piątek, 21 października 2011

Tandeta i arogancja żółć generujące

Canal+Sport, liga włoska Lazio–Roma. Komentowali: Cezary Olbrycht i Tomasz Lipiński.
Tę gadaninę obu – namolną i hałaśliwą – a zwłaszcza drażniący, natrętny timbre głosu Olbrychta, wytrzymałem tylko do 33 minuty – potem użyłem pilota. Tym razem posłużył jako spłuczka.
*
Właściciel i prezes Polonii Warszawa Józef Wojciechowski poinformował w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego, że zatrudnił na stanowisku dyr. sportowego Włodzimierza Lubańskiego. I teraz z nim, przed każdym meczem, trener jest zobowiązany konsultować skład drużyny – upokorzenie to dla niego oczywiste. W wywiadzie prezes nie wykluczył nawet, że porzuci cały ten futbolowy interes. Dzień, czy dwa po tym, na płycie boiska, tuż przed meczem Ekstraligi S.A. Polonia–Górnik, „wywiadowca” Canal+Sport Mariusz Wróblewski odpytywał trenera Jacka Zielińskiego. Interesowały go takie kwestie: (1) czy, jak nakazał prezes, szkoleniowiec konsultował skład zespołu z dyr. Lubańskim i (2) czy łatwiej się gra po takim wywiadzie, gdzie prezes stwierdza, że jak nie będą grać lepiej, to on przestanie im płacić a potem wycofa w ogóle ze sponsorowania zespołu.
Co do (1). Dlaczego Wróblewski chciał to wiedzieć? Nie zauważył, że jest wobec rozmówcy niegrzeczny, że stawia pytanego w niezręcznej sytuacji? A może pragnął zobaczyć trenera zmieszanego, plączącego się „w zeznaniach”, upokorzonego? Jeśli tak, jeśli Wróblewski odczuwałby z tego jakąś satysfakcję, to powinien on upuścić sobie trochę żółci* – na osobności. Bo ona mu publicznie wycieka i paskudzi rozmówców.
Co do (2). W publicznym łajaniu i szantażowaniu zespołu z jednoczesnym podważaniem autorytetu trenera (bo on jest przecież w największym stopniu odpowiedzialny za grę i wyniki), tylko ktoś bardzo nierozgarnięty mógłby dostrzec elementy pozytywne. Wróblewskiego nie oceniam aż tak źle. Zadając to pytanie udaje raczej pierwszego naiwnego, ściemnia i rżnie opasłego głąba w najlepsze. Obłudnie prowokuje Jacka Zielińskiego: może ten coś palnie, sypnie, zapędzi się, zdenerwuje i powie parę słów czy zdań za dużo, będą jaja. I cel osiagnięty– kołtun dopieszczony.
Chciałbym poinformować pana Wróblewskiego, że przed ekranem siedzą nie tylko głuptaki. Trochę mądrzejsi również. I oni tak właśnie oceniają ten pański wywiad.
*
Mecz Widzew–ŁKS (0:1) komentowali Rafał Dębiński i Kazimierz Węgrzyn.
Co się dzieje z R.D. trudno dociec. Przecież to dorosły człowiek, po studiach, znający języki, inteligent zatem, więc takich andronów pleść nie powinien. To po prostu wstyd. Gdyby jakiś dorosły aktor tak zagrał faceta o mentalności dziecka, dostałby Oskara. Proponuję aby Dębiński w następnych występach spróbował wykreować postać komentatora choćby średnio rozgarniętego.
Inna przypadłością tknięty jest od pewnego czasu K.W. W czasie całej relacji jest nerwowy, pobudzony, chaotyczny – nie mówi płynnie, on słowami i zdaniami raczej warczy, podszczekuje, ujada. Ale przynajmniej nie gubi meczu, zawsze go z telewidzem ogląda. Zapytam: nie można by tego robić spokojniej?
Poziom potyczki był także żałosny; „ciurkiem” więc oglądać i słuchać tego się nie dało. W ostatnim wejściu do relacji dołączyłem ok. 80 minuty. Niedługo potem bramkę strzelił ŁKS. Bliska perspektywa zwycięstwa sprawiła, że trener Michał Probierz z emocji i napięcia dostał szału. Jaskiniowym wyciem instruował, pouczał, rozkazywał swoim – sztorcował „obcych”, wbiegał na boisko i wydzierając się kłócił z sędziami, słał wiąchy dookoła, gwałtownie gestykulował i, jak już powiedziałem, wrzeszczał jak opętany. Jednym słowem zachowaniem takim przypominał swego praszczura sprzed paru tysięcy lat. Dodać warto, że również kilkudniowy, twarzowy zarost trafnie wpisywał się w kontekst. Z tego jednak nie czyniłbym trenerowi zarzutu. Taki osobnik bowiem co 3–4 dni musi golić całe ciało, stąd nie zawsze ma czas dotrzeć nożykiem wszędzie.
*
Liga Europy. Polsat Futbol – studio przed meczem Rapid Bukareszt–Legia. Były piłkarz, grający m.in. w hiszpańskim Betisie, Wojciech Kowalczyk stwierdza, że skoro w Bukareszcie sędziuje Hiszpan, to na pewno podyktuje rzut karny dla Rumunów. Kowalczyk nie zapytał nawet o nazwisko arbitra – tak spontanicznie, od niechcenia poleciał chamską insynuacją. Jednak sędzia nie tylko nie spreparował dla Rapidu karnego, ale nie dyktując go dla tej drużyny, ewidentnie ją skrzywdził. Przyznał to zresztą później sam Kowalczyk.
Dlatego warto mu uzmysłowić, że od czasu, gdy grał w Hiszpanii sporo mogło się tam zmienić – to jedno, a drugie – nie zawsze powinno powtarzać się w publicznej telewizji to, o czym się ględzi mamrotką w barze U Wojciecha.

* I kto to pisze? – może zapytać czytelnik tego blogu(a). Odpowiadam: oczywiście „piszę żółcią” bardzo często. Tyle tylko, że słuchając przez kolejne lata werbalnych popisów komentatorów, musiałem odreagować. Zamiast miotać się w bezsilnej złości, postanowiłem lejącą się potokiem trywialną, medialną partaninę adekwatnie recenzować. Jednak wyszukaną frazą, czy ugrzecznioną formą opisać się tego nie da. Stąd owa „żółć”. Dlatego pretensje proszę kierować nie do mnie. Bo tak jak, toutes proportions gardées, Palikota wygenerowali –  wespół w zespół – ojczulek-grzybek i prezes-frazes, podobnie większość komentatorów stała się współtwórcami, pojawiajacych się w tym blogu złośliwości i kpin.
Ja więc powód mam. A czym Zieliński naraził się Wróblewskiemu?

Brak komentarzy:

Obserwatorzy

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy