sobota, 21 stycznia 2012

Jeśli już musisz kibicuj dyskretnie

W Eurosporcie trwają relacje z tenisowego Australian Open. Poziom komentatorów dobry (z radością usłyszałem znów Lecha Sidora). Ale parę mankamentów warto wytknąć. Np. pani Joanna Sakowicz-Kostecka mogłaby sobie darować szczegółowe tłumaczenie telewidzom co znaczy zaciśnięta pięść zawodniczki po wygranej piłce.
Dwaj panowie komentujący mecz Radwańska–Woskobojewa na korcie komplementowali wyłącznie Polkę. Czasem przybierało to groteskowy wymiar. Np. po efektownym, wygrywającym bekhendzie Galiny, usłyszeliśmy, że to efekt jej frustracji. Może i tak, ale ta frustracja przyniosła piękne zagranie. I warto było to zauważyć. W chwilę po tym Polka poszła do siatki i została wspaniale, wzdłuż linii minięta. Komentarz: to bardzo dobrze, że Radwańska chodzi do siatki, teraz się nie udało, ale… itd. O spektakularnym zagraniu Galiny ani słowa. I odwrotnie – po asie serwisowym Radwańskiej usłyszeliśmy: jakby chciała powiedzieć swojej przeciwniczce – po moim serwisie nie masz czego szukać. Poniekąd słusznie od tego są starannie tresowane nastolatki podające zawodnikom piłki, ale elegancki to ten komentarz jednak nie był.
Kibicowanie swoim, dostrzeganie tylko swoich to jest tak powszechna anomalia wśród sprawozdawców, że uznano ją niemal za normalność. A jednostronność ocen prymitywizuje oglądane widowisko, staje się interpretacją ewidentnie podszytą szowinizmem i jest bliższa reakcji kibola niż fachowca. Deprecjonują i ośmieszają się wówczas nie tylko zawodowi komentatorzy, ale także – zatrudniani okazjonalnie – zasłużeni, znakomici niegdyś zawodnicy, np. Fibak.  Dlatego zjawisko należy wytykać i potępiać. Oczywiście problem nie dotyczy jedynie tenisa, ale w tej eleganckiej dyscyplinie razi bardziej niż gdzie indziej.
*
Przeczytałem w GW, że Franciszek Smuda ciągle tęskni  za Sebastianem Boenischem, obrońcą Werderu Brema – naturalnie w kontekście ME. Jak wiadomo długo (14 miesięcy) leczył on kontuzję. Istnieje bardzo poważna groźba, że nie zdąży na czas dojść do  optymalnej formy – zwłaszcza, że w macierzystym klubie może grać sporadycznie, bo konkurencję ma silną. Proponuję, aby Smuda zaproponował prezesowi Wisły Kraków wypożyczenie zawodnika.  W naszej lidze miałby większe szansę na  grę. Przeciwwskazań takiego rozwiązania trudno dostrzec, zaś korzyści ewidentne dla wszystkich zainteresowanych.

Brak komentarzy:

Obserwatorzy

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy