poniedziałek, 20 września 2010

Jerzy Matlak – guru gburów

Polsat Sport. Siatkówka. Memoriał Agaty Mróz.
Jerzy Matlak trener reprezentacji polskich siatkarek fachowcem musi być bardzo dobrym, bo przeciętni kadry na ogół do prowadzenia nie dostają. Wiadomo jednak, że same merytoryczne kwalifikacje to trochę za mało. Trener musi być także, najkrócej mówiąc, jak dobry ojciec – raz surowy, innym razem przyjazny a zawsze sprawiedliwy. To on przecież głównie decyduje o właściwej atmosferze w zespole – nieodzownej, obok klasy sportowej, by odnosić sukcesy. A jak pod tym względem prezentuje się ojciec Matlak. Gdy drużyna wygrywa jest w miarę dobrze, ale w razie niepowodzenia trener popada w stres, który znosi bardzo źle. Widać to w czasie przerw w trakcie rozgrywanych setów. Trudno mu się wtedy opanować, jest niezwykle pobudzony, zdenerwowany, pojawia się niepohamowana złość. Na zawodniczki patrzy jak na wroga, nienawistnym okiem i z miną zbója. Trudno także zaakceptować sposób w jaki się do nich zwraca. To nie jest język perswazji i spokojnej podpowiedzi. On raczej warczy, podszczekuje na nie. Wygląda to mniej więcej tak: No, przecież nic nie gracie, no, no, obudźcie się, no, samo się nie wygra, no.
Może warto uzmysłowić Szanownemu Panu Gburowi, że no to się krzyczy na krowy, gdy chce się np. stadko przemieścić. Natomiast zwracać się tak ludzi, zwłaszcza kobiet to zachowanie prostackie, ocierające się o chamstwo. Może zatem warto, by pan Matlak odwiedził pastwisko i tam się wyładował na zastanym inwentarzu.
Chociaż, bo ja wiem, co właściwe winne byłyby te biedne krowiny?

Brak komentarzy:

Obserwatorzy

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy