Mecz Ukraina–Polska w TVP komentowali: Tomasz Jasina i Radosław Majdan (debiut).
Podaję dwa krótkie kilkuminutowe stenogramy (relacja ciągła}.
51 min meczu.
R.M.: Tak, oczywiście cały mecz pressingiem grać się nie da. Tutaj, oczywiście, musi być zachowana arytmia i, oczywiście, nasi zawodnicy zdają sobie z tego sprawę i są sytuacje, kiedy aż się prosi żeby dochodzić do, do, do drużyny przeciwnej blokując ich i grając pressingiem, ale też nie da się tak grać całe 90 minut.
T.J.: Myślę, że taką równowagę, taki podział między grą pressingiem a przyjęciem rywala, i taką obroną bardziej pozycyjną, tego będzie można wymagać od drużyny, która już zostanie, która już będzie wyselekcjonowana, która będzie grała mecze towarzyskie w 2011 roku. No ale, oczywiście, bez przerwy podkreślamy, że wyniki nie są najważniejsze. Ale myślę, że w tej chwili wynik też jest istotny dla naszej reprezentacji po to, aby ta atmosfera wokół całej polskiej piłki się poprawiła. Teraz Tymoszczuk zagrał do Woronina, jest Woronin, wchodził środkiem Szewczenko, ale niedokładne podanie Woronina.
R.M.: Tak, na pewno ważna jest tutaj atmosfera, ale przede wszystkim każde kolejne zwycięstwo daje pewność tej drużynie. Nawet jeśli jest w okresie selekcji, w momencie kiedy nasz selekcjoner tworzy tę drużynę to, nie oszukujmy się, większość jak sądzę piłkarzy którzy grają dzisiaj, w tej reprezentacji będą. Takie na pewno zwycięstwa, mecze dobrze rozegrane, powodują to, że oni zyskają pewność, że wierzą w to, że mogą wygrać i, i, i że mogą być równorzędnym rywalem dla każdego zespołu. A na pewno gdzieś tam ostatnio, ostatnio te nasze występy tę pewność w dość istotny sposób zachwiały, jeśli chodzi o nasz zespół.
55 minuta meczu.
T.J.: No widać, to co podkreślaliśmy w pierwszej części spotkania, że jest to zespół, który jest drużyną bardziej poukładaną w tej chwili od naszych piłkarzy; zespół który może trochę lepiej się rozumie od podopiecznych Franciszka Smudy, ale dziś dzięki tej agresywnej postawie, chociażby drugiej linii, jednak Ukraińcom nie udaje się konstruować tylu pożytecznych ataków ofensywnych ile zanotowali w tym meczu biało czerwoni. Teraz Szewczenko wypuścił sobie piłkę między Wojtkowiaka a wracającego Peszkę i wywalczył piłkarz Ukrainy rzut rożny.
R.M.: Tak. I widać teraz po zachowaniu zawodników Ukrainy, że to nie będzie dla nas łatwy mecz. Jednak w szatni przeprowadzili ze sobą poważną rozmowę i widać na pewno, że nie godzą się z tym rezultatem i na pewno będą dążyć do tego, żeby wyrównać, czego dowodem są już te akcje. Stają się groźniejsi. Że widać, że już rozgrywają te akcje w szybszym tempie i na pewno będą dążyć do wyrównania.
T.J.: W narożniku boiska Fedeckij. Jurij Kałytwyncew, mówił o tym meczu, że wynik nie jest najważniejszy, że nie jest to priorytet, że nie przyjechaliśmy wygrać za wszelką cenę. Podstawową sprawą w tej chwili jest dla nas jakość gry. No można też sobie pozwolić na takie słowa jak się w ciągu roku trzy mecze wygrywa, dwa remisuje i nie przegrało się do tej pory w 2010 roku meczu towarzyskiego. W trochę innej sytuacji są na pewno Franciszek Smuda i nasza reprezentacja, bo oczywiście tutaj nie byłoby wielkiej tragedii, jakby mecz został przegrany, ale na pewno zwycięstwo może tchnąć sporo optymizmu, sporo wiary w naszą reprezentację. O tej poprawie atmosfery już mówiliśmy, no i myślę, że także psychika, morale polskiego zespołu znacznie wzrośnie, jeśli udaje się konstruować ataki ofensywne, jeśli udaje się skutecznie odpierać ataki przeciwnika no i, co najważniejsze, wreszcie udało się strzelić gola. Tymoszczuk do…
Tu przerywa mu R.M i dalej niezrozumiałe, bo mówią jednocześnie; po chwili:
R.M: …dochodzimy do linii defensywnej Ukrainy. Natomiast jeśli chodzi o zwycięstwa, to esencją futbolu są zwycięstwa. Nawet jeśli on mówi, że tak naprawdę zwycięstwo jest dla niego sprawą drugiego rzędu, naprawdę w to nie wierzy. Oczywiście najważniejsza jest gra, ale gra nie poparta zwycięstwem naprawdę no jest… niczym. Na poważniejszych imprezach kluby i drużyny które osiągają wielkie laury, zaszczyty, puchary tak naprawdę ocenia się wymierny sukces w postaci zwycięstw, w postaci zdobycia mistrzostwa świata. Nawet jeśli drużyna gra pięknie a przegra, to taka drużyna nie jest oceniana i klasyfikowana wysoko.
T.J.: No ja najzupełniej się z tym zgadzam, bo rzeczywiście, czy to jest mecz towarzyski, czy mecz na ważnej imprezie to zawsze celem powinno być zwycięstwo. Bo jeśli te zwycięstwa piłkarze mają we krwi, chcą wygrywać, dążą do tych zwycięstw, to jest także szansa na zbudowanie silnego, mocnego zespołu. No a myślę, że o to chodzi, aby białoczerwoni dostarczyli nam wielu pozytywnych emocji za niecałe dwa lata, kiedy w Polsce i na Ukrainie rozpoczną się mistrzostwa Europy w piłce nożnej.
To były tylko dwa przykładowe fragmenty. A utrzymanych w podobnym stylu usłyszeliśmy jeszcze ok. 25 w całym meczu. Czego telewidzowie się z nich dowiedzieli? Że lepiej wygrać niż przegrać, że wygrana poprawia atmosferę, że zwycięstwo nie jest najważniejsze, ale gra – zwycięstwem nie poparta – jest niczym, że chcielibyśmy przeżywać miłe chwile na ME w 2010 roku? O tym wie każde dziecko i nie potrzeba zatrudniać Radosława Majdana jako komentatora, żeby o tym przypominał. Nawiasem mówiąc polszczyzna, którą się posługuje, powinna skłaniać go raczej do milczenia, niż zabierania publicznie głosu. I choćby tylko z tego powodu jego debiut należy uznać za całkowicie nieudany. Należy mu się Wybuczenie z gwizdami.
Powstaje jeszcze pytanie: do kogo jest adresowana taka mowa-trawa, takie banały i pustosłowie? Nikogo przecież to niczego nie nauczy. Odnosiło się wrażenie, że Tomasz Jasina i jego kolega są całkowicie zdekoncentrowani – sami nie bardzo wiedzą gdzie są i co mają mówić. Pomysłu i koncepcji na relację nie mieli żadnej – chaos więc zdominował cały ten nieszczęsny przekaz.
Takie dyletanctwo to naturalnie ewidentny dyskomfort dla telewidzów. Proporcje między rzeczywistą relacją (tekst na czerwono) a monologami i dialogami okołomeczowymi zostały drastycznie zachwiane. Obraz z gry utonął w powodzi słów i zdań w większości całkowicie zbędnych.
Obu Panom telewidzowie machają białymi chusteczkami!