czwartek, 21 stycznia 2010

Kto wszedł w szkodę i okaleczył?


Trwa relacja Eurosportu z Tenisowych Mistrzostw Australii. Noc 21.01.2010. II runda. Dementiewa (Rosja) – Henin (Belgia) 0:2 [5:7, 6:7]. Komentowali: Katarzyna Strączy (mistrzyni Polski w tenisie z roku 2002), red. Witold Domański i red. Karol Stopa, który w trakcie meczu zastąpił kolegę.

Spotkanie zacięte i dramatyczne. Choć nie wolne od błędów to momentami na najwyższym poziomie. Komentatorzy (K. Strączy i W. Domański) bez zarzutu. Ich kompetencja i oszczędność słów zapewniła komfort oglądania. Cisza przed rozegraniem kolejnej piłki potęgowała napięcie, pozwalała chłonąć widowisko, podsycała dramaturgię. Pani Katarzyna ma rzadką u komentatorów cechę: umiejętność krótkiej i trafnej oceny-puenty. Pan Witold inteligentnie z nią współpracował. Taka relacja sprawiła, że w pełni można było podziwiać kunszt obu tenisistek, emocjonować się spotkaniem. Słowem: przekaz prawie idealny – ale do czasu. W połowie meczu Witolda Domańskiego zastąpił bowiem pan Karol Stopa.
Teraz, obok obu tenisistek, pojawił się jeszcze jeden kandydat do podziwiania. Pan Karol. Mówił więc o własnych odczuciach i prognozach, stawiał własne tezy, prosząc o akceptację partnerki, popisywał się wiadomościami sprzed roku (np. o Olchowskim, byłym trenerze Dementiewej), wreszcie pouczał zawodniczki, zwłaszcza Rosjankę. Tu propozycja. Skoro Pana wie jak poprawić grę Dementiewej trzeba do niej zadzwonić. I może nawet jakaś gratyfikacja z tego będzie. Ale proszę nie pouczać zawodniczki za pośrednictwem telewidzów.
W międzyczasie i na okrasę pan Karol zaserwował trochę trywialnych pseudoanaliz obu zawodniczek, banalnych oczywistości, infantylnych zachwytów, po dwa, trzy razy powtarzał ten samą ocenę, budując frazy-synonimy, wyraźnie siebie za to podziwiając. Dodajmy do tego wszechobecne w jego przekazie mentorstwo, arbitralność, częste modulowane głosu i jego przechodzenie w wysokie tony, dla podkreślenia oczywistej niewiedzy innych, a eksponujące kompetencję własną.
No cóż, często dokonuje Pan psychoanaliz zawodników (w tym meczu np. nieźle „przejechał się” Pan po psychice Dementiewej) – podsumowano więc i Pana. Tak dla symetrii, równowagi, parytetu, zachowania proporcji, rewanżu, zwykłego: „widzisz, jak to przyjemnie”? (ostatnie zdanie, pełne synonimów i quasi synonimów, jest próbką stylu, pastiszem tekstów z licznych relacji Karola Stopy).
Pani Katarzyna Strączy:
1) na tenisie zna się nie gorzej od pana Karola, zwłaszcza (moim zdaniem) wyjątkowo dobrze „czyta grę”.
2) relacjonowała cały mecz, a nie jego część,
3) jest kobietą.
Te trzy względy nakazywałyby po meczu ją najpierw zapytać o ocenę. Ale to Karol Stopa, z właściwą sobie elegancją i galanterią, wygłosił pierwszy i jedyny komentarz końcowy. Nieprzekonywający, mętny, pełen ogólników.
Opinii pani Katarzyny nie słyszałem. Szkoda. Tak jak szkoda też okaleczonego widowiska.

Suplement
Mistrzostwa Europy w piłce ręcznej relacjonuje Polsat Sport, a komentuje Tomasz Włodarczyk. I robi to dobrze, bo telewizyjnie, a nie radiowo. Nie opisuje tego co widać, tylko podaje nazwiska rozgrywających akcję. Chwała mu za to.
Wytknąłbym red. Włodarczykowi tylko – nazwijmy to tak – zbędne przyruchy werbalne. Np. Polska traci bramkę: słyszymy – niestety, po strzale Bieleckiego piłka trafia w słupek i nie ma bramki – szkoda, przeciwnik przestrzelił – na szczęście.
Panie Piotrze, jak Bielecki trafi w słupek, to na milion telewidzów (jeśli tylu np. ogląda mecz) 990 000 westchnie: ale k…. mieli fart, reszta zaś jęknie – szkoda. To ten milion ubolewających Panu nie wystarcza. Pan też musi. Po co? Jest Pan w pracy tu należy relacjonować, a nie kibicować. Bo ktoś mógłby powiedzieć, że komentator jest stronniczy, a bardziej złośliwy posłużył się epitetem: kibolek z mikrofonem. I tak całkiem zaprzeczyć byłoby trudno. Panie Tomaszu Włodarczyk niech Pan uczyni jeszcze jeden ruch ku pełnemu profesjonalizmowi: pozbędzie się stronniczych przyruchów.

Brak komentarzy:

Obserwatorzy

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy