Dzięki telewizji Polsat jestem zagorzałym fanem siatkówki, dyscypliny której nie uprawiałem nigdy. Zatem nie jako fachowiec, ale jako kibic pozwolę sobie na parę słów komentarza. Otóż mam obawy. Dotyczą one polskiej drużyny grającej na I.O i uważanej przez ekspertów za jednego z faworytów imprezy.
(1)aTrener Anastasi pierwszym rozgrywającym uczynił Łukasza Żygadłę, zwykle rezerwowego nie tylko w klubie (włoskie Trentino), gdzie grał na co dzień, ale także w reprezentacji Polski. Tu bowiem numerem jeden był od kilku lat Paweł Zagumny – ścisła światowa czołówka na tej pozycji (w 2006 roku uznany najlepszym rozgrywającym MŚ w Japonii). Nietrudno się domyślić, że dla tego 37-letniego już zawodnika Igrzyska w Londynie i ewentualny medal miały być zwieńczeniem jego błyskotliwej kariery. Dlatego degradacja do roli rezerwowego mogła go zranić boleśnie.
Fachowcy mówią, że Anastasi wybrał Żygadłę, bo tego łatwiej zdyscyplinować (gorliwiej wykonuje polecenia trenera). Zagumny zaś jest większym indywidualistą, bardziej skorym do improwizacji – trener wolał więc zawodnika bardziej dla niego przewidywalnego.
Powszechnie uważało się, i słusznie, że reprezentacja ma dwóch znakomitych rozgrywających. Czy obecnie również? Dotychczasowa hierarchia została bowiem odwrócona o 180°. I może się okazać, że presji wynikającej z rangi imprezy wieczny rezerwowy nie wytrzyma, a poraniony psychicznie i zdezorientowany (grać jak nakazują, czy sytuacyjnie?) dotychczasowy lider w roli rezerwowego, także nie zagra na swoim najwyższym poziomie?
(2)aTrener Anastasi ma ambicję wygrywać wszystkie turnieje. Najlepsi więc są od wielu miesięcy eksploatowani maksymalnie. Czy wytrzymają trudy obecnej Olimpiady? Bo pewne oznaki braku świeżości zauważyłem zarówno w przegranym meczu z Bułgarią, jak i zwycięskim z Argentyną.
To takie moje strachy. Zapewne się mylę, bom amator. Oby!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz