję): domniemany karny. Laskowski nie protestował.
Mam więc do komentatorów dwa proste, retoryczne pytania.
1. Jakim elementem sztuki piłkarskiej jest pociąganie przeciwnika za koszulkę?
2. Czy Panowie się kiedyś nad tym zastanawiali?
Co do 1 – żadnym. A zatem, w zależności od kontekstu, to faul na żółtą lub czerwoną kartkę.
Co do 2 – nie! I dlatego wikłają się Panowie w niemądre dywagacje.
Zawodnik ciągnie za koszulkę po to, by uniemożliwić przeciwnikowi dojście do piłki, albo przeszkodzić mu w kontynuowanie akcji, gdy jest w posiadaniu piłki. Bo jaki jest innym powód takiego działania? Przecież z żadnym typowym piłkarskim zagraniem nie ma to nic wspólnego! A jeszcze wymagać od sędziego, by w ułamku sekundy przewinienie takie wartościował – czysty nonsens. Przecież to jest robota dla ekspertów z jakiegoś specjalistycznego instytutu badawczego! Dlatego rozważania typu ciągnął mocno, czy słabo, mógł przewrócić, czy nie – nie mają żadnego sensu – przewinienie jest oczywiste. Dodam dla jasności: jeżeli obaj zawodnicy ciągną się za koszulki sprawa jest jasna – remis, pat. Sędzia na ogól wtedy nie reaguje, albo napomina obu; i takie rozstrzygnięcia wydają się optymalne*.
Reasumując ten wątek: od lat plotą Panowie te i inne bzdury, robiąc ludziom wodę z mózgu. Najwyższy czas na refleksję, bo infantylizm drąży Was coraz głębiej, stając się dla telewidzów co tydzień bardziej dolegliwy!
*
Eurosport. TCS. III konkurs w Innsbrucku. Komentował Marek Rudziński.
W konkursie finałowym skacze 50 zawodników. Do II serii kwalifikuje się 30 najlepszych. E tam! W TCS obowiązuje system KO (głównie dla rozumu chyba)**!
W Innsbrucku do drugiej, finałowej serii zakwalifikowali się:
jako 27. Hlava, 28. Korniłow, 29. Diethart, 30. Ito.
Lepsze wyniki w I serii osiągnęli od nich:
31. Janda, 32. Chedal, 33. Ahonen i 34. Hayboek i odpadli!
W tym turnieju regulaminowy idiotyzm trwa w najlepsze i ma się dobrze.
Komentator po raz kolejny nie zaprzątał sobie tym myśli. Nie ma na ten proces ani chwili wolnej – cały czas musi mówić!
* Można byłoby, oczywiście, przepis zaostrzyć: za ewidentne, obopólne ciągnięcie za trykot lub spodenki – obaj sprawcy opuszczają boisko. Ale mogliby wejść rezerwowi (jeśli limit zmian nie został wyczerpany). Jak się Panom komentatorom wydaje: ilu zawodników za to przewinienie wyrzucałby sędzia z boiska? Proszę się nie trudzić, to znowu pytanie retoryczne. Najczęściej arbiter nie musiałby usuwać nikogo – faul by się nie opłacał! A gra byłaby czystsza, bo uwolniona od nadużywanego obecnie faulu taktycznego!
** Patrz wpis z 1 stycznia.