środa, 29 grudnia 2010

Sroga zima to i rozsądek czasem zmrozi

TVP. Mistrzostwa Polski w skokach narciarskich.
W imprezie nie wzięło udziału 8 skoczków z szerokiej krajowej czołówki – wysłano ich na inne, zagraniczne zawody. To dobrze – tak prezes PZN Apoloniusz Tajner pochwali tę decyzję. Własną zapewne, albo taką na którą przyzwolił. Otóż, moim zdaniem, to bardzo źle, panie prezesie. Strzela Pan sobie w stopę i, co gorsza, lekkomyślnie deprecjonuje najważniejsze krajowe zawody skoczków. Mało to wychowawcze dla samych zawodników i policzek dla środowiska trenerów i działaczy narciarskich. Obniżanie sportowej rangi takiej imprezy to również paskudzenie wizerunku całego polskiego narciarstwa i to przy otwartej kurtynie, bo na oczach sportowej opinii publicznej.
Pan prezes zaliczył skok w kiepskim stylu, bo myśl tej decyzji osiągnęła zbyt niską parabolę lotu.
*
Eurosport. Zjazd mężczyzn. Komentował : Marcin Szafrański.
Gdyby uczestnicy tego zjazdu byli tak skoncentrowani jak komentator, to żaden nie ukończyłby konkurencji. Niechybnie lądowaliby na okalających trasę ochronnych parkanach-siatkach. Ludzie mkną ponad 120 km/godz. a pan Marcin snuje opowieści dziwnej treści: o wynikach w poprzednich startach, o pogodzie, o tym że rozmawiał kiedyś z właśnie jadącym, że 60 osób pracuje nad tym, żeby jeden zjechał, że przed startem zjazdowiec się dziwił przedłużeniem trasy przez co musi jechać 12 sekund dłużej, o dozwolonej grubości wiązań (jeden miał kiedyś o 1 mm za wysokie, to go zdyskwalifikowali), że ochroniarze na nartach pilnują trasy, by nikt na nią nie wyskoczył itp., itd..
Marcin Szafrański to były narciarz w konkurencjach alpejskich, olimpijczyk – zatem fachowiec. Zamiast więc opowiadać duperele zdecydowanie mądrzej i merytoryczniej byłoby zająć się oceną jakości przejazdu będącego aktualnie na trasie, czyli mówić o źle lub poprawnie mijanych bramkach, czy skok był optymalny, jakie błędy zauważył w kolejnym skręcie – jednym słowem „zjeżdżać" w relacji razem z zawodnikiem i telewidzem. Bo oglądający widzi tylko tego mknącego po stoku i od eksperta oczekuje aktualnej, rzeczowej, tu i teraz relacji, a nie paplaniny o szczegółach wdzięków Maryni.
Jak dotąd pan Marcin w swoich relacjach zbyt często wypada z trasy, lądując na siatkach bezmyślności. Idzie Nowy Rok. Dobra pora na refleksję. Czas dojrzeć, panie Szafrański.

Brak komentarzy:

Obserwatorzy

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy