czwartek, 15 listopada 2012

Pasuje, jak korzóh do rurzy!


Mecze reprezentacji w piłce nożnej relacjonuje od niedawna, obok TVP1, także Polsat Sport. I bardzo dobrze – bowiem narażanie się na zarażanie szpaczą grypą to opcja mało atrakcyjna.
Korzystanie z opcji polsatowskiej też jednak komfortu nie zapewnia. Pisałem wielokrotnie, że komentowanie we dwóch to najczęściej dla telewidza udręka. Ale co to dyr. Mariana Kmitę obchodzi? On woli podrażać koszty i oferować towar felerny. Działa więc wg hasła: Więcej groszy za produkt gorszy! Dlatego w Polsacie Sport Mateusz Borek komentuje z Waldemarem Prusikiem, b. reprezentantem Polski.
Napisać, że M.B. to jest tylko medialny kombajn to mu ubliżyć. On bowiem nie tylko zerżnie, wymłóci, ziarno od knuwia oddzieli, słomę w snopek sformuje, sznurkiem oplecie, na pole wystawi, a wystawione do stodoły zwiezie – M.B. jeszcze przedtem pole zaorze, ziarno zasieje a zasiew będzie pracowicie doglądał i podlewał aż kłos do zżęcia dojrzeje. Czyli przekładając ten przykład na konkrety: po wstępie do meczu, poda składy drużyn i parkujących na „ławce”, określi taktyki, przytoczy statystyki, wypowiedzi, plotki, przegląd prasy, pouczy trenerów i zawodników, dokształci z ortopedii określając którą nogą gracz strzelił, uściśli nawet którą częścią stopy to wykonał – bez trudu rozszfruje np. jej zewnętrzną część,  entuzjastycznie wykrzyczy zdobycie gola, zada sakramentalne pytania: czym teraz odpowiedzą goście/gospodarze, bystro dostrzeże (cytat) widać, że dobrze się czuje, jeśli chodzi o ułożenie stopy,  rozważy kto może z rezerwy wejść, a kto z murawy zejść – a jak ten zejdzie, to kto wejdzie i gdzie będzie grał za tego, co wejdzie, chyba że inny wejdzie, to wtedy nie wiadomo kto zejdzie: Jak myślisz, Waldku?  M.B. to wszystko może sam jeden, bez niczyjej pomocy – Waldka zaindagował z czystej kurtuazji. 
Co więc miał robić biedny Prusik? Skoro wszystko, nawet z górką, zostało już powiedziane – pozostają tylko powtórki. I dlatego pan Waldemar mógł wcześniejszego referenta, kolegę Mateusza jedynie papugaować. A ponieważ upodobał sobie sposób artykulacji á la Kazimierz Węgrzyn z Canał +Sport (dzień dobry!), to raczej ujadał, niż mówił. Słowem pasował do M.B. jak kożuch do kwiatka (naszło mnie jakoś dziś na symbolikę). Oczywiście kwiat to Mateusz Borek. I nie jakiś tam zwiędły, trywialny polny kaczeniec – a skądże! To roślina szlachetna – dorodna róża. Tylko wydaje się, że ona jakby trochę niebezpiecznie ewoluuje, traci aromat a barwne piękno jej płatków blednie. Natomiast eksponuje się coraz więcej kolców, które nas telewidzów w uszy kłują czasem dotkliwie. Tak to powstał dziwny duet – kwiat ewolucyjnie modyfikowany z kożuchem noszonym do góry baranem. 
Dlatego i tytuł lekko ortograficznie podrasowany!

Brak komentarzy:

Obserwatorzy

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy