sobota, 1 września 2012

Bez głowy i talentu rokowania kiepskie

Trener Jan Urban nie dał rady: jego Legia przegrała dwumecz z norweskim Rosenborgiem i odpadła z Ligi Europejskiej. W decydującym spotkaniu było tak. Od 60 min (1:0 i awans Legii) Norwegowie atakowali coraz mocniej i intensywniej, w środku boiska uzyskali zdecydowaną przewagę – dobrze grający defensywny pomocnik (Łukasik) nie był w stanie temu przeciwdziałać bo jego kolega z tej formacji (Gol) seryjnie podawał do przeciwnika. Na domiar złego słabo (Saganowski) albo bardzo słabo (Kosecki, Radovič) grali zawodnicy ofensywni –  nie przytrzymując piłki i nie odciążając słabnących kolegów. Konieczne było zatem wycofanie dwóch graczy ofensywnych i wprowadzenie pomocnika broniącego Furmana – za Gola a za Radoviča – Kucharczyka (jest w dobrej formie, bardziej rutynowany i solidniejszy niż Żyro). Urban zareagował zdecydowanie za późno i w dodatku błędnie. W 68 min (nadal jest 1:0) trener zamienia napastników: za Radoviča Żyro. Ten  minutę później niepotrzebnie fauluje – rzut wolny i… 1:1. Następna zmiana nastąpiła dopiero w 87 minucie! Trzy minuty do końca, przeciwnik non stop w ataku, młyn pod bramką jak cholera, a pan trener zamiast zdjąć bezproduktywnego napastnika i uszczelnić defensywę zamienia pomocników: Furman za Łukasika (młodziutki Furman został skutecznie wsadzony na konia!). W tej samej minucie pada eliminująca Legię bramka. Twierdzę, że warszawski zespół odpadł głównie z powodu ewidentnych błędów w prowadzeniu zespołu przez Jana Urbana. Nie po raz pierwszy zresztą – w ostatnich kilku meczach to już piąta (5) zmiana, która drużynie szkodzi a teraz owocuje sportową klęską. Taki ciąg pomyłek trudno tłumaczyć tylko pechem.
Po porażce w Gazecie Stołecznej (GW) z Janem Urbanem rozmawiał Robert Błoński. Trener porażkę tak wyjaśniał:
trzeba grać z głową, więcej myśleć. Sama ambicja na tym poziomie to za mało….
Oni …nie mieli tylu strat w środku, co my
Kiedy się głównie biega za piłką to zaczyna brakować sił
Forma, w jakiej staraliśmy się dotrwać do końca, była błędna
Za bardzo cofnęliśmy się pod własną bramkę
W przerwie mówiłem zawodnikom, żebywymieniać więcej podań
nasi defensywni pomocnicy cofnęli się zbyt daleko
trzeba więcej odwagi i pewności siebie
W wielu momentach zabrakło nam spokoju i chłodnej głowy.
Reasumując: zawodnicy to ludzie bezmyślni, tchórzliwi nieudacznicy, zakompleksieni, zdekoncentrowani, głowy im się „gotują”. Nie dziwi więc, że taktyki trenera zrealizować nie mogli. Jedyni winni zostali zatem wskazani*.
*
W Ekstraklasie SA Wisła przegrała u siebie z Polonią 1:3. W meczu tym nie mógł zagrać Maor Melikson, najlepszy jej zawodnik. A także, mogący go od biedy zastąpić, sprzedany dwa dni przedtem reprezentant Słowacji Andreas Kirm. Jak reaguje trener Michał Probierz. Podstawowego dotąd rozgrywającego Gargułę odsyła na ławkę, wprowadza dwóch debiutantów, a także wstawia do składu właściwie też debiutanta Chaveza (po kontuzji grał po raz pierwszy od prawie pół roku) zamiast Jaliensa, który w tym sezonie już grał w podstawowym składzie. Jeżeli absencja Meliksona mogła być wstrząsem dla zespołu, to terapia Probierza doprowadziła do ciężkiego wstrząśnienia. Stąd po 45 min Wisła przegrywała 0:2. Jak można wpaść na pomysł, żeby po utracie trzonowego zęba, wyrwać drużynie dwa następne i w to miejsce wstawić mleczaki – tego pojąć nie sposób. I to przyszło do głowy szkoleniowcowi, który podobno dobrze rokuje. Póki co raczej „raczkuje”. Bo powiedzieć, że trener popełnił błędy to byłby eufemizm. Zarówno Michał Probierz jak opisany wyżej Jana Urbana do zawodu trenera nie są przygotowani mentalnie. Naturalnie Alex Ferguson też nie jest orłem intelektu – ale ma talent! On czasem w futbolu wystarcza, ale trzeba go mieć!

* Czy trener popełnił jakieś błędy Robert Błoński nie zapytał. Zwykłe bzdety, myślowe badziewie, prostacką retorykę, czyli obficie serwowany mu bełkocik „łykał” bez sprzeciwu. Wywiad nie ma ani sensu sportowego, ani żadnego innego. Natomiast jego objętość może świadczyć o intencjach Błońskiego. Niewiele odbiegają one od głupawej rozmówki, którą uraczył  niedawno czytelników Gazety Stołecznej Przemysław Iwańczyk. Zasada jest prosta: Ty mówisz, ja inkasuję! Żaden inny powód nie przychodzi mi do głowy! Przecież Urban mówił oklepane frazesy, ocierające się o głupotę, a Błoński jest zbyt bystry, żeby tego nie zauważyć! Więc o co chodzi, jesli nie o trywialną kasę? Ja nikomu nie zazdroszczę zarobków, ale jeśli się pracuje w mądrej gazecie to nie należy dorabiać ogłupianiem czytelników. Elementarna przyzwoitość dziennikarska to nakazuje!

Brak komentarzy:

Obserwatorzy

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy