piątek, 24 września 2010

Telewizyjna łączka świętych krów


Przeczytałem wczoraj jeszcze raz, usunięty już, nieszczęsny akapit o Jacku Magierze – fragment wpisu pt. Rudne-vs-Juventus z przed paru dni. I szczerze ubolewam, że w ogóle w tekście się on znalazł. Wniosek dla mnie: oceniać raczej komentatorów, bo o innych problemach sportu za mało wiem. Taka nauczka.
Przy okazji. Chcę powiedzieć, że po raz pierwszy w
życiu piszę tak wiele i tak często. Stąd m.in. pojawiają się potknięcia. Cały czas się jednak nabieram doświadczenia i mam nadzieję na pozytywne tej empirii rezultaty.
A pisać niestety muszę, bo jest zjawiskiem całkowicie nienormalnym by w przestrzeni społecznej funkcjonowała grupa zawodowa prawie całkowicie wyjęta spod publicznego osądu. A tak się dzieje w przypadku sportowych dziennikarzy telewizyjnych. Zapraszają i kolegów z gazet i siebie wzajemnie na wizję, tworząc koterię czy też rodzaj kliki, którą obowiązuje niepisana ale bezwzględnie przestrzegana współlojalność, skutecznie realizowana i utrwalana finansowym profitem.
Podam przykład choć nieco już wiekowy, bo z Mundialu w Niemczech 2006, za to bardzo charakterystyczny. Imprezę przekazywał Polsat. Do studia mistrzostw zaproszono m.in. jako stałego eksperta Tomasza Hajtę, byłego znanego piłkarza, reprezentanta kraju. W jednej z emisji programu usiłował on polemizować z Romanem Kołtoniem (innym ekspertem), nie zgadzając się z jakąś jego opinią czy oceną. Prowadzący Mateusz Borek przerwał mu w pół zdania i „dał odpór" stwierdzając, że tu sądów nad Romanem Kołtoniem nie będzie. Zbesztany Hajto zamilkł. Nie ważne co chciał powiedzieć, z czym się nie zgadzał. Próba merytorycznej, jednostkowej polemiki została potraktowana jako personalny atak na kolesia z ferajny (w dodatku osobistego także), a to narusza interesy całej grupy! Hajto więc musiał zostać ukarany, publicznie przywołany do porządku. I tak funkcjonuje to towarzystwo medialnej łączki. Sporów, konfrontacji poglądów, merytorycznej sprzeczki tu nie uświadczysz. Za to bąki kurtuazyjnych smrodków latają stadami. Bo priorytetem jest trwać w kolektywie, pilnując lukratywnego układu. Świeże powietrze jest do tego całkowicie zbędne.
Dlatego będę ten blog kontynuował, dopóki nie znajdzie się ktoś kto o tym zechce pisać równie bezstronnie i obiektywnie, za to duże lepiej i mądrzej. Naturalnie publicznie!

Brak komentarzy:

Obserwatorzy

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy