poniedziałek, 10 maja 2010

Powstrzymać potok nieczystości

Jeszcze w uzupełnieniu poprzedniego zapisu. Jeżeli ktoś pozwala sobie publicznie pracować głupio, to recenzent tym bardziej ma prawo nazwać to adekwatnie. Grzegorz Milko właściwie od zawsze ostentacyjnie sabotuje relacjonowany przez siebie piłkarski mecz. Permanentnie „przechodzi obok”, jest nieobecny. To, co się dzieje na murawie, a co powinno być istotą przekazu, jego nie interesuje. Snuje jakieś własne dywagacje na poziomie… No właśnie, jak to opisać? Banał, wyświechtany frazes, niedorzeczna refleksja, „trucie”, bajdurzenie… Wszystkiego po trochu. Marzy mi się, że Jego szef Jacek Okieńczyc poleci mu: „Grzesiu, znasz zawodników, więc tylko podawaj nazwiska tych, co rozgrywają akcje. To idzie Ci nieźle. Od siebie nic więcej nie dodawaj. Słuchają Cię przecież ludzie dorośli. Jak po robocie spotkasz jakąś grupkę małych dzieci, przeproś, pogadaj z nimi, coś im objaśnij. Jesteś jeszcze młody, powoli wpasujesz swój zawodowy intelekt w dorosłość”. Ot, marzenia…
*
Gadulstwo to rak sportowych telewizyjnych przekazów. Nowotwór złośliwy, który rozwija się coraz intensywniej. W relacjach Canal+Sport dwóch, albo trzech komentatorów mówi właściwie bez przerwy, bez opamiętania, często bez ładu i składu. Byle gadać, popisywać się rzekomą wiedzą, inteligencją, wiadomościami, plotami itp. Taki rak toczy Nahornego, Orłowskiego, Lipińskiego, Rosłonia, Milkę. Podkomentarze „od siebie” obficie wygłaszają: Laskowski, Twarowski, Laboga, Wolski. Ci ostatni to już prawie „radiowcy". Opisują wydarzenia tak, jakby głupi naród, czyli słuchacz był niewidomy i niemądry. Kierują swój przekaz do ludzi o inteligencji zerowej. Jakichś matołów kompletnych. Dlaczego, trudno zgadnąć.
Taka kakofonia notorycznego bredzenia to gehenna dla telewidzów. Jest rzeczą niepojętą, że tego w Stacjach nikt prawie nie dostrzega, że na to pozwala, że to toleruje. Nadzór jest szczątkowy, albo żaden. Sytuacja zaczyna być patologiczna. Ktoś musi wreszcie ten potok absurdalnej gadaniny zatrzymać. Za coś płacimy i żądamy zaprzestania wlewania w nasze uszy słowotoku pomyj. Podopieczni Okieńczyca! Oderwijcie się na chwilę od Internetu, bo zbierane stamtąd i przekazywane nam wiadomości-bzdety, kołtuńskie wypowiedzi, bałwańskie ciekawostki i statystyki ogłupią Was do reszty, a nas doprowadzą do zawałów i wylewów. Ruszcie mózgi, pobudźcie inteligencję. Idźcie na jakiś film, do teatru, na koncert, zwiedźcie jakąś wystawę w Zachęcie, przeczytajcie mądrą książkę. Ratujcie te resztki, co Wam jeszcze w głowach zostały. Bo profesjonalnie degradujecie się w zastraszającym tempie.
*
Proponuję aby włodarze kanałów relacjonujących sport zorganizowali profesjonalny kurs dla kandydatów na komentatorów. Należałoby tam nauczyć ich pracować według jakiejś sensownej koncepcji, ograniczyć irytującą dowolność i drażniącą improwizację, narzucić im zawodowe reguły – pouczyć czym jest obraz, dramaturgia relacjonowanych wydarzeń, respekt dla tworzących widowisko zawodników i szacunek dla oglądających relację telewidzów. A także podnieść do rangi najwyższej odpowiedzialność za słowo. Nauczyć języka powściągliwości i umiaru, uzmysłowić, że kulturalny człowiek w obcym domu (a zwłaszcza w wielu tysiącach domów) musi zachowywać się przyzwoicie. Wreszcie zagrozić, że Stacje hałaśliwych, nieduczonych i bezmyślnych zatrudniać nie będą!
Tak, czy inaczej coś zrobić trzeba, bo potok nieczystości coraz intensywniej zalewa telewizyjne kanały sportowe.

Brak komentarzy:

Obserwatorzy

O mnie

Warszawa, Poland
Kibic sportowy