W każdym siatkarskim secie są obligatoryjnie dwie minutowe przerwy: po zdobyciu przez któryś zespól 8 pkt i 16 pkt. Oprócz tego obaj trenerzy dysponują 2. przerwami po 30 sek. każda. Prawie zawsze telewizyjna kamera i czujnie podstawiony mikrofon kablują, co też w czasie tych pauz mają do powiedzenia trenerzy. Podczas jednego z meczów włoski szkoleniowiec polskiej reprezentacji Andrea Anastasi poprosił, żeby tym razem go nie szpiegować i mikrofonu nie podstawiać. Prośba wydawała się zrozumiała i logiczna nawet dla średnio rozwiniętego: zbliża się olimpiada, aspirujemy do medali (nawet złotego) więc lepiej, żeby ewentualni nasi przeciwnicy nas nie podsłuchiwali i naszych rozwiązań taktycznych z góry nie znali.
Ale komentator siatkówki (niewątpliwie najlepszy) Tomasz Swędrowski z Polsatu Sport i towarzyszący mu Wojciech Drzyzga na ten apel trenera mocno się obruszyli. Dlaczego – zwłaszcza oni – pojąć nie sposób. Tak mocno ich to zbulwersowało, że temat wałkowali bodaj trzykrotnie. I cel osiągnęli, bo ich usłużni koledzy, realizujący telewizyjny przekaz, zabawili się w paparazzich, stosowną „pluskwę” gdzieś ulokowali i dyskrecję szlag trafił.
Dla pana Tomasza i jego kolegów mam dobrą wiadomość: właśnie trwają prace nad możliwością zamontowania w mózgu człowieka specjalnego czipa, dzięki któremu będzie można znać myśli delikwenta zanim ten je wypowie. Wtedy, np. angażując trenera, wystarczy zapisać w kontrakcie, że musi on poddać się zabiegowi instalacji wspomnianego implanta. Ułatwi to znacznie relację z meczu, bo wówczas Swędrowski z kolegą nawiążą łączność z takim czipem i będą wiedzieli, co zamierza trener – nawet wcześniej niż zawodnicy. I – co chyba także istotne – unikną publicznego demonstrowania niemądrej ciekawości.
*
Wyczytałem, że trener Borusii Dortmund «Juergen Klopp otwarcie przyznał, że menadżer Roberta Lewandowskiego, Cezary Kucharski, działa mu na nerwy. Powodem napiętych stosunków jest brak porozumienia w sprawie nowego kontraktu „Lewego"».
– Nie mam problemu z Robertem, ale jego menadżer na pewno nie znalazłby się w mojej kadrze - powiedział Niemiec. - Potrafię oddzielić pracę z piłkarzem od kontaktów z menadżerem. Tak długo, jak zawodnik mnie nie zawodzi, menadżer niech sobie robi co chce - dodał trener BVB.
Chodzi naturalnie o pieniądze. Lewandowski dostał podwyżkę (zarabiał 1,5 miliona – teraz proponują mu 3,5 euro za sezon). Pan Cezary chce więcej, bo przecież Polak znacząco przyczynił się do zdobycia przez zespół Borusii mistrzostwa Niemiec – stąd znaczne zyski klubu. Słyszy odpowiedź, że kominy płacowe zawodników mogą zachwiać równowagę finansową klubu, co w nieodległej przeszłości doprowadziło już tę drużynę na skraj bankructwa. Kucharski na to: Lewandowskiemu się należy i już. Obawiam się, że nie chodzi tu tylko o wynagrodzenie gracza. Pan Cezary chce wymusić transfer, bo wtedy dostanie prowizję i do tej właśnie „kasy” przebiera już nogami. Dobrze, że ta patologia, co toczy Kucharskiego nie śmierdzi, bo wtedy bezpieczniej byłoby kontaktować z nim SMS-em albo E-mailem. Lewandowski zaś powinien zastanowić się, czy nie zmienić menadżera, bo kompetencje obecnego maleją w miarę wzrostu wartości transakcji, które prowadzi.
Swoja drogą dziwi postępowanie kierownictwa Dortmundu. Mając do czynienia z takim scnerus (nie)pospolitus należałoby ustalić kwotę, za którą gracza można pozyskać (każdy przecież ma jakąś cenę!). I wtedy sprawa jest jasna: znajdziesz Czaruś kupca to zarobisz! Takie rozwiązanie tym bardziej byłoby wskazane, że i sam Lewandowski nie tylko menadżera nie dyscyplinuje, ale i sam przebąkuje od czasu do czasu, że zmieniłby klub.
*
W Gazecie Wyborczej Przemysław Iwańczyk przepytuje Alojzego Świderka, b. reprezentanta Polski w siatkówce. Ten mówi m.in.: (siatkarze) …chcą wygrywać mecze, sety, akcje,, a na końcu policzą, jaki jest tego rezultat. To najlepsza droga, by iść naprzód, i w taki sposób postępuje trener Andrea Anastasi. Nie mówi o wygranych, ale o każdej kolejnej akcji.
W sprawie formalnej: nie muszą niczego liczyć, bo rezultat cały czas się wyświetla, końcowy wynik także. A może to jakaś przenośnia, tylko jaka i po co? Dlaczego zamiast prostego języka w prostej sprawie każe nam Świderek rozwiązywać rebusy.
Po drugie pan Alojzy zwyczajnie kłamie. W środowisku siatkarskim – i nie tylko – wiedzą już prawie wszyscy, że Anastasiego interesują tylko zwycięstwa, wielokrotnie o tym publicznie mówił. Po co więc te łgarstwa? I jeszcze jedno: dlaczego panaświderkowe kłamliwe bredzenie „wywiadowca” Iwańczyk przyswaja bez sprzeciwu?
P.I.: Amerykanie, którzy… zdobyli mistrzostwo olimpijskie, działali inaczej – jesteśmy najlepsi, przyjechaliśmy wszystkich ograć.
A.Ś.: Amerykanie mogą pozwolić sobie na takie myślenie, u nich liczy się tylko zwycięzca. To zupełnie inna mentalność całych społeczeństw, dlatego strategia Anastasiego jest słuszna – następny szczyt, kolejny i tak ciągle.
Jak widać obaj rozmówcy zabawili się w socjologów-amatorów porównując społeczeństwa polskie i amerykańskie z włoskim trenerem w tle. I pewnie z tego powodu nie zauważyli, że Anastasi ma mentalność bardzo podobną do amerykańskiej właśnie – chce bowiem zdobywać kolejne sportowe szczyty.
Świderek był doskonałym zawodnikiem, na siatkówce więc się zna. W jej ocenie i komentowaniu jest raczej przeciętny. Natomiast wyraźnie więcej należy wymagać od Iwańczyka, który bzdury rozmówcy „kupował” za bezcen. Uważnego przeczytania przed wysłaniem do redakcji zaniechał. A co robił red. dużurny? Taki debilny wywiad w renomowanej gazecie ukazać się nie powinien!.
Pan Przemek działa na wielu frontach. W Polsat Sport komentuje siatkówkę i lekkoatletykę oraz prowadzi cykliczny program o dobrodziejstwie biegania. W Gazecie Wyborczej pisze artykuły o piłce nożnej, prowadzi wywiady z piłkarzami, siatkarzami, nawet z przedstawicielami kolarstwa górskiego. Taki specjalista-omnibus! Obawiam się, że głównym powodem tych licznych fuch jest… syndrom Kucharskiego. Pracowitość z chęci poprawy finansów to rzecz cenna, jak najbardziej. Nadpracowitość, owocująca odwalaniem roboty i wytwarzaniem bubli, już nie. Ktoś musi mu to koniecznie objaśnić i zaproponować dłuższy urlop, aby miał czas przewartość nieco swoje zawodowe życie.