Premier League: Manchester City–Liverpool. Bodaj w 19 min akcję rozgrywa MC. Nasri podaje do Téveza (MC), ten z linii końcowej, kilka metrów od lewego słupka bramki, oddaje strzał. Piłka toczy się wzdłuż linii bramkowej, odbija się od prawego słupka i „wychodzi” przed bramkę. Obrońcy ją asekurują, umożliwiając bramkarzowi jej przejęcie.
Celnie i krótko zrelacjonowali to wydarzenie komentatorzy Canal+Sport Marcin Rosłoń i Rafał Nahorny.
M.R.aNasri (teraz tylnojęzykowym wyciem jaskiniowym)* Carlos Tévezi(!!!). Piłka jednak zostaje w boisku.
R.N.aCoś niebywałego.
M.R.a(już bardziej współcześnie, bo wydzieranie stopniowo przechodzi mu w krzyk zaledwie) Jak to chciał zakręcić Carlos Tévez. Właściwie nadając rotację odwrotną niż powinien z samej linii końcowej, a piłka i tak toczyła się po linii bramkowej. Ostatecznie i tak odbiła się od tej części słupka, od której powinna, żeby sprzyjać Argentyńczykowi.
R.N.aA Reina wyglądał jakby mówił do Téveza: „Strzelaj, proszę strzelaj – i tak nie trafisz do siatki”i**. Niewiele brakowało a mielibyśmy pierwszego gola dla gości z Manchesteru.
M.R.aW 160 sekund mielibyśmy 1:1 gdyby najpierw Borini trafił z 5 metrów a później w najtrudniejszej zdaje się sytuacji z możliwych pokonał Pepe Reinę Carlos Tévez.
R.N.aTam jeszcze ta piłka odbiła się od Armina Kellego, ale pewnie za chwilę, jak realizator znajdzie chwilę czasu, to zaprezentuje nam tę sytuację raz jeszcze.
M.R.aBardzo dobra współpraca Samira Nasriego z Carlosem Tévezem. Piękne prostopadłe podanie oczywiście nie byłoby możliwe, gdyby nie rozerwał środka defensywy Carlos Tévez.
Po dwóch minutach (w 21-ej) „realizator znalazł chwilę czasu i zaprezentował nam tę sytuację raz jeszcze”.
M.R.aPatrzmy raz jeszcze. To jest już miejsce w którym nie ma prawa obrońca łapać na spalonym. Tu trzeba grać do końca. To jednak Pepe Reina rękoma odbił piłkę. Oj, sam by zapakował sobie piłkę do siatki.
R.N.aSporo szczęścia mieli Liverpoolczycy. A tutaj zachowali, no, dużą ostrożność, ale także odwagę, bo przecież nie wybijali piłki na aut, tylko poczekali na swego bramkarza.
Teraz realizator pokazuje gestykulującego trenera MC Roberta Manciniego.
M.R. Nie wiem o co i do kogo pretensje miał Roberto Mancini. Widać, że denerwowali się tą właśnie sytuacją, bo reagowali na to jak piłka leciała po linii bramkowej. Natomiast, no trudno stwierdzić czy zmarnował tę sytuację Carlos Tévez – on z niej wyciągnął więcej niż mógł.
R.N.aByć może obok całego zdarzenia gdzieś się zaplątał Marco Balotelli, odwrócił się, nie poszedł za akcją i być może do niego miał pretensję Roberto Mamcini.
M.R. No, to były napastnik. On by pewnie strzelił z zamkniętymi oczami.
R.N.aBrendan Rogers (trener Liverpoolu, przedtem Swansea) ma już na rozkładzie Roberto Manciniego. Przypomnijmy: w zeszłym sezonie Swansea pokonało Manchester City 1:0 i po tym zwycięstwie Manchester opuścił fotel lidera po pięciu miesiącach. Ale potem na ten fotel wrócił – nie będziemy już przypominać tej dramatycznej, emocjonującej końcówki ubiegłego sezonu. W tych właściwie ostatnich sekundach, ostatniej kolejki zdecydowały się losy tytułu.
Takich „popisów” wiedzy i elokwencji jest w każdej ich (i nie tylko ich) relacji dziesiątki. Co o tym sądzić? Wydaje się, że tym ludziom trzeba pomóc. Im ta profesja zupełnie wyprała mózgi z resztek umiaru, inteligencji i zwykłego ludzkiego rozsądku. Publicznie głupieją czego świadkami – „na własne uszy” – są co tydzień dziesiątki tysięcy ludzi. Panie dyr. sportowy Canal+ Tomaszu Smokowski, pańscy wieloletni koledzy zmierzają prostą drogą na oddział psychiatrii – pomóc im jest nakazem chwili!
**aTu Rosłoń jest mistrzem świata – tego bardzo dawnego nawet. Wartościowe, bo pouczające są jego relacje.. Można usłyszeć np. jak się nawoływali nasi owłosieni przodkowie mieszkający w jaskiniach. I nie chodzi tu o Pithecanthropus alalus bo tak nazywany jest małpolud niemowa. Chciałoby się bardzo, ale stanowczo to nie ten syndrom jednak. Podobnie w rachubę nie wchodzi Pithecanthropus erectus („małpolud wyprostowany”) bo ten żył w grupach rodzinnych na otwartych terenach, polując i zajmując się zbieractwem. Rosłoń przy nich to domator. I choć nosi się prosto i trochę zbiera (ńjusy-śmieci), ale niewielkie ilości, zwłaszcza przy Nahornym, ciągle nienasyconym pożeraczu wszelkiej piłkarskiej padliny medialnej.
Będę nadal wertował Wikipedię i inne pomoce naukowe, by ustalić z jakiego okresu naszych dziejów pochodzi niezwykłe wycie Marcina Rosłonia.
**pUsłyszeć, jak Nahorny naśladuje Reinę – bezcenne. Zwłaszcza gdy ekspresyjnie przechodził w tony wyższe aż do po dyszkant prawie! Przeżycie to niebywałe! nieprawdopodobne! coś niesamowitego! niezwykłe! jak on to zrobił! genialne! Koniec cytatów – zgadnijcie z kogo?.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz