22.06.2010. TVP. RPA. MŚ.
*
Ostanie dwa mecze w grupach odbywają się w tym samym czasie; dla uniknięcia tzw. podtekstów. Niektórzy telewidzowie, np. ja, oglądając jeden, drugi nagrywają. Nie chcieliby więc, z wiadomych powodów, znać wyniku rejestrowanego spotkania. Oczywiście informacja ważna rzecz, bo inni chcieliby rezultat znać na bieżąco. Ale przecież w przerwie i tuż po meczu, w Studio, zostaną poinformowani, usłyszą komentarz i zobaczą najciekawsze sytuacje. A nagrywający, nieco później, z odtworzenia, obejrzą drugi mecz i Studio, które dla obu spotkań jest przecież jedno. Czyli wilk będzie syty i Manchester City, nie mówiąc o tym, że owieczka sensu szwanku nie odniesie.
Dyrektorze Szaranowicz proszę rozważyć takie rozwiązanie. Tym bardziej, że czeka nas jeszcze sześć sesji równolegle rozgrywanych spotkań (środa, czwartek i piątek, po dwa mecze dziennie).
Dyrektorze Szaranowicz proszę rozważyć takie rozwiązanie. Tym bardziej, że czeka nas jeszcze sześć sesji równolegle rozgrywanych spotkań (środa, czwartek i piątek, po dwa mecze dziennie).
*
Z pokazywanych we wtorek meczów najlepsza była, przynajmniej dla mnie, relacja Michała Zawackiego (Grecja–Argentyna 0:2). Ogranicza on do minimum komentarz własny, tzw. ciekawostki przedstawia krótko i wraca natychmiast na boisko. On i Włodzimierz Lubański są naprawdę na tych mistrzostwach, właściwie jako jedyni, w pełni skoncentrowani. Tym się wyróżniają. Były znakomity piłkarz, mimo, że jest dość często podpytywany przez siwowłosego sztubaka, opędza się byle odpowiedzią i milknie oglądając mecz. A ów młodzian, mimo wieku i srebrnej, przerzedzonej już czupryny, ciągle imponuje swawolną beztroską. W jednym z meczów Piqué (Hiszpan) dostał piłką w jądra, a pan Dariusz, bo o nim mowa, na to: Dość bolesne, he!he! Uroczy polny konik!
*
Tomasz Iwański i Michał Kołodziejczyk relacjonowali mecz RPA–Francja. Długo omawiali skandaliczną atmosferę w obozie francuskim, a zwłaszcza, kompromitującą tę ekipę relacje między trenerem a częścią zawodników, nazwanych zresztą publicznie przez swojego kołcza epitetem, bodaj, debile. W ten sposób wyjaśnili wyczerpująco (ta dwójka potrafi wyczerpać każdego, kto ich słucha)… przyczyny beznadziejnej gry Francuzów i powody odpadnięcia ich z turnieju, po czym… długo zadawali sobie pasjonujące pytanie – Dlaczego Francuzi grają tak słabo i odpadli z turnieju? Gdyby chociaż jeden myślał, a drugi pytał, ten pierwszy udzieliłby drugiemu prawidłowej odpowiedzi. Niestety, obaj są tacy sami.
*
Wspomniane wyżej Studio Mundialu pracuje w różnych konfiguracjach personalnych. Mnie najbardziej podobają się oceny Macieja Szczęsnego i polemiki-przekomarznki panów Jerzego Engela i Jacka Gmocha. Atrakcyjne tym bardziej, że pan Jacek mówi swoim własnym narzeczem, często dla pana Jerzego (sądząc po jego minie) i dla wielu telewidzów zapewne także, niezupełnie zrozumiałym. Aby więc pasjonujący dyskurs tych panów nabrał przejrzystości i klarowności proponuję, by Jacek Gmoch przychodził do studia z tłumaczem, ewentualnie, dyrektorze Szaranowicz, niech Pan pod teksty pana Jacka zarządzi choćby skromne napisy!
*
Większości komentatorów warto zwrócić uwagę, że słowo Afryka wymawia się akcentując pierwszą sylabę – w tym wypadku literkę A, więc Afryka, a nie jak nagminnie i błędnie wymawiają Afryka. Mała rzecz, a ilustruje ignoranctwo, warto więc popracować nad sobą. Maciejowi Iwańskiemu zatem, jak już wróci z buszu po testowaniu zawycia Gooooooool!, proponuję poćwiczyć w domu wymowę Afryka, Afryka, Afryka. Tak cichutko, bardzo cichutko, żeby oszczędzić bezcenne narzędzie, które przecież w Pana przypadku musi bez wytchnienia pleść przez pełne 90 minut.
Na koniec: dyrektorze Szaranowicz: vide tytuł!
Na koniec: dyrektorze Szaranowicz: vide tytuł!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz