poniedziałek, 11 stycznia 2010

Zauważ dziadu obraz i pod niego mów!

3.01.2010. Canal+Sport. Liga włoska: Juventus – Milan (1:3). Komentowali: Cezary Olbrycht i Tomasz Lipiński.
Początek relacji: na ekranie skład Juventusu. Komentatorzy tego nie widzą. Mówią o czym innym. Na ekranie: zawodnicy obu drużyn w korytarzu, przed wyjściem na boisko. Zbliżenia, twarze piłkarzy, trenerów, sędziów. Komentatorzy tego nie widzą. Mówią o czym innym. Na ekranie: skład Milanu. Komentatorzy tego nie widzą. Mówią o czym innym. Zaczyna się mecz, rozgrywane są akcje, ktoś do kogoś podaje, ktoś kogoś fauluje. Komentatorzy tego nie widzą. Mówią o czym innym. I tak przez całą 1-szą połowę. Drugiej nie oglądałem, nie dało się.
Cezary Olbrycht i Tomasz Lipiński pokończyli studia, opanowali język, albo i języki, mają dużą wiedzę o włoskiej piłce nożnej i o tej dyscyplinie w ogóle, mogą czuć się wyróżnieni, bo zatrudnia ich szacowna instytucja Canal+Cyfrowy. Tych faktów nie sposób kwestionować. Tego można im także pogratulować.
Dlaczego więc ci, niegłupi przecież ludzie, nie dostrzegają efektów swojej pracy. Oglądający mecz ma przed oczami kociokwik. Słyszy jedno, widzi drugie. Zalewany jest bezustanny słowotokiem. Sypią się dane statystyczne, przeglądy prasy, wspomnienia o meczach minionych, o bramkach kiedyś strzelanych, o kontuzjach, o mięśniach naderwanych, 2-głowych i 4-głowych, o nadwerężonych przyczepach (niestety, pan Cezary nie pamiętał, zewnętrznych czy wewnętrznych – koniecznie należy naprawić ten kardynalny błąd w czasie następnego meczu), o tym, że ktoś miał nie grać, a gra, o tym, co kto mówił przed meczem, o transferach minionych i przyszłych, niusy-plotki rodem z magla czy bazaru, durnne spekulacje o zwolnieniach trenerów, itd., itp., etc. Głupio, bo bez żadnej koncepcji, bez wyraźnego pomysłu, bez koncentracji, na żywioł. Byle gadać, byle odczytać przyniesione do studia kartki. Bez wyczucie kontekstu, zrozumienia, że to nie wypada, że to nie czas i nie pora. To tak, jakby jakiś bęcwał opowiadał dowcipy w czasie pogrzebu.
Aż się nie chce wierzyć, że ci wykształceni ludzie, jako sprawozdawcy, powtarzam; jako sprawozdawcy, zachowują się tak nieinteligentnie, okazują mózgi młodziutkie, świeżutkie, nie skalane najmniejszą nawet zmarszczką, łyse jak Kojak, tuż po goleniu.
To, co napisałem grzeczne ani taktowne nie jest. Tak się nikogo oceniać nie powinno. Tylko, co ma zrobić telewidz, jak słyszy takich bezmyślnych komentatorów-pacanów. Im wolno się zachowywać jak sprawozdawcom-matołkom, i to w tylu domach na raz, a napisać o tym prawdy nie wypada? To gdzie tu jest symetria? To jak się przed tym bronić? Do kogo się zwrócić, skoro bezpośredni i naczelni przełożeni tego nie widzą? Ergo tolerują to. Może nazwanie rzeczy po imieniu kimś wstrząśnie, może taka brutalna prawda, wtłoczy w ich rozumy trochę oleju.
Często komentatorzy chcieliby wiedzieć, co też trener w szatni mówił zawodnikom, żeby poprawić ich poziom gry. Dziś ja byłem Waszym trenerem i przemówiłem do Was w przerwie meczu Juventus – Milan.
Wykształcony „materiał ludzki”, do którego się zwróciłem, powinien napawać optymizmem, jednak nadzieja na poprawę znikoma. Zapewne, po złości, będą gadać jeszcze więcej.

Brak komentarzy:

Obserwatorzy

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy