poniedziałek, 9 stycznia 2012

Polowanie na Muchę

W dodatku GW Duży Format reportaż Wojciecha Staszewskiego Mucha nie gada. Autor chciał sobie porozmawiać z min. sportu a pani Joanna mu wywiadu odmówiła! Skrajna bezczelność – jak śmiała!
Skoro Mucha nie gada, to poczytajmy o czym wytwornie brzęczy dziennikarz Staszewski. Nawet kiedy pisałem teksty pośmiertne, pogrążone w żałobie rodziny i znajomi rozmawiali o bohaterze chętniej niż bliscy minister Muchy. To zgrabne porównanie, oprócz elegancji ma jeszcze jeden walor – jest autowskazówką dla Staszewskiego: trzeba prowadzić higieniczny tryb życia, nie denerwować się, gdy ktoś odmówi wywiadu*, pilnie obserwować czy jakaś lichota mózgu nie paskudzi, słowem – próbować żyć tak długo, by upragnione i wiarygodne informacje o bohaterce wreszcie uzyskać.
Odmową jednak autor się nie zniechęcił, przeciwnie – jak rasowy myśliwy podążył, by samemu szukać tropów. Najpierw dotarł do rodziców pani minister – po konsultacji z córką rozmowy odmówili, a ojciec: rzuca słuchawką. Następnie tropiciel dociera do pierwszego trenera pani minister, bo ta przed laty chciała być karateką. Słyszy odmowną odpowiedź. Ale nie ustępuje: Na moją prośbę Pawliński zawraca się o cofnięcie zakazu rozmów, ale nie dostaje zgody.
Jak każdy dobry myśliwy Staszewski nagonki nie przerywa. Dowiaduje się, że po ukończeniu liceum pani Joanna chciała być aktorką, ale nie zdała egzaminu. Szkoda, że Staszewski nie pisze, od kogo się dowiaduje. Ale może informator poprosił o dyskrecję, bo nie wyobrażam sobie, by autor dał wiarę jakimś prześciekom. Gdy okazało się, że aktorką nie będzie, .Joanna zmienia plany: Wybiera zarządzanie na Uniwersytecie Warszawskim. Kolejny rozmówca autora, profesor tej uczelni Krzysztof Obłój, ocenia swoją studentkę wysoko. Mówi, że często odwiedzała bibliotekę, studiując fachowe periodyki z dziedziny zarządzania. Profesor wymienia tytuły, konkludując: (to była) elita czasopism naukowych w dziedzinie strategii. To, naturalnie, rys pozytywny w sylwetce pani Muchy. Ale czujny Staszewski natychmiast pokazuje jej drugie, już mniej nieskalane oblicze. Ujawnia mianowicie, że studentka Anna Mucha powiła dwóch synów: Stasia rodzi na drugim roku, dwa lub cztery lata później (według różnych źródeł) – drugiego syna, Krzysia. Studiów jednak nie przerywa, dojeżdża z rodzinnego Płońska do Warszawy. Tu znowu odrobina nierzetelności, bo jednak daty narodzin Krzysia reporter ustalić nie zdołał. Jednakowoż to i tak niezwykle cenne informacje i z jaką klasą podane. Żadnych insynuacji, że od młodości rozwiązła, że nieźle musiała balować, że moralnie wątpliwa – przeciwnie: silny charakter, niezłomna wola, by mimo dodatkowej mitręgi studia skończyć. Brawo Staszewski!
Po studiach Joanna Mucha wraz z mężem przeprowadza się do Lublina. Małżonek chce powiększyć prowadzony w Warszawie biznes ale w stolicy wynajem lokali drogi, stąd zmiana adresu firmy. W Lublinie przyszła minister poznaje Janusza Palikota i kontynuuje karierę polityczną. Najpierw bowiem była Unia Wolności (jeszcze w Płońsku), potem Platforma Obywatelska. Wkrótce zostaje szefową Akademii Janusza Palikota. I tu się wobec właściciela Akademii sprzeniewierzyła – zapanowała nad podwładnymi! Przy każdej okazji cały zarząd stał po jej stronie, nie po mojej – opowiada Palikot. – Jak wolałem zrobić spotkanie po świętach, a ona przed świętami – to wszyscy głosowali, że przed świętami. Jak wolałem jednodniowe zajęcia akademii, bo to mniejsze koszty, to wymusili na mnie dwudniowe, tak jak chciała Mucha.
Dalej Staszewski nadstawia mankiet, w który zraniony Januszek kolejne rzewne łzy wylewa. W 2007 roku bowiem, nie bacząc, że w przeszłości pozbawiła go wpływów w jego własnej Akademii, zaproponował jej wysokie miejsce na liście wyborczej… Ale ona wtedy mnie zdradziła – mówi Palikot. – Stwierdziła, że musi zdobyć wyborców moim kosztem. Zaczęły się dosyć wulgarne SMS-y z nieprawdziwymi informacjami, bezpodstawne oskarżenia… Naturalnie Staszewski nie dociska Palikota o jakieś konkrety. I słusznie. Bo (1) to zbyt wiarygodny polityk, żeby mówił nieprawdę, a ponadto (2) – po co powielać kłamliwe insynuacje w poważnej gazecie. Zamiast tego Staszewski ponownie zabiega o rozmowę z minister. Tym razem chce uzyskać odpowiedź wulgarnej zdrajczyni na palikotowe zarzuty. Stara się przez trzy tygodnie – bezskutecznie. Na koniec słyszy od rzecznika: – Ciągle nie ma decyzji. Szkoda – pręgierz już był przygotowany! Szykowała się pasjonująca, publiczna pyskówka! Może nawet medialny spektakl roku – z wodzirejem Staszewskim w centrum.
Dalej – ponownie ustami Palikota – niezłomny Wojciech demaskuje bez litości. W Sejmie pani Mucha natychmiast skonfliktowała się z wszystkimi, jest izolowana, w restauracji żadna posłanka nie chce siadać przy jej stoliku. Z chęcią dosiadają się za to mężczyźni. Poszła plotka, że jest zbliżona z Gawinem. I ponownie tropiciel prawdy Staszewski razi wiarołomną młotem-Palikotem. Raz wszedłem do kawiarenki na Kruczej, ona siedziała z Gawinem i strasznie się zarumieniła. Z pewnością potrafi wykorzystywać zauroczonych nią mężczyzn do swojej kariery. Święte słowa! Życie potwierdziło bowiem niszczycielską siłę powabów pani Joann z całą mocą. Zauroczony nią Gowin tak zgłupiał, że zgodził się zostać ministrem sprawiedliwości! Wkrótce z pewnością wyjdzie na jaw, jak to olśnienie Gowina przyspieszy dalszą karierę demonicznej minister.
Łowca prawdy, choć już samodzielnie, węszyć nie przestaje. Ustala, że Mucha rozwodzi się i porzuca dzieci, zostawiając je w Lublinie z byłym z mężem. I choć dotychczasowe wyniki śledztwa nie pozostawiają wątpliwości, że jest to najoczywistsza prawda, uczciwy Staszewski raz jeszcze żebrze w ministerstwie. Ale: Minister nie daje mi szansy na zweryfikowanie tej informacji – pisze. Wyraźnie cierpi!
Na zakończenie jeszcze pikantny fakcik. Telewizja pokazuje... jak na zaprzysiężenie rządu podwozi ją sportowym samochodem za 300 tys. złotych jej partner, ekonomista Janusz Jankowiak. Tabloidy twierdzą, że kupili razem mieszkanie w Warszawie i że Jankowiak pożyczył jej 100 tys. zł.  Cyniczne wyrachowanie Muchy obnażone bezdyskusyjnie, kalkulować potrafi bezbłędnie – zamiast durnego woli bogatego.  Moralna nędza.
*
Pismak szmatławca nigdy nie oddziela spraw prywatnych od służbowych, zawodowych. Kleci teksty żerując na insynuacji, plotce, rynsztokowych przeciekach. Wojciech Staszewski, haniebnie mszcząc się za odmowę wywiadu, dopuścił się takiego właśnie procederu. Obsadzając się w roli brukowego grafomana. Nie chce rozmawiać to Cię obsmaruję, opluskwię, w błocie utytłam. I jak założył tak zrobił.

* Minister Joanna Mucha wkrótce po nominacji udzieliła obszernego wywiadu głównemu wydaniu Gazety Wyborczej.

Brak komentarzy:

Obserwatorzy

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy