piątek, 16 grudnia 2011

Jerzy Mielewski, czyli całe (nie)szczęście

Polsat Sport. Siatkówka. Liga Mistrzów, grupa C. Trentino (Włochy)–ZAKSA (Polska) 2:3 (tb.17:19). Komentowali: Jerzy Mielewski i Wojciech Drzyzga.
Komentatorzy to niewątpliwie ludzie twórczy, wzbogacający nasz język ojczysty o nowe, nieznane dotychczas określenia i frazy. By zilustrować tezę wskażę np. ich wkład w tworzenie nowych synonimów, czyli wyrazów bliskoznacznych. To ważne zarówno dla piszących jak i mówiących, często bowiem potrzebujemy użyć innego słowa, by nie klepać wciąż tego samego wyrazu. Zanim podam przykłady, chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na rolę akcentów emocjonalnych, będących integralną częścią tych nowatorskich fraz. Teraz konkrety. Para wyrazów bliskoznacznych wynaleziona przez komentatorów: niestety! i jako zamiennik: znakomicie! Zaskakujące przyznacie Państwo! A to nic innego tylko kolejne synonimy do słów aprobata, pochwała. Przykład z tego meczu. Kiedy np. znakomity atakujący Štokr (Trentino) zdobywał punkt po dynamicznym i silnym ataku, Mielewski chwalił zagranie z bolesnym cierpieniem – niestety! Natomiast po podobnie udanym zbiciu Rouziera (ZAKSA), krzyczał radośnie: znakomicie Francuz!  Następne synonimy: na całe szczęścieszkoda.  Prawda, że brzmią podobnie? Gdy wspomniany już Rouzier atakował w aut słyszeliśmy smutne szkoda, a gdy taki sam błąd popełnił Štokr Mielewskiemu kamień spadał z serca: na całe szczęście! Wymawiał to z ulgą pacjenta, który poczuł właśnie że wygrywa walkę z wielodniową obstrukcją.
Naturalnie jakiś zupełny ignorant mógłby głupio zapytywać: dlaczego dwa podobnie doskonałe zagrania były tak diametralnie różnie oceniane przez tę samą osobę? Zwłaszcza, że Mielewski to czynny niegdyś zawodnik – jako licealista grał bowiem w MDK Warszawa. Skąd więc taka u niego rozbieżność. Odpowiedź jest oczywista: nie ma tu żadnej niespójności. Jest to w obu przypadkach oczywisty podziw i uznanie wyrażone w nietuzinkowy, nowatorski sposób, wzbogacony dodatkowo sugestywną ekspresją. Nie ma więc co krakać głupimi wątpliwościami; tylko doceniać i podziwiać!
Komentatorzy mają także inną dość unikalną cechę. Potrafią dwa diametralnie różne zagrania nazwać tym samym określeniem. Polecę znowu Mielewskim. Rouzier atakuje w aut, a Štokr w boisko – komentarz taki sam: niestety. I odwrotnie: Štokr atakuje w aut, a Rouzier w boisko – słychać identyczne: na całe szczęście! Czyż to nie urocze? Mielewski jesteś wielki!
*
(1)aMielewski może pracować w zawodzie jeszcze np. 30 lat. Czy przez cały ten czas ma zamiar ośmieszać się, obsadzając siebie w roli głupawego kibolka? Pytam nie dlatego, żeby mi specjalnie zależało na edukowaniu delikwenta. Natomiast bardzo zależy mi na tym, żebym przy oglądaniu sportowej imprezy nie musiał latami męczyć się z niemądrym komentatorem. Mam nadzieję, że Mielewski nie zatracił resztek ambicji i zdrowego rozsądku. Wybór należy do niego.
(2)aTakie tendencyjne relacje są tym bardziej bez sensu, że nie pomogą przecież drużynie! Gdyby Mielewski siedział na widowni i wył albo skowyczał, przeszkadzając „wrogom” np. w czasie zagrywki, to w takim prostackim zachowaniu tkwiłby choćby cień logiki – może speszony zawodnik popełni błąd. Ale nachalne i często hałaśliwe kibicowanie na antenie racjonalnie uzasadnić nie sposób, to czysty nonsens.
(3)aDla komentatora kryterium powinno być zawsze identyczne: wiedza o dyscyplinie, profesjonalizm. Kierowanie się innymi priorytetami prowadzi najczęściej na manowce – zamiast znajomości rzeczy pojawia się niedorzeczność. A człowiek robi z siebie pośmiewisko.

Reasumując: piękny mecz, piękne zwycięstwo ZAKSY, brawo dla jej trenera Krzysztofa Stelmacha. Teraz czekamy na pojawienie się godnych takich imprez komentatorów. Bo żałosny lament i modlitwy za pomyślność swoich, klepane przez kibolków w obejmach, stają się coraz bardziej dokuczliwym anachronizmem.

Brak komentarzy:

Obserwatorzy

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy