7.XII.2009. Polsat Sport. Siatkówka, Liga Mistrzów. Panathinaikos – Piacenza (3:1). Komentowali: Witold Wanio i Wojciech Drzyzga.
– Guinness czy Heineken? – zapytał Henio.
– Mieliśmy nie pić alkoholu w czasie oglądania – odparłem.
– Nie o nas mówię, Stefciu. O komentatorach.
– Myślisz, że w „robocie” piją? – zapytałem niedowierzając.
– A można tyle mówić bez oliwienia? Musiałoby skrzypieć, a im wychodzi czyściutko. A poza tym, Stefciu nie bądź naiwny, kto ich sprawdzi?
– To prawda, Heniu, to prawda, ich nikt nie kontroluje. Ale może „pociągają” jakieś krajowe? – zapytałem
– A które piwo jest dziś krajowe. Wszystkie międzynarodowe: chmiel jest niemiecki, woda z Czech, a piana – poseł Arłukowicz, SLD.
– To prawda, Heniu.
– Wiesz, Stefan, odnoszę wrażenie, że Drzyzga to chyba odpracowuje jakiś mecz.
– Nie rozumiem – przyznałem.
– Już wyjaśniam, Stefciu. Pamiętasz, jak w PRL pracowało się godzinę dłużej przez tydzień, żeby jakąś następną sobotę mieć wolną? Tak samo jest z panem Wojtkiem. On komentuje więcej, niż się dzieje na parkiecie. I to od wielu meczy. Pracuje na zapas.
– I któregoś meczu nie będzie komentował, a kasę odbierze?
– Na to wychodzi, Stefciu, bo po co by tyle „ględził”? Chociaż… Pan Wojciech to fachowiec – tego nie neguje nikt. On sam zwłaszcza. Jest przekonany, że jeśli coś powie to tak jest. A jeśli nawet jeszcze nie jest, niedługo się ziści. Więc mówi tyle, żeby nas, durnych, z panem Wanio na czele, pouczyć.
– Ale, Heniu, zauważ, że i Wanio nie chce być głupszy. Mówi niewiele mniej. Kiedy oni właściwie piją, skoro bez przerwy mówią, a jeszcze powinni pracować?
– Skoro piją i rozmawiają, to nie mają czasu pracować. A piją, Stefciu według schematu: jak Wojtuś mówi, to Wituś pociaga, i odwrotnie.
– No to dużo więcej spożywa pan Witold, bo niektóre monologi Drzyzgi trwają tyle, że Wanio może wlać w siebie dwa kufle i to bez pośpiechu.
– Masz rację, Stefan. I z treści tego co mówi wynika, że tak robi! Zwłaszcza, jak śmieje się z własnych dowcipów.
– Słyszałeś, Heniu? Sprawozdawca Wanio powiedział właśnie, że jak Polacy zostali mistrzami Europy to on już ma prawo śmiało krytykować trenera Piacenzy. Pozbył się wszelkich zahamowań.
– Tu powinien być ostrożny, Stefciu. Janusz Korwin Mikke twierdzi, np., że kobiety są głupsze od mężczyzn, bo ci są autorami większości wynalazków. To chyba prawda, ale z tego nie wynika jeszcze, że Mikke jest mądrzejszy od jakiejkolwiek kobiety. A wracając, jak to mówią, do naszych baranów – Wanio ma prawo krytykować każdego trenera, ale to nie znaczy, że się zna na siatkówce.
– Coś ci powiem, Heniu. Naszła mnie taka refleksja…
– Tego się bałem.
– Dobra, dobra… otóż taka refleksja, że Tomasz Swędrowski jest inteligentniejszy od pana Wani.
– To akurat, nic trudnego. Ale słucham uzasadnienia.
– Zauważyłem, Heniu, że jak pan Tomasz sprawozdaje w parze z panem Drzyzgą, to – po monologach kolegi – z komentarzem „wraca na parkiet”. Natomiast pan Witold, przeciwnie, kontynuuje temat. I zamiast komentarza, który nam się należy, mamy dłuższą pogwarkę kolesi w pubie przy piwku, które im się w tej sytuacji nie należy!
– Stefciu, teraz już przesadziłeś. Kufel piwa należy się każdemu w każdej sytuacji. A co do pana Swędrowskiego. Rzeczywiście, z nim się lepiej ogląda. Wiesz, może on niepijący i dlatego jest mniej „mowny”.
– Heniu, teraz Ty przesadziłeś. Nie należy ludzi obrażać. Pan Swędrowski to były siatkarz. Podobnie jak moi dwaj koledzy, którzy też kiedyś grali w „siatkę”. Im można wszystko zarzucić, tylko nie abstynencję.
– Ok. Zainteresowanych przepraszam. A teraz powiem Ci, Heniu, dlaczego z panem Swędrowskim ogląda się lepiej?
– Słucham Cię uważnie, jak Radia Maryja.
– Dlatego Heniu, że pan Tomasz Swędrowski kocha siatkówkę, a pan Witold Wanio kocha wyłącznie siebie!
– Co do tego pełna zgoda, Stefciu.
Mecz się skończył. Poleliśmy „Żywca”. Spienił się dużym Arłukowiczem. Pierwszy, cały kufelek wypiliśmy za zdrowie red. Tomasza Swędrowskiego!
– Mieliśmy nie pić alkoholu w czasie oglądania – odparłem.
– Nie o nas mówię, Stefciu. O komentatorach.
– Myślisz, że w „robocie” piją? – zapytałem niedowierzając.
– A można tyle mówić bez oliwienia? Musiałoby skrzypieć, a im wychodzi czyściutko. A poza tym, Stefciu nie bądź naiwny, kto ich sprawdzi?
– To prawda, Heniu, to prawda, ich nikt nie kontroluje. Ale może „pociągają” jakieś krajowe? – zapytałem
– A które piwo jest dziś krajowe. Wszystkie międzynarodowe: chmiel jest niemiecki, woda z Czech, a piana – poseł Arłukowicz, SLD.
– To prawda, Heniu.
– Wiesz, Stefan, odnoszę wrażenie, że Drzyzga to chyba odpracowuje jakiś mecz.
– Nie rozumiem – przyznałem.
– Już wyjaśniam, Stefciu. Pamiętasz, jak w PRL pracowało się godzinę dłużej przez tydzień, żeby jakąś następną sobotę mieć wolną? Tak samo jest z panem Wojtkiem. On komentuje więcej, niż się dzieje na parkiecie. I to od wielu meczy. Pracuje na zapas.
– I któregoś meczu nie będzie komentował, a kasę odbierze?
– Na to wychodzi, Stefciu, bo po co by tyle „ględził”? Chociaż… Pan Wojciech to fachowiec – tego nie neguje nikt. On sam zwłaszcza. Jest przekonany, że jeśli coś powie to tak jest. A jeśli nawet jeszcze nie jest, niedługo się ziści. Więc mówi tyle, żeby nas, durnych, z panem Wanio na czele, pouczyć.
– Ale, Heniu, zauważ, że i Wanio nie chce być głupszy. Mówi niewiele mniej. Kiedy oni właściwie piją, skoro bez przerwy mówią, a jeszcze powinni pracować?
– Skoro piją i rozmawiają, to nie mają czasu pracować. A piją, Stefciu według schematu: jak Wojtuś mówi, to Wituś pociaga, i odwrotnie.
– No to dużo więcej spożywa pan Witold, bo niektóre monologi Drzyzgi trwają tyle, że Wanio może wlać w siebie dwa kufle i to bez pośpiechu.
– Masz rację, Stefan. I z treści tego co mówi wynika, że tak robi! Zwłaszcza, jak śmieje się z własnych dowcipów.
– Słyszałeś, Heniu? Sprawozdawca Wanio powiedział właśnie, że jak Polacy zostali mistrzami Europy to on już ma prawo śmiało krytykować trenera Piacenzy. Pozbył się wszelkich zahamowań.
– Tu powinien być ostrożny, Stefciu. Janusz Korwin Mikke twierdzi, np., że kobiety są głupsze od mężczyzn, bo ci są autorami większości wynalazków. To chyba prawda, ale z tego nie wynika jeszcze, że Mikke jest mądrzejszy od jakiejkolwiek kobiety. A wracając, jak to mówią, do naszych baranów – Wanio ma prawo krytykować każdego trenera, ale to nie znaczy, że się zna na siatkówce.
– Coś ci powiem, Heniu. Naszła mnie taka refleksja…
– Tego się bałem.
– Dobra, dobra… otóż taka refleksja, że Tomasz Swędrowski jest inteligentniejszy od pana Wani.
– To akurat, nic trudnego. Ale słucham uzasadnienia.
– Zauważyłem, Heniu, że jak pan Tomasz sprawozdaje w parze z panem Drzyzgą, to – po monologach kolegi – z komentarzem „wraca na parkiet”. Natomiast pan Witold, przeciwnie, kontynuuje temat. I zamiast komentarza, który nam się należy, mamy dłuższą pogwarkę kolesi w pubie przy piwku, które im się w tej sytuacji nie należy!
– Stefciu, teraz już przesadziłeś. Kufel piwa należy się każdemu w każdej sytuacji. A co do pana Swędrowskiego. Rzeczywiście, z nim się lepiej ogląda. Wiesz, może on niepijący i dlatego jest mniej „mowny”.
– Heniu, teraz Ty przesadziłeś. Nie należy ludzi obrażać. Pan Swędrowski to były siatkarz. Podobnie jak moi dwaj koledzy, którzy też kiedyś grali w „siatkę”. Im można wszystko zarzucić, tylko nie abstynencję.
– Ok. Zainteresowanych przepraszam. A teraz powiem Ci, Heniu, dlaczego z panem Swędrowskim ogląda się lepiej?
– Słucham Cię uważnie, jak Radia Maryja.
– Dlatego Heniu, że pan Tomasz Swędrowski kocha siatkówkę, a pan Witold Wanio kocha wyłącznie siebie!
– Co do tego pełna zgoda, Stefciu.
Mecz się skończył. Poleliśmy „Żywca”. Spienił się dużym Arłukowiczem. Pierwszy, cały kufelek wypiliśmy za zdrowie red. Tomasza Swędrowskiego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz