sobota, 30 stycznia 2010

Gorsze nie musi wypierać lepszego!


Trwają Mistrzostwa Walii w snookera. Relacje w Eurosporcie. Komentują: Rafał Jewtuch i Przemek Kruk.

Snooker w telewizji to sport specyficzny. Na ekranie bowiem mieści się cała arena rywalizacji i większość jej elementów, czyli stół z bilami. Zatem podstawowym, zasadniczym kadrem emisji jest zbliżenie. W innych sportach pojawia się ono jedynie epizodycznie – w snookerze stanowi istotę przekazu. Permanentna bliskość miejsca rozgrywki jest tu unikalna. Tak natrętnie wręcz wyeksponowany obraz wymusza niejako na telewidzu koncentrację, przykuwa jego uwagę szczególnie intensywnie.
Ale wizja to jeden element przekazu, drugi to fonia, czyli komentarz. Jaki byłby w tym kontekście właściwy, trafny? To się wydaje oczywiste: komentator powinien oglądać równie uważnie jak telewidz i, obok informacji porządkowych, na bieżąco relacjonować każde prawie zagranie, oceniać sytuację na stole, itp. Tu wizja i fonia powinny współbrzmieć prawie zawsze. Bo jeśli nie, to telewidz doświadcza jaskrawego, dotkliwszego niż w innych dyscyplinach, dyskomfortu; rozbieżność między tym, co widzialne, a tym, co słyszalne – bywa skrajnie dokuczliwa. Wiedza o tym, jak sądzę, to abecadło sprawozdawcy.
Panowie Rafał i Przemek coraz częściej o tym zapominają, niestety. Mnożą się dane statystyczne, dialogi wspomnieniowe (Rafał, czy Selbi z Kołpem grali w Masterze 2005, czy w Czajna Ołpen 2006? Nie, Przemku w Łelsz Ołpen w 2004; wtedy w 9 frejmie zielona bila trafiła w sędziego, ale nie wcelowała), opisy frejmów minonych, odpadki njusów dawno pogrzebanych*. To dysonans szczególny, zwłaszcza, że na ekranie najlepsi na świecie, demonstrują kunszt niezwykły. Po co to dezawuować wiadomościami-śmieciami i przeszkadzać ludziom w oglądaniu.
Albo tzw. forum. Pytanie jest proste: dlaczego tzw. forumowicze mają często pierwszeństwo przed telewidzami? Dlaczego obaj sprawozdawcy siedzą przed laptopami i odbierają internetową korespondencję, odpowiadając na antenie na niemądre, często, pytania, zamiast pracować? A może jeden z Was powinien jednak komentować to co dzieje się na stole, czyli wypełniać swe podstawowe obowiązki, a drugi ewentualnie odpowiadać pytającym, ale internetowo, przez kliknięcie zakładki Odpowiedz. Wtedy nie przyszłoby jednemu z Panów do głowy, cytować np. na fonii kretyńskie pytanie zadane przez internautę: Co robią zawodnicy, gdy między frejmami na 2 minuty opuszczają salę gier**? To pytanie zadał niewątpliwie ktoś mało rozwinięty umysłowo. Ale gorszym matołkiem jest ten, kto takie pytanie upublicznia. Mam nadzieję, że przyćmiło Pana chwilowo. A tak, swoją drogą, ktoś mógł posłużyć się prowokacją, tzw. „podpuchą". Jeśli tak, miał małpią satysfakcję, że Pana ośmieszył.
Nie jestem ekstremistą, rozumiem, że nie zawsze może być idealnie, że są różne gusta, odczucia itd. i itp. Rzecz tylko w proporcjach, w rozróżnianiu kontekstów, w skromności, koncentracji i krytycznej samoocenie. I o to apeluję. Bo jeśli i Panów trafi narcyzm z jego nieuchronnymi ekskrementami: zarozumiałością, brakiem umiaru, pseudoprofesorską krasomówczością z niedołącznym upajaniem się własnym głosem i erudycją – to relacje ze snookera będą przypominać relacje z ligi włoskiej w Canal+Sport.
Wierzę, że na takie porównanie nigdy sobie nie zapracujecie! Tym bardziej, że gdy jesteście skoncentrowani na grze, snooker w Eurosporcie jest sportem wyjątkowym, unikalnie supertelewizyjnym, z komentarzem godnym wizji!

* To w czasie partii Higgins–Dott i Williams– Higginson
** W trakcie spotkania Maguire–Williams

Brak komentarzy:

Obserwatorzy

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy