Wrócę jeszcze do poprzedniego wpisu.
Nie pierwszy już raz pisałem o programach studyjnych, gdzie dominują gadające głowy. Tu rola prowadzącego jest niezwykle istotna. Ton on w głównej mierze decyduje czy taka rozmowa przyniesienie jakieś konkrety, czy też stanie się paplaniną, tematycznym chaosem, bezpuentowym trykiem. Niestety, ostatnia Café Futbol takim medialnym bublem była.
Nie pierwszy już raz pisałem o programach studyjnych, gdzie dominują gadające głowy. Tu rola prowadzącego jest niezwykle istotna. Ton on w głównej mierze decyduje czy taka rozmowa przyniesienie jakieś konkrety, czy też stanie się paplaniną, tematycznym chaosem, bezpuentowym trykiem. Niestety, ostatnia Café Futbol takim medialnym bublem była.
Przy okazji: niemile mnie rozczarował i to nie po raz pierwszy Włodzimierz Lubański. I choć go nawet trochę rozumiem, to nie znaczy że rozgrzeszam. Bo nie powiedzieć ani słowa krytycznie o tej parodii Polska–Bośnia i Hercegowina i medialnym potworku, jakim była telewizyjna z niej relacja – to musiało u pana Włodzimierza zdumiewać. Ale cóż, skoro bierze się forsę* z instytucji, to trudno potem kalać to gniazdo, bo już własne. Tak się sprzedaje – Zasłużony Reprezentancie Polski – swoją wolność i swobodę wypowiedzi. Za kasę trzeba teraz udawać głuchego i niewidomego. Warto było? Powtórzę, co już pisałem: ludzie ekranu często zupełnie nie zdają sobie sprawy, że telewizja to rentgen osobowości – prześwietla ją bardzo dokładnie.
Teraz o blogu. Ta forma wypowiedzi, w przeciwieństwie do mediów „masowych”, to także zapis emocji, nastroju chwili, impulsu. Jest ona zatem rejestracją przeżyć bardzo osobistych, stanem ducha blogera tu i teraz. Dlatego czasem piszę „na drugi dzień”, żeby ochłonąć po jakimś potworku-przekazie. Tak i w tym przypadku. Pisać bowiem „na gorąco” o relacji z meczu Sewilla–Borussia Dortmund (Polsat Futbol, Liga Europejska) w wykonaniu Cezarego Kowalskiego byłoby bardzo ryzykowne, bo można byłoby mu, po prostu, naubliżać. Tego chciałem uniknąć. Tekstów bowiem raz napisanych zwykle nie zmieniam – nie byłyby wtedy autentyczne więc zafałszowane. Dlatego teraz, już uspokojony, napiszę najłagodniej jak w tej sytuacji mogę, i nie skoryguję: panie Kowalski tknęła Pana przykra anomalia: jak patrzy Pan na mecz i zaczyna mówić – wyłącza się Panu rozum, a włącza słowotok. I Cezary Kowalski staje się komentatorem niemądrym, producentem tandety.
Proszę sobie teraz wyobrazić, jak ująłbym to wczoraj, tuż po meczu.
Proszę sobie teraz wyobrazić, jak ująłbym to wczoraj, tuż po meczu.
* Włodzimierz Lubański jest komentatorem meczów reprezentacji Polski w TVP.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz