W Pucharze Ameryki Południowej (Copa America) w piłce nożnej sensacji bez liku. Zespoły Brazylii, Argentyny, Chile i Kolumbii nie osiągnęły nawet półfinałów. Ich przeciwnicy grali defensywnie, a bramki zdobywali głównie z kontry i po stałych fragmentach gry. Po wyczerpującym sezonie w Europie wyeksploatowane gwiazdy faworyzowanych krajów grały słabiutko i stąd m.in. takie rozstrzygnięcia. Przeładowany kalendarz, gdzie impreza goni imprezę, jest już doprowadzony do absurdu – grać na swoim normalnym poziomie przez cały sezon nie zdoła już chyba żaden wybitny piłkarz na świecie. Kto i kiedy ten wyniszczający „taniec z meczami” zatrzyma trudno powiedzieć. Wszystkim „z branży" to się bowiem opłaci. Dziennikarzom, niestety, też. Wierszówka i szmal za relacje telewizyjne są decydujące. Oni zatem tematu nie podejmą, choć właśnie to środowisko z wynaturzeniami walczyć powinno przede wszystkim. Więc może któryś wybitny piłkarz stworzy precedens i podpisze angaż na rozegranie w klubie tylko 52 meczów w sezonie. Kontrakt będzie mniej lukratywny, ale zachowując świeżość i unikając kontuzji może zapewnić klubowi więcej sukcesów, a tym samym finansowo wyjdzie na swoje. Rozmarzyłem się lekko, ale czas wakacji i urlopów podobnym rojeniom sprzyja.
*
Jednym z komentatorów imprezy jest Maciej Iwański. Ściślej mówiąc on nie komentuje, on tylko mówi. Na boisku taki delikwent miewa ksywkę „jeździec bez głowy”. Bowiem „gościu” jest nieprzewidywalny – nawet dla siebie. Podobnie z Iwańskim: sprawia wrażenie, że sam nie wie, co i kiedy powie. Z narządów, w które wyposażona jest jego głowa, używa on głównie ust. A te, niekontrolowane, śliną napędzane – bredzą obficie bezładnym słowotokiem. Kliniczne ilustracja chaotyczności i permanentnej dekoncentracji. Reasumując: typowa relacja piłkarska TVP Sport.
*
Pogłoski jakoby przed walką z bratem Kliczką polski bokser Tomasz Adamek poddał się zabiegowi ekstrakcji jąder okazały się nieprawdziwe. Zdecydowanie bowiem zdementował je sam zawodnik Tomasz oświadczając, że w czasie tej walki trzeba będzie mieć jaja. I będę je miał – zapewnił. Dla widowiska znaczenia to, naturalnie, nie ma żadnego, ponieważ obaj zawodnicy wcześniej już zadeklarowali, że wystąpią w spodenkach.
*
W Polsat Futbol przed rewanżem Wisła–Skonto Ryga (1. mecz 1:0) studio prowadził Bożydar Iwanow. I wprowadził je w krainę absurdu. Gdy podano skład krakowian (optymalny) miał za złe trenerowi Maaskantowi, że ten nie próbuje zmienników! Zdaniem komentatora decydujący o awansie do następnej rundy kwalifikacji Ligi Mistrzostw mecz, jest najlepszą okazją do takich właśnie eksperymentów! Bo kiedy to zrobić jak nie w meczu o stawkę – majaczył Iwanow. Wisła, choć próbuje od wielu lat, do fazy zasadniczej LM nie awansowała nigdy. Promocja tam jest więc bezwzględnym priorytetem jej właściciela i sponsora. I, co zrozumiałe dla każdego zaawansowanego nawet cymbała, najważniejszym aktualnie celem dla trenera. Holender Maaskant będąc tego świadom. nie podejmował bezmyślnego ryzyka, wygrał mecz i awansował do kolejnej fazy eliminacji. Iwanow nie zaskoczył Jest jaki był: zarozumiała i zadufana w sobie arogancka, medialna wydmuszka.
*
Smuciły natomiast komentarze gościa studio, zasłużonego dla Wisły, Macieja Żurawskiego. Bliski sportowej emerytury zawodnik nie znalazł uznania trenera i z klubu musi odejść. Zrobić tego z klasą, niestety, nie umie, pretensji i żalu do Maaskant ukryć nie potrafi. Dlatego majaczeniom Iwanowa nie zaprzeczał i w kontrowersyjnych opiniach go wspierał. Tak to jest: gdzie narcyzm i urażona ambicja – tam profesjonalnych ocen oczekiwać trudno. Co Iwanow i Żurawski klarownie potwierdzili.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz