wtorek, 26 października 2010

Jak mętlik mataczenie ubogacił

Polsat Sport. Siatkówka. W studio: prowadzący Jerzy Mielewski. Z udziałem:
Cz. I. Artur Popko (vice-prezes PZPS), Konrad Piechocki (prezes Skry Bełchatów, klubowego MP) i Ryszard Bosek (Wydział Szkolenia) .
Cz. II. Wojciech Drzyzga, Ireneusz Mazur (eksperci i trenerzy) i Przemysław Iwańczyk (dziennikarz GW) – także komentatorzy Polsat Sport).
W dniu emisji programu PZPS zwolnił Argentyńczyka Daniela Castellaniego z funkcji trenera reprezentacji Polski. O tym wydarzeniu rozmawiano w studio.
1. Przyczyny zwolnienia.
Trener po klęsce na we Włoszech oddał się do dyspozycji Związku, dodając jednocześnie, że chciałby kontynuować pracę z kadrą. Vice-prezes Popko określił tę decyzję trenera jako niefortunną, gdyż albo powinien on podać się do dymisji, albo zadeklarować chęć dalszej pracy. Zaś w tej sytuacji, zdaniem prezesa, utrzymanie trenera na stanowisku obarczałoby Związek współodpowiedzialnością za porażkę. Dziwne. A po zwolnieniu Castellaniego to władze już są czyściutkie jak łza? W końcu to one przecież trenera zatrudniły. Tego już Mielewski nie dociekał. A szkoda, bo to mentalność ludzi, których obronny odruch to przysłowiowe „umycie rąk”, próba obarczenia wyłącznie innych konsekwencjami niepowodzeń wspólnych. Skądś to znamy. Nie wyeksponowanie tego wątku to wyraźne potknięcie prowadzącego.
Zapytany wprost o przyczyny niepowodzeń siatkarzy we Włoszech prezes Popko wyraźnie mataczył. Twierdził, że niektórych powodów ujawnić nie może, gdyż dotyczą one m.in. problemów osobistych trenera. Nie przekonała także prezesa zarysowana przez Argentyńczyka wizja dalszego prowadzenia drużyny. I znowu żadnych konkretów. Jerzy Mielewski te uniki prezesa Popki przyjmował z dobrodziejstwem inwentarza. A można było, pomijając wątki osobiste, zapytać trenera o sprawy merytoryczne, próbować dociec jakimi szermował argumentami, jakie były rozbieżności między stronami, czego dotyczyła ewentualna polemika, czego brakowało w wizji trenera, itd. itp. Przecież głównie dlatego ten program stacja emitowała, by to ujawnić! Znaczące zaniechanie.
2. Raport trenera z MŚ.
Po usłyszeliśmy, że trener Castellani został zobowiązany do przedstawienia raportu z przegranej imprezy i plany na przyszłość. Ten wątek naturalnie przewijał się także w tym programie. A właściwie snuł się i wił wracając po wielekroć. Co więc telewidz usłyszał? Że na rozmowę z wydziałem szkolenia trener raportu nie przyniósł tylko relacjonował ustnie (wypowiedź Ryszarda Boska), że pisemna wersja jest i że trener rozmawiając z prezydium zarządu miał ją przed sobą, ale kopii dla rozmówców nie sporządził, bo oryginał był w języku obcym (to prezes Popko), wreszcie że trwają właśnie prace nad tłumaczeniem tego dokumentu (informacja podana przez prezesa Mirosława Przedpełskiego). Po wyemitowaniu tej wypowiedzi Jerzy Mielewski stwierdził (cytuję z pamięci): Zostawmy już ten raport, bo trener i tak zwolniony.
Trzeba stwierdzić, że to dość niemądry komentarz. Opracowanie takie przecież może okazać się bardzo cenne zarówno dla wydziału szkolenia jak i przyszłego trenera.
Ale jest coś ważniejszego. Zapowiadany scenariusz miał być taki: prezydium zarządu PZPS i jego wydział szkolenia dokonują analizy raportu Castellaniego. Następnie w oparciu o stanowisko wydziału, prezydium dokonuje własnej oceny, zgłasza ewentualne zastrzeżenia i uwagi, formułuje wnioski czy warunki i dopiero tak przygotowane, zaprasza na rozmowę Autora. Po niej zaś rekomenduje zarządowi związku ostateczne stanowisko.
A trenera zwolniono zanim raport został przetłumaczony!
To jakiś kompletny absurd! Totalne odmóżdżenie. Jak więc można było nie zapytać obecnego w studio vice-prezesa Związku o tę aberrację. To już jest panie Mielewski dziennikarstwo kalekie!
3. Sposób wyboru selekcjonera przez PZPS.
Trener
Wojciech Drzyzga zwrócił uwagę, że struktura PZPS to dalekie echa PRL, wymaga istotnych zmian. Stwierdził że o nominacji selekcjonera powinno decydować znacznie mniejsze grono ze środowiska. Proponował powołanie wydziału ds. reprezentacji, złożonego z 2–3 fachowców, którzy prezesowi rekomendowaliby kandydata, a następnie monitorowali pracę nominowanego trenera, służąc mu pomocą i, gdy poprosi, radą. Wydaje to się zasadne, bo grono 23 osób, a tyle liczy Zarząd, nie jest w stanie działać skutecznie, a co gorsze odpowiedzialność za podejmowane decyzje rozmywa się wtedy kompletnie. Jednak ten zasadny, wart wyeksponowania temat zginął w powodzi zbyt licznych, mało w tym kontekście istotnych wątków. Za co, niestety, odpowiada zawsze prowadzący program.
Pora na podsumowanie. Trwające przeszło dwie godziny studio określić można krótkim: groch z kapustą. Różnej rangi treści i kwestie mixowały się bezładnie, na przemian pojawiając się i znikając. Trudno było dopatrzeć się jakiegokolwiek planu, czy koncepcji – dominowała chaotyczna improwizacja. Gdyby prowadzący, wzorem choćby tego wpisu, wyselekcjonował kilka spraw do omówienia, kolejno je prezentował, „pociągnął temat”, a potem puentował – miał szanse ujawnić znacznie więcej powodów i przyczyn zwolnienia trenera Daniela Castellaniego o klarowności i przejrzystości programu nie mówiąc.
Na koniec. Zgodzić należy się z red. Przemysławem Iwańczykiem, że pokrętne działania i wypowiedzi przedstawicieli PZPS do prawdy telewidza nie przybliżyły, ale dodać także trzeba, że nieprofesjonalnie prowadzone studio ten mętlik jeszcze pogłębiło.

Brak komentarzy:

Obserwatorzy

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy