Skończył się wreszcie kolarski tasiemiec Tour de France. Komentatorzy Eurosportu Krzysztof Wyrzykowski i Tomasz Jaroński w normalnej formie, co gwarantuje zawsze dobry poziom relacji – w przeciwieństwie do samej imprezy. Wyścig jest bowiem wyraźnie zbyt trudny dla człowieka, który się sztucznie nie wspomaga. Kolarze nie ryzykują więc ofensywnej jazdy z obawy, że nie wytrzymają i przeciwnicy im odjadą – stąd asekuranctwo. W środkowej i końcowej części wyścigu na czele wielu etapów widzieliśmy „ucieczki” 10–20 kolarzy, z których najlepszy miał zwykle ok. 30 min straty do najlepszych. A czołowi spokojnie człapali w peletonie. Tomasz Jaroński mówił m.in., że etapy są zbyt długie. To prawda. Ale jest ich także zdecydowanie za dużo! A co z bonifikatami? One też wymagają chyba zmian: szerszego ich stosowania i podwyższenia premii czasowej za etapowe zwycięstwa. Póki co, najbardziej atrakcyjna jest dla telewidzów mozliwość oglądania turystycznych walorów Francji – różnych zamków, kościołów, katedr, dawnych fortyfikacji i urzekających pięknem krajobrazowych zakątków, o których inteligentnie i z humorem opowiadali obaj komentatorzy. Dobre i to.
*
Skończył się żenujący spektakl związany ze sprzedażą piłkarskiego klubu. Zostaje on tam, gdzie był. Zmienił się tylko właściciel: umarł Wojciechowski – nastaje Król. Tylko czy Polonia Warszawa na tym cokolwiek zyska – bardzo wątpliwe. „Nowy” wydaje się być bowiem także niezłym nygusem.
Sportowa wartość drużyny raczej go nie interesuje, bo wymusił na Wojciechowskim wyprzedaż najlepszych zawodników (z 1. zespołu zostało ich obecnie 11–13.), czyli priorytetem było dobicie targu jak najtaniej. Planował przenieść klub do Katowic i zmienić mu nazwę (renomowana Polonia zostałaby zdegradowana na dno rozgrywek). Gdy okazało się, że wg obowiązujących obecnie przepisów zrobić tego nie może, nie wykluczył, że klub w Warszawie pozostawi, ale zrobi to niechętnie, bo interesy prowadzi na Śląsku, ze stolicą nie jest niczym związany, a w ogóle to do Polonii żadnych sentymentów nie żywi. Gdy się już całkiem zapędził w „kozi róg” ogłosił wreszcie decyzję: klub zostaje w Warszawie. Ale jak widać w międzyczasie „nagrabił” sobie nieźle. Usiłując trochę zatrzeć złe wrażenie oznajmił, że przeznaczył w Radzie Nadzorczej dwa miejsca dla Klubu Kibica. Taki łaskawy.
Jakie są rzeczywiste zamiary Króla trudno zgadnąć. Póki co medialnie zaistniał – także od strony etycznej, niestety. Niekompetencja, ściema, robienie „z gęby cholewy”, mataczenie wskazują na to, że zwykła ludzka rzetelność czy przyzwoitość są mu raczej obce. Tym akurat nie różni się znacząco od poprzednika. A drużyna? Jest rozbita, w stanie szczątkowym. W dodatku ci co zostali są zupełnie nieprzygotowani do sezonu. Biedna Polonia!
Naturalnie przez te dwa miesiące, gdy Król wiercił się, przymierzał, liczne d…ą wolty czyniąc na nowym tronie się osadzał, prezes Lato i PZPN milczeli. Przed paru dniami dopiero prawnik Związku i członek Zarządu Jacek Masiota oznajmił w mediach, że obowiązujące obecnie przepisy UEFA handlowanie licencjami wykluczają. Szkoda, że tak późno. Oszczędzono by nam żałosnego medialnego przedstawienia.
*
Siatkarskie studio Polsatu Sport. Prowadzący Jerzy Mielewski zwraca się do Tomasza Wojtowicza (niegdyś znakomity zawodnik). Cytat: Tomku, Ty też znasz trenera Andrea Anastasiego. Widać po jego zachowaniu takie napięcie, bo on jako jedyny tak naprawdę może coś zrobić, on jako jedyny może reagować, on jako jedyny chyba najbardziej może przeżywać i zabierać te presje, która się wytworzyła, z głów naszym siatkarzom. Może dlatego on tak eksploduje, bo on kumuluje te wszystkie emocje, które siedzą w głowach naszych siatkarzy.
W tym samym programie błyszczał także Krzysztof Wanio. Odpytywał reprezentanta w siatkówce Michała Winiarskiego. Pytał czy ma on jakiś talizman, amulet, przedmiot? Usłyszał, że kilka. Pada prośba by je wymienił. Pan Michał odmówił. No, chociaż jeden – znowu odmowa. Uparcie strzygąc uszami Wanio pyta dlaczego? Żeby nie zapeszyć. Bardzo słusznie – odczepił się wreszcie namolny Krzysio. Powinien tylko dodać: Nie ulegaj, gdy Cię głupio nagabują – byłoby logiczniej.
A co powinien czynić szef Polsatu Sport Marian Kmita? Proponuję regularnie zabierać te presje która się wytworzyła…, te wszystkie emocje, które siedzą w głowach Mielewskiego a także Wani i wlewać im w to miejsce olej rozsądku. Napiszę wtedy, nie nagabując: Bardzo słusznie Szefie, wreszcie to badziewie zauważasz. I niech Pan nie czeka zbyt długo. Bo jak się kumuluje to zwykle eksploduje! Ze skutkiem trudnym do przewidzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz