30.01.2010. PolsatSport. ME w Piłce ręcznej, półfinał. Polska : Chorwacja 21–24. Komentował Tomasz Włodarczyk.
Dlaczego komentator od początku był tak bezpardonowo, ostentacyjnie stronniczy? Dlaczego widział dobre zagrania tylko „naszych”. Dlaczego każda stracona przez Polaków bramka wywoływała u niego szczery jęk boleści – „niestety”, a każda zdobyta – przejmujący wrzask „goool!” Co gorsza, akurat tego dnia głos mu się załamywał i obrzydliwie chrypił jak skacowanemu menelowi – słuchanie tego było prawdziwą traumą. W dodatku sugerował kilkakrotnie, że sędziowie nas krzywdzą. Dlaczego, reasumując, zachowywał się jak stadionowy rozwydrzony, podszyty szowinizmem kibol, a nie kulturalny, dobrze wychowany człowiek. Spróbujmy rozważyć kilka powodów.
Po co to robi? Bo chce pomóc Polakom i jednocześnie speszyć albo przestraszyć przeciwnika, wziąć go „na krzyk”. Mało prawdopodobne. Grający nie mogą go przecież usłyszeć, a przerazić, bądźmy szczerzy, to on może najwyżej telewidzów i pewnie wielu wystraszył. Zatem w ten sposób drużynie pomóc nie mógł.
Dociekajmy cierpliwie. Może tego chcą miliony ludzi przed telewizorami? Ryzykowana teza. Większość chciałaby zapewne uniknąć słuchania takich denerwujących skowytów. Zatem też nie to.
Kontynuujmy poszukiwania. Może dyrektor sportu w Polsacie Marian Kmita nakazał panu Tomaszowi takie przeraźliwe wrzaski, bo one mogą zwabić z innego pokoju kolejnego telewidza, zwiększając oglądalność? Wątpliwe. Pan dyrektor Marian Kmita, choćby z racji funkcji, musi być cywilizowanym, stonowanym człowiekiem i nie mógłby wydać takich poleceń podwładnemu. Poza tym, jako fachowiec orientuje się, że kilka osób udałoby się być może przed ekran pozyskać, ale z całą pewnością porównywalna ilość użyłaby „pilota”. Per saldo o znaczącym zysku trudno mówić. „Pi-ar” żaden. Dlaczego więc sir Tomasz wyje i „kiboluje”?
Drążmy temat. Bo jest autentycznym kibicem naszej drużyny, więc chciałby jej zwycięstwa i pragnie oznajmić ten fakt milionom. Trudne do akceptacji. On dobrze wie, że my telewidzowie nie mamy najmniejszej wątpliwości za kim optuje komentator. Po co miałby więc komunikować o tym tak często i donośnie (że użyję tego eufemizmu), zważywszy, że jest w pracy, gdzie nie czas na prywatę. W dodatku dyrektor relację z pewnością ogląda!
Wypatrujmy dalej. Wiedząc, że słuchają go miliony chce błysnąć, popisać się, być zauważalny, czuje potrzebę publicznego zaistnienia na wielką skalę, demonstruje swój patriotyzm, wreszcie, jest dumny ze swej pracy w ogólnopolskiej stacji – więc krzyczy z zachwytu. No, ale jeśli tak, to okazałby się człowiekiem bez klasy, próżnym i bądźmy szczerzy, dość prymitywnym,. Przyjmując taką tezę, obrazilibyśmy więc pana Tomasza.
Gdzie więc leży przyczyna takich irracjonalnych zachowań pana Włodarczyka? Nie wiem, jest to dla mnie zagadka. Póki co, nieodgadniona.
Na zakończenie chciałbym pozdrowić dyrektora sportu stacji Polsat pana Mariana Kmitę!
PS. Dotyczy poprzedniego wpisu.
Matołectwo i małpia złośliwość sprawiły, że pouczałem tam m.in. „a drugi ewentualnie odpowiadać pytającym przez kliknięcie zakładki Odpowiedz”, dając tym samym wyraz internetowej ignorancji. Za to głupawe pouczenie bardzo przepraszam!