poniedziałek, 5 grudnia 2011

Kulą w płot. Na całe szczęście!

Przed siatkarskim Pucharem Świata polemizowałem ostro z Przemysławem Iwańczykiem, który w GW prognozował realne szanse Polaków na podium, co dawałoby awans na Igrzyska Olimpijskie w Londynie. Nie miałem racji. Zajęliśmy drugie miejsce i na olimpiadzie już Polska jest! Gratulacje dla trenerów, zawodników i dziennikarza.
To że kibic, nawet telewizyjny, zabawia się w typera nie jest niczym zdrożnym. Fachowiec bowiem ma tak wiele wiadomości i doświadczenia, że z morza dostępnych mu kryteriów, nie zawsze użyje tych najwłaściwszych i się pomyli. A amator przeciwnie – wiedziony jedynie intuicją i wiedzą ogólną, uczyni to niekiedy trafniej. Na szczęście nie tym razem.
Czego jako kibic nie przewidziałem?
1aFaktu, że polska reprezentacja będzie tak wyrównana – miała dziesięciu najwyższej klasy zawodników. Przecież trzech naszych nominalnych rezerwowych Jarosz, Ruciak i Żygadło, kiedy już zagrali, zostało wybranych zawodnikami wygranych meczów! To chyba ewenement w turniejach tej rangi. Zaś za przywrócenie Żygadły do reprezentacji wielkie brawa dla trenera Anastasiego.
2aZaskakującej dla mnie postawy naszego środkowego Piotra Nowakowskiego, którego talent na tej imprezie rozkwitł w pełnej krasie. Był prawie bezbłędny, zwłaszcza w ataku. I w tej bezbłędności do bólu (przeciwnika) stabilny!
3aTego że, po ośmiu meczach które spędził w tzw. „kwadracie” dla rezerwowych, Michał Ruciak wejdzie do gry w 9. potyczce i przesądzi o wygranej z Włochami!
4aOptymalnej formy – nękanego tuż przed turniejem kontuzjami – Bartosza Kurka.
5aTak słabej gry Serbii – w końcu mistrza Europy
6aKiepskiej postawy (jak na nią) Brazylii (przechodzi trudny proces zmiany pokoleniowej?)
7aTego, że reprezentacja Kuby będzie podróżowała na turniej przez 30 godzin i zaraz po wyjściu z samolotu, przemęczona będzie musiała grać  z Polską. [Nasi przylecieli na turniej tydzień wcześniej i mecz wygrali].
Te siedem mniej lub bardziej ważnych czynników miało także wpływ na ten sukces.
*
Co niepokoiło. Dwukrotnie zdarzyły się Polakom przestoje, które przyczyniły się do przegranej. Najpierw w meczu z Brazylią prowadząc 2:0 w setach i 13:8 w 3. straciliśmy kolejno 6 punktów i cały mecz skończył się porażką 2:3. Jeszcze bardziej spektakularnie przegraliśmy z Rosją: prowadząc w tie breaku 14:9 nie potrafiliśmy przeprowadzić decydującej akcji (skończyło się 17:15 dla przeciwnika). I taka uwaga: wydaje się, że niekiedy trener zbyt długo trzyma na parkiecie zawodników, którym gra w danym meczu wyraźnie się nie układa. Tym bardziej, że zmienników ma, jak wiadomo, znakomitych.!
Reasumując: Przemysław Iwańczyk i fachowcy tym razem trafili. Ale nie popadam w kompleksy, przeciwnie typuję dalej. Otóż sadzę, że Polacy nie mają szans na olimpijski medal.  Ci, co znają trafność moich przewidywań wiedzą najlepiej, jak dobrze taka prognoza rokuje naszym!

PS1. W wywiadzie (GW Sport) trener Grzegorz Wagner pytany czy nieobecnego na imprezie Mariusza Wlazłego nie należałoby namówić do powrotu, odparł: Z Włazłym trzeba dać sobie spokój. Koniec i kropka. Osobiście wątpię. Bo choć grający na jego pozycji Bartman i Jarosz nie zawiedli, to jednak chcąc powalczyć o olimpijskie złoto takiej „strzelby” jaką jest Wlazły nie należy zostawiać w domu. Wszelkie animozje muszą ustąpić. Bowiem równie realne szanse na tak olbrzymi sukces mogą prędko się nie pojawić!
PS2. Drugi człon tytułu to ulubiona fraza komentatora Polsatu Tomasza Swędrowskiego, wygłaszana. gdy nasz przeciwnik popełni błąd, dający Polakom punkt.

Brak komentarzy:

Obserwatorzy

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy