wtorek, 12 października 2010

Studio telewizyjne – czyli jak pouczać ekspertów?

Jeszcze co do wczorajszego wpisu. Jerzy Mielewski to nie jedny, który dotknięty jest przypadłością zadawania pytań-soliterów. Jego „nożny" kolega z redakcji Bożydar Iwanow nie jest tu gorszy. Przytoczę przykład: przed jakimś spotkaniem Lecha Poznań w przedmeczowym studio usytuowanym obok płyty boiska, na wysokich stołkach siedzi trzech byłych piłkarzy tej drużyny: Jarosław Araszkiewicz, Paweł Wojtala i Mariusz Niewiadomski. Przed nimi, osadzony na takim samym siedzisku, pan Bożydar rozpoczyna tasiemcowy wstęp, pytanie, wprowadzenie, wykład – diabli wiedzą co to jest! Do dziś mam w pamięci obrazek tych trzech słuchających: jedna noga na murawie, druga swobodnie się kiwa, w ręku mikrofony, wzrok rozbiegany, na twarzach niecierpliwość: kiedy on wreszcie to skończy, kiedy przestanie mówić do nas jak do gromadki przedszkolaków.
Mam taką propozycję: gdyby w przyszłości ktoś zaproszony do programu został potraktowany takim potworkiem panów Mielewskiego lub Iwanowa – niech grzecznie poprosi:
Jureczku, Bożydarku – czym mógłbyś powtórzyć pytanie. Chciałbym sobie zanotować, żeby niczego nie uronić. I wyjąć przygotowany wcześniej kajecik.
Zaproszony do takiego studia to najczęściej gość i ekspert. Zapraszający, gospodarz programu, powinien rozumieć wynikające z tego faktu konsekwencje. Zatem po krótkim wprowadzeniu, zarysowaniu pożądanego kontekstu, zadać konkretne pytanie i oddać głos gościom, a nie samemu wyrywać się z prelekcją. Świadczyłoby to o dobrych manierach własnych i szacunku dla gościa (z formalnego punktu widzenia), a także uznaniu dla kompetencji zaproszonych (z merytorycznego punktu widzenia).
I jeszcze jedno. Wygłaszając na początku wstęp z własną tezą czy oceną stawia się odpowiadającego w kłopotliwej sytuacji. Ma on problem: czy odnieść się do tej oceny, czy przedstawić własny pogląd? Zdezorientowany próbuje najczęściej robić jedno i drugie, co rzeczowej odpowiedzi nie sprzyja.
Wyskakiwanie przed szereg prowadzącego dziwi tym bardziej, że sobie – przecież – może on udzeilić glosu w każdej chwili! I wtedy dopiero przedstawić przemyślenia własne lub odnieść się do usłyszanych wypowiedzi. Byłoby klarowniej, więc bardziej przejrzyście.
W czym więc rzecz? Obawiam się, że Mielewski i Iwanow moją jakieś problemy z samym sobą. Tylko czy oni o tym wiedzą?
*
Polsat Sport. Mecz towarzyski Ukraina–Brazylia (0:2). Komentował Mateusz Borek.
Ten mecz pokazał dobitnie, że ten komentator jest najlepszy gdy relacjonuje sam! Gdyby tak wyglądały wszystkie relacje z meczów piłki nożnej!
Pomarzyć można! Do piątku, kiedy ruszy liga polska i w uszy telewidzów paskudzić będzie trzech! Nierzadko jednocześnie. Canal+Sport gwarantuje to jak w banku!

Brak komentarzy:

Obserwatorzy

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy