Borussia Dortmund z 3. Polakami w składzie robi furorę w tegorocznej
edycji piłkarskiej LM. W zeszłym roku odpadła w fazie grupowej – w tym
już jest grupy zwycięzcą; wyprzedziła Real Madryd, Ajax i Mancheste City. Skąd ta
metamorfoza.
Ostatnio
z Ajaxem
w Amsterdamie zespół niemiecki wygrał 4:1. Co prawda Holendrzy prowadzili grę,
byli ponad 60% czasu przy piłce, ale gole strzelał przeciwnik. Komentujący mecz
w studio TVP1
były selekcjoner Jerzy Engel powiedział, że
ofensywnie grały obie drużyny, ale skutecznie już tylko jedna. Dziwna opinia,
ale starzeją się wszyscy.
Według
mnie Borussia
Dortmund gra obecnie starym, wypróbowanym wiele lat temu we Włoszech
systemem, czyli tzw. catenazzio. Naturalnie owa „gra z kontry” jest tu znacznie
uwspółcześniona, wzbogacona. Włosi bronili bliżej własnej bramki – Borussia Dortmund
dopada rywali w każdej części boiska. I dzięki talentom strategicznym jej
trenera Kloppa robi to – całym zespołem – wręcz
po mistrzowsku, z iście perfidną konsekwencją. Zabiera konkurentom piłkarski
tlen, czyli boiskową przestrzeń do grania. Przeciwnik, niczym schwytana w
pajęczą sieć mucha, chwilę miota się bezradnie, wymienia pospiesznie kilka
podań, potem traci piłkę, następuje kontratak i… dalszy ciąg oczywisty. Drużyna
Jürgena Kloppa czyni to tak perfekcyjnie, że
nawet madrycki Real, z Cristiano Ronaldo, choc miał więcej z gry, był częściej przy piłce, sytuacje bramkowe stwarzał rzadko. To właśnie skutek, że polecę emfazą, porażającej wręcz maestrią – destrukcji,
generującej u rywali przewlekłą obstrukcję. Lekarze określają
czasem taką dolegliwość, jako chęć kałowa nadaremna. Tu naturalnie w grę
wchodzi niemoc piłkarska.
Oczywiście
do takiego sposobu gry potrzebni są odpowiedni wykonawcy. I trener ich ma. Są
to reprezentanci Niemiec: ofensywni Götze
(arcytalent) i Reuss, wsparci obrońcą Hummelem oraz trzej reprezentanci Polski. Pozostali
niewiele im ustępują.
Dla kibica Borussii to sama radość, dla mnie jako kibica
piłki nożnej – już niekoniecznie. Destrukcja rodzi zwykle konsekwencje
pejoratywne. W meczu piłkarskim ogranicza ciągłość akcji ofensywnych, prawie
uniemożliwia akcje indywidualne czyli dryblingi – vide miotający się w sieci made
in Klopp szczupak Ronaldo – redukuje do minimum sytuacje podbramkowe, owocuje
śladową ilością rzutów wolnych (tych z 18–25 metrów od bramki), rożnych też jak
na lekarstwo. Mnoży natomiast częste straty piłki, drobne, „delikatne” faule
taktyczne, przepychanki, zagrania nieczyste – jest dużo walki wręcz, bo na
finezję brak miejsca. Spada atrakcyjność widowiska, gdyż jego meritum, esencja,
czyli dramaturgia pojawiają się zbyt rzadko. Ale cóż, w życiu to się liczy, co skuteczne!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz