Oglądając w Eurosporcie turniej Australian Open i mecz Federer–Kudriawcew, postanowiłem napisać jeszcze parę słów o panu Karolu. Wydaje się, że komentowanie tenisa to prosta robota – krótka ocena każdej rozegranej piłki i buzia na kłódkę, bo już leci następny serwis. Ale to naturalnie może być opinia jedynie jakiegoś blogera-ignoranta. Taki bowiem tuz tenisowy jak Stopa, podobnie prostacko wykonaną pracą się nie splami, nie zniży się do banalnych jednostkowych ocen każdego zagrania. Jego opinie są zawsze usytuowane w szerszym kontekście, rzucane na szersze tło. Zakończenie każdej kortowej akcji staje się dla tego Koryfeusza* tenisa jedynie pretekstem do zaskakujących uogólnień, niezwykle cennych syntez. Każdy taki mini-wykład (nie lękajmy się tego słowa) jest w dodatku tak barwnie, interesująco rozbudowany i tak przystępnie podany, że jego sedno, jego istotę zrozumieją nawet najgłupsi telewidzowie. Czyli – jak wynika z wykładów Stopy – zdecydowana ich większość.
Przykłady. Wyobraźmy sobie, że zebrało nam się na porównania i powiedzieliśmy: Kudriawcew przypomina znanego przed laty francuskiego tenisistę Nicolasa Escudé – obecnie szefa szkolenia we Francuskiej Centrali Tenisowej.
A jak to brzmiało w wykonaniu Stopy: Bardzo mi sylwetką, niektórymi uderzeniami, ale przede wszystkim sposobem poruszania się po korcie – bardzo mi rosyjski tenisista przypomina znanego przed laty francuskiego tenisistę Nicolasa Escudé. Niesłychanie podobny sposób poruszania się po korcie, bo bardzo podobna sylwetka, wysoki, szczupły – takie trochę pająkowate nogi. Nicolas Escudé pracuje teraz we Francuskiej Centrali Tenisowej. Jest tam szefem szkolenia.
Bez tego objaśnienia, jedynie patrząc na Kudriawcewa, nigdy przecież nie odgadlibyśmy jak wyglądał Escudé.
Albo szeroki rys historyczno-biograficzny elokwentnego Karola po jednym ze znakomitych zagrań. Zanotowałem: Potrafi jednocześnie Federer robić to niesłychanie lekko. Jak się patrzy na grę Nadala, którego godzinę temu oglądaliśmy na tym ekranie, no to owszem była, był efekt, była siła uderzenia, ale było też widać spory wysiłek wkładany w zagrania. Federer ten sam cel wielokrotnie osiąga niezwykle lekko. Ma się takie wrażenie jakby chodził na czubkach palców. Jakby trochę od niechcenia to robił, jakby nie było tego niesamowitego napinania mięśni. To jest sprawa czucia, sprawa techniki, to jest sprawa koordynacji, różnych elementów, powiązanych w jedną całość. Ale z całą pewnością efekt końcowy jest taki, że Federer, którego kariera trwa już tak bardzo długo jest tenisistą omijanym przez kontuzje. Mówiłem o tych jego kłopotach podczas turnieju w Katarze, no ale z drugiej strony jako człowiek grający zawodowo w tenisa od tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego ósmego roku**, czyli to już czternasty** sezon występów i jak osiągnął takie wyżyny, zagrał tyle pojedynków, tyle razy zwyciężał, to obciążenia musiały być ogromne. Natomiast tego rodzaju akcje, takie zagrywa on jakby od niechcenia, no ma się wrażenie, że on idzie do piłki a nie biegnie, to jest dowód tej jego wielkości, jego łatwości gry.
Na szczęście dalszy ciąg tego zajmującego exposé przerwała reklama. Piszę „na szczęście”, bo mieliśmy chwilkę, by raz jeszcze przetrawić, przemyśleć te zachwycające frazy. Ponieważ reklamy w Eurosporcie nie trwają długo, Pan męski filozof po paru chwilach znów pouczał nasze tępe kiepeły kolejnymi mądrościami. Tylko ci na korcie trochę przeszkadzają w odbiorze. Ale nie marudźmy – zawsze można oglądać komentarz Stopy z zamkniętymi oczami!
***Wikipedia poucza: Przodownik chóru w teatrze greckim. Rola koryfeusza łączy się z dytyrambem, gdyż w tej pieśni wyodrębnił się przodownik chóru, intonujący dytyramb, kierujący śpiewem i tańcem.
I czyż pan Karol nie jest jednocześnie śpiewakiem i primabalerinem, który akompaniuje sam sobie śpiewną frazą do własnego tańca, tkanego porywającymi piruetami erudycji.
***Piszę cyfry słownie, bo tak je wymawia pan Stopa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz