Mariusz Jop z Wisły Kraków strzelił „samobója” i zespół nie został mistrzem Polski. Natychmiast kubeł pomyj wylał na niego Rafał Stec w GW. Dziwić się trudno. Kto się „udziela” publicznie, a piłkarz tak ma, to musi się liczyć w konsekwencjami. Jakimi? – to zależy już tylko od np. taktu i przyzwoitości dziennikarza. Drwiąc sobie z Mariusza Jopa Rafał Stec nie zająknął się nawet, że ktoś tego piłkarza na boisko desygnował. Kolejni trenerzy klubowi i reprezentacyjni stawiali na zawodnika, który predyspozycji do „dużego” grania nigdy nie miał. W latach 2002–2008 w niemieckiej Bundeslidze grał natomiast, i to z powodzeniem, Dariusz Żuraw. Ale w kadrze polskiej wystąpił tylko raz. Wypadałoby teraz „przejechać się” trochę po tych „znakomitych” trenerach promujących Jopa a pomijających Żurawia. Do dzieła panie dziennikarzu Stec?
I jeszcze jedno. Przypomniał Pan wszystkie najpoważniejsze błędy piłkarzowi Wisły, a nie widzi Pan np. żadnych przywar i ułomności komentatorów sportowych. Oglądał Pan zapewne kiedyś NBA albo choćby ostatnią Multi Ligę w Canal+ Sport. Tam „fachowców" gorszych od Mariusza Jopa istne zatrzęsienie! Nie dostrzega Pan tego panie Rafale Stec?
*
Co się dzieje w Legii Warszawa widać gołym okiem. Chciałbym tu jeszcze przypomnieć sprawę młodego i utalentowanego obrońcy – Artura Jędrzejczyka. Trener Jan Urban wypożyczył go do Korony Kielce, nie widząc dla niego miejsca w drużynie. A przecież „pewniak” Choto co roku połowę sezonu nie gra z powodu urazów. Tak było i tym razem. Do tego doszły kontuzje także innych obrońców i defensywa Legii „się posypała”. Bardzo dobrze grający w Koronie Jędrzejczyk bardzo by się drużynie przydał. (Legia zajęła 4 miejsce i nie zagra w europejskich pucharach). Poza tym sportowe odtrącenie (całkowicie nieuzasadnione zresztą) i nagła zmiana otoczenia mogły niekorzystnie wpłynąć na młodego człowieka. (to się, na szczęście nie stało). O to bezmyślne wypożyczenie nie można jednak winić tylko mało rozsądnego Jana Urbana. A gdzie byli m.in. Jacek Magiera, Marek Jóźwiak. Nie słychać było ich protestów. Zabrakło im charakteru albo rozumu, albo jednego i drugiego. Czy dalej powinni pracować w tym klubie? Pytanie uważam za retoryczne.
*
Skończył się ligowy sezon w siatkówce. Bardzo ładnie realizowany w Polsacie Sport. I dobrze komentowany. Praca Tomasza Swędrowskiego zwłaszcza zasługuje na uznanie. Rzeczowy i kompetentny. Gdy piłka w górze śledzi ją, a nie gapi się w komputer, cytując statystyki i bzdurne „niusy". Mówi krótko i na temat. Relacjonuje przeważnie z Wojciechem Drzyzgą, autorytetem siatkarskim niekwestionowanym. Ale z wyraźną skłonnością do nadmiernego „gaworzenia”. Pan Tomasz jednak czuwa i nie daje się wciągać w rozmówki. Chwała mu za to. Szanuje zawodników i telewidzów, dbając jednocześnie o dobre imię i prestiż stacji. Wart pokaźnej premii. Której mu życzę!
*
Skończył się także sezon piłkarski. W Canal+Sport dwie ostatnie kolejki ligowe pokazywano w programie Multi Liga. Widzieliśmy relacje z ośmiu stadionów jednocześnie. Wejścia krótkie, po kilka minut. I w każdym wejściu po dwóch komentatorów! Zagadali wszystko! Jak to zwykle w tej stacji. Z oglądania ostatniej kolejki już zrezygnowałem. Czyli zafundowałem sobie Multi Figę! Okazała się zdrowsza.
Miejmy nadzieję, że w redakcji sportowej Canal+ znajdzie się wreszcie ktoś, kto dostrzeże degrengoladę komentatorów tej stacji i spróbuje anomalie i aberracje tam występujące wyeliminować. Czas po temu najwyższy!
PS. O Wojciechu Michałowiczu, który rozstrzeliwuje koszykówkę NBA niekończącym się upiornym bełkotem i bredzeniem, pisać nie będę. Cisną się bowiem na usta tylko najokropniejsze wulgaryzmy. Biedny Canal+ Sport!
PS. O Wojciechu Michałowiczu, który rozstrzeliwuje koszykówkę NBA niekończącym się upiornym bełkotem i bredzeniem, pisać nie będę. Cisną się bowiem na usta tylko najokropniejsze wulgaryzmy. Biedny Canal+ Sport!
PS. Postać z mitologii greckiej. Wyczyścił zapaskudzone stajnie Augiasza.