poniedziałek, 1 listopada 2010

Zrzutka na pensję prezesa!

Polsat Sport. Café Futbol. Magazyn Mateusza Borka.
Lekko zbulwersował Jurij Szatałow. Otóż ten trener Polonii Bytom do piątku przygotowywał drużynę na mecz z Cracovią w Krakowie. Ważny, bo oba zespoły dołują w tabeli. A nazajutrz – w sobotę – trener Jurij siedział na trybunie kibicując Krakusom, którym się sprzedał. Prezes Filipiak bowiem kupił sobie tego trenera od Polonii za 150.000 zł („posiadłem tę sumę” z programu). Etycznie to się tawariszcz Jurij nie zachował. Ale zostawmy moralność, obyczaje i takie tam. Forsa to forsa.
Ciekawszy jest kontekst prawny. Obecny w studio trener Andrzej Strejlau z Wydziału Szkolenia PZPN oznajmił, iż to on przed laty wprowadził przepis, że trener w danej rundzie (a do końca obecnej pozostało jeszcze 5 meczy) nie może prowadzić dwóch zespołów z tej samej klasy rozgrywek . Niestety z jego wypowiedzi nie wynikało czy ta regulacja jeszcze aktualnie obowiązuje, a jeśli tak – to jakie sankcje grożą za jej naruszenie. Bo np. straszak w postaci zawieszenia trenerowi licencji a drużynie odebranie punktów, mogłyby dość skutecznie takie praktyki wyeliminować. Szkoda, że Mateusz Borek tematu nie „domknął”.
Innym (weselszym) wątkiem było tzw. „spożycie” na piłkarskich zgrupowaniach reprezentacji. Czterech zawodników przyłapano oficjalnie. Tu jednak Poliszynel zamrugał tajemniczo: było ich w sumie kilkunastu. Zgodnie z bardzo nieprzemyślaną zapowiedzią (u mnie na kadrze się nie pije) trener Smuda zawiesił tylko ujawnionych medialnie, czyli czterech. Ale jak słychać wkrótce dwóch zamierza odwiesić. Czyli się łamie. Już zauważył bowiem, że pili wszyscy, których powołał. I co ma teraz zrobić? Beznadziejna sytuacja. Tym bardziej, że nawet ktoś powołany jako niepijący – ze świeżutkim certyfikatem z kurii i od żony – niczego nie gwarantuje. Bo taki delikwent albo z radości po nominacji, albo z obawy posądzenia (kto nie pije ten kapuje) – da sobie w palnik, załapie smak i już tak mu zostanie.
Może warto tu przypomnieć selekcjonera sprzed lat Janusza Wójcika, który mawiał, że woli (pardon) pijanego Kowalczyka od trzeźwego X. I słusznie – za dwa góra trzy dni pan Wojciech wytrzeźwiał, a tamten w tym czasie grać się nie nauczył! To powinien być drogowskaz dla „popularnego Franza”.
Tak czy inaczej jeśli trener zakazu cofnąć nie chce, to powinien chociaż sankcje urealnić i nietrzeźwych karać jedynie finansowo. Za „taniec z procentami” bulisz 5000 zł – ewentualna recydywa kosztuje dodatkowo 2500 zł – za zakąskę. Zaś zebrane w ten sposób fundusze PZPN mógłby przeznaczyć na pensję prezesa Laty (50.000 zł miesięcznie). Byłoby zapewne skuteczniej a na pewno praktycznie!
Skwitowania wątku alkoholowego zabrakło, gdyż dyskutujący w studio (byli tam jeszcze Wojciech Kowalczyk i Roman Kołtoń) do żadnych wniosków nie doszli. Można więc było, pokazany w środku programu materiał – dać na końcu wątku jako puentę. Wyemitowany tam bowiem z dokrętki Zbigniew Boniek oświadczył, że ktoś alkohol produkuje po to, by ktoś inny go kupował. I nie ma co psuć rynku – trzeba pić. Byle z umiarem.
I o to chodzi, o to chodzi!

Brak komentarzy:

Obserwatorzy

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy